Radny powiatu Robert Tomczak zarzuca staroście z Platformy Obywatelskiej marnotrawienie pieniędzy na promocję w gazecie słubickiego polityka SLD.
- 4700 zł netto miesięcznie otrzymuje z powiatu Robert Włodek, redaktor naczelny „Pogranicza Lubuskiego”. Piszący w każdym numerze swej gazety o swojej niezależności nie ma teraz problemów z przyjmowaniem kasy od tych, których wspierał podczas kilkumiesięcznej nagonki na byłego starostę. Czy to jest jakiś układ i spłata różnych zobowiązań? - tak napisał na portalu społecznościowym Robert Tomczak, szef Klubu Radnych Powiatu Słubickiego.
Starosta Marcin Jabłoński w rozmowie z „GL” twierdzi, że poprzedni zarząd powiatu wydawał na promocję znacznie więcej: - Trudno racjonalnie odnieść się do szumu, jaki robi wokół powiatu, ale zwłaszcza wokół siebie, radny Tomczak. Najwyraźniej chce odwrócić uwagę od swoich niepowodzeń. I zakrzyczeć pytania, jakie nasuwają się w związku z jego dotychczasową działalnością. Sam korzystał bez zahamowań i bez umiaru z pieniędzy powiatu. Wystarczy wspomnieć kilkudziesięciotysięczne honorarium dla jego stowarzyszenia za zorganizowanie małego festynu dla dzieci.
Według starosty firma Włodka złożyła najkorzystniejszą ofertę i solidnie wydaje wkładkę do gazety z informacjami z powiatu. Jabłoński mówi też, że powiat to zleca, bo to znacznie tańsze niż samodzielne wydawanie gazety. - Do informowania mieszkańców o tym, co robimy, jesteśmy wręcz zobowiązani. Swoją gazetę wydaje też np. gmina Słubice - dodaje.
Co na to Robert Włodek, redaktor pisma i jednocześnie szef SLD w powiecie słubickim? - Usługi, które moja firma wykonuje dla starostwa, są jasno określone w umowach: przygotowanie, skład, druk, transport i kolportaż. Pan Tomczak mówi o jakimś układzie. Mogę tylko powiedzieć, że w mojej ocenie układ funkcjonował, gdy na fotelu starosty zasiadał Piotr Łuczyński, polityczny mistrz radnego Tomczaka. Wtedy starostwo jednego dnia podpisywało umowę na organizację wydarzeń z gminną spółką, a już następnego dnia ta gminna spółka podpisywała ze stowarzyszeniem Roberta Tomczaka umowę na organizację imprezy, za którą pan Tomczak wystawił rachunek na „skromne” 38,5 tys. zł. Będąc jednocześnie pracownikiem tej gminnej spółki - komentuje Włodek. Podkreśla on, że Tomczak także pracował dla starostwa. - Za samo „przygotowanie” materiałów promocyjnych urząd zapłacił mu łącznie ponad 40 tys. zł. Rozumiem, że jak pieniądze trafiają do kieszeni pana Tomczaka to jest OK, ale jak usługi wykonuje inna firma, to już jest skandal - dodaje.
Tomczak: - To manipulacja. Obaj panowie zarzucają, że stowarzyszenie FSL - Aktywni dla Powiatu otrzymało dużą kwotę na organizację imprezy sportowej. Wydaliśmy jednak wszystko na uczestników tego wydarzenia, ani złotówka nie trafiła do prywatnej kieszeni. Pan Włodek natomiast dostaję grubą kasę za informacje, które są na stronach internetowych i profilu starostwa na Facebooku. To jest kpina.