Kto kieruje Festiwalem Triathlonu? Rozmowa z Jerzym Górskim
W sobotę i niedzielę w Sławie wielka impreza sportowa. Stoi za nią Jerzy Górski z Głogowa, o którym jesienią w kinach będzie można zobaczyć film w reżyserii Łukasza Palkowskiego.
Czy moglibyśmy porozmawiać? Będzie o Panu film.
Tak na dzień dobry, to wkurza mnie, kiedy mam udzielać wywiadów przez telefon. Może jestem trochę bezczelny w tych sprawach, ale nie lubię tego. Chciałbym po prostu spotkać się przy herbacie, popatrzeć w oczy i pogadać.
Też wolę rozmowy „:twarzą w twarz”, ale zamykamy numer i nie zdążymy się spotkać przed festiwalem triathlonu, który Pan organizuje. Od czego się zaczęła Pana pasja?
32 lata temu poznałem bieganie, które mnie wciągnęło i dało nowy narkotyk życia. Tak jest do dzisiaj, to moja wielka miłość. Nie tylko bieganie, ale duchowość, która pozwala człowiekowi kontrolować i przeżywać fantastyczne uczucia. Kontakt z umysłem, mózgiem, sercem, całym ciałem. Można kogoś lać w mordę, można pić alkohol, można brać narkotyki. Każdy ma coś swojego. Ja także dążę do czegoś i to przeżywam. Lubię mocne życie i taki jestem. Robię coś dla siebie i przy okazji dla kogoś.
Czy można przestrzec młodych ludzi przed narkotykami?
Powiem bardzo szczerze. Nie jestem już tym człowiekiem, którym byłem kiedyś. Nikomu nie pokazuję palcem co ma robić. Wiem jedno, im więcej młody człowiek zazna doświadczeń w różnych sprawach, tym bardziej prawdopodobne jest, że znajdzie swoją drogę. Nie ma na to recepty. Trzeba tworzyć siebie poprzez realizację swoich marzeń. Nie zawsze jednak można je realizować, z różnych przyczyn, także rodzinnych. Nie jestem człowiekiem, który chodzi i namawia ludzi do leczenia. Ze swojego doświadczenia wiem, że trzeba dać każdemu możliwość pokazania, że coś potrafi w życiu. Trzeba mieć coś, co sprawia dużą radość. Nie doznając radości możemy przypadkowo ją otrzymać, nie wiedząc nawet, że coś potrafimy. Pamiętam, jak po raz pierwszy w życiu wziąłem udział w marszobiegu.
Zasada, „co cię nie zabije to cię wzmocni”?
Wszystkie słabe rzeczy można przekuć w silne. Trzeba mieć świadomość tego, co można. W życiu jestem taki, że mam cel i działam konsekwentnie w tym kierunku. Chcę mieć z tego satysfakcję i ktoś inny tez niech ma z tego satysfakcję. Każdy rządzi sobą i tym, co chce w życiu osiągnąć.
Jak odnalazł się Pan w sytuacji człowieka, o którym powstaje film?
Jest to cholernie duża odpowiedzialność. Mam nadzieję, że „Najlepszy” zwróci uwagę widzów na to, że możemy pokonać własne słabości. Później mogą się one stać naszą siłą w życiu. To nie jest film o narkomanii tylko o demonach życia. Każdy z nas ma demona dobrego i demona złego. W zależności od tego który nas opanuje, to z tym żyjemy.
Cały czas daję po pysku temu złemu.
Dziękuję za rozmowę.