Co na facebookowym profilu prezydenta Zielonej Góry robi jajecznica? To samo co na profilu prezydenta Gorzowa filmik z tulipanami. Ale królem internetu i tak jest Wadim Tyszkiewicz.
Tyszkiewicz, prezydent Nowej Soli, to wśród lubuskich samorządowców niekwestionowany król facebooka. Jego profil polubiło ponad 20 tys. ludzi. A rekordowy wpis trafił do miliona ludzi! - Niczego nie kalkuluję. Piszę to, co akurat zajmuje mi głowę, co mnie interesuje czy denerwuje. Zawsze sam i szczerze - mówi Tyszkiewicz. Nie podlizuje się internautom, nie czaruje wstawkami z osobistego życia. Pisze raczej o polityce i poważnych, codziennych problemach samorządu.
Jego wpisy często podchwytują ogólnopolskie media. Ma więc do czynienia nie tylko z pochwałami, ale i nienawiścią, czyli tzw. hejtem (z ang. hate - nienawiść). - Nawet ostre słowa przyjmuję dzielnie, jeśli wpisała je realna osoba. Choćby to były wyzwiska. Jeśli jednak pomyje wylewa na mnie ktoś anonimowy, to usuwam go z profilu. Tchórzy bez twarzy nie toleruję - tłumaczy Tyszkiewicz.
Kubicki prywatnie
Wicekrólem lubuskiego facebooka wśród samorządowców jest prezydent Gorzowa Jacek Wójcicki. Jego profil lubi 11,5 tys. ludzi. Jednak jego konto, w porównaniu do Tyszkiewicza, jest ugładzone, eleganckie, nie ma na nim nic spontanicznego. Widać, że Wójcicki nie prowadzi go sam. A raczej - nie tylko sam. Bo czasami faktycznie trafiają się zdjęcia „z ręki”, tzw. selfie. Jak np. to, gdzie prezydent Gorzowa podczas akcji promującej śniadania pozuje z bananem zamiast uśmiechu czy w hełmie pilota z imprezy „witającej” helikopter w Gorzowie.
- To luźniejsza, ale ważna forma komunikacji. Czasami jedna wiadomość sprawia, że zgłoszonej sprawie nadajemy bieg - tłumaczy Wójcicki.
5 tys. osób lubi profil prezydenta Zielonej Góry Janusza Kubickiego. To zdecydowanie najbardziej prywatny ze wszystkich profili lubuskich samorządowców. Prezydent pokazuje co pije, co je, że właśnie biegał i co robi prywatnie. Czasami pisze aż za dużo. Np. wczoraj tak skomentował zamach w Londynie: „Nienawidzę terrorystów (...). To są ludzie, którzy nie zasługują na to, żeby żyć, trzeba ich eliminować”.
Dał się też ponieść, gdy walczył z przeniesieniem do Gorzowa Izby Administracji Skarbowej, gdy pisał m.in. „zero tolerancji dla gorzowskiej obłudy” i polubił zdjęcie z obraźliwym gestem, jakie zamieścił w jednym z komentarzy jeden z internautów.
Sam komentuje swoją internetową aktywność tak: - To moje prywatne konto. Jestem tam prawdziwy. I piszę z serca. Jednak przyznaję, że wiadomości i komentarzy jest tyle, ze wszystkiego nie jestem w stanie kontrolować.
Ludzka twarz władzy
Dla burmistrza Strzelec Mateusza Federa (4.684 znajomych) „fejs” to sposób na bezpośredni kontakt z ludźmi. - Nie tylko młodymi. Pisze do mnie też wielu seniorów. Dzięki internetowi mogę mieć bieżący kontakt z wieloma ludźmi bez umawiania spotkań i debat. Błyskawicznie dowiaduję się o problemach, migiem daję znać, jakie mam plany i awarie - wylicza. Profil prowadzi sam. - Staram się nie przesadzać z życiem prywatnym, jednak nie stronię od pokazywania, że burmistrz też człowiek. Uważam, że mieszkańcy to doceniają - dodaje.
Aktywni są też inni samorządowcy. Burmistrz Lubniewic Tomasz Jaskuła bez przerwy promuje... gminę. Gdy na topie była „Sztuka kochania” kręcona w Lubniewicach, codziennie zamieszczał posty na ten temat. Z kolei Marek Cebula (burmistrz Krosna Odrzańskiego) raczej pokazuje codzienne życie samorządowca ale też np. filmiki z gminnych imprez. Złotego środka szuka też Daniel Marchewka, burmistrz Żagania. U niego też jest trochę rozrywki i trochę samorządu.
Ściema nie popłaca
Co na to fachowiec? Dr Maria Buszman-Witańska jest wykładowczynią Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach. To ceniona ekspertka od public relations, komunikacji i rozwoju. W branży siedzi od 2001 r. Obecnie uczy m.in. nowoczesnej komunikacji, a za swoją robotę zgarnia prestiżowe nagrody.
- Lepszy profil perfekcyjny i robiony przez fachowców, czy prowadzony osobiście? Nawet z wpadkami? - pytam.
- Zdecydowanie ten z wpadkami - mówi.
- Nawet jeśli jest tam jajecznica czy inne dziwne historie? - dociekam.
- Tak. To pokazuje, że profil jest autentyczny, a burmistrz czy prezydent jest taki jak my: niedoskonały. Ludzie naprawdę szybko wyłapują, że coś jest sztuczne i nieprawdziwe. Więc perfekcyjne profile wydają się nieprawdziwe. Są produktem. Dlatego lepsza jest ta jajecznica - wyjaśnia dr Buszman - Witańska.
Ostrzega jednak przed zachłyśnięciem się facebookową popularnością. - To nie jest realne życie, realne poparcie. Na poziomie samorządów internetowa aktywność nie wystarczy, by wygrać wybory. Jeszcze długo „lajki” będą mniej warte niż osobiste uściśnięcie dłoni wyborcy podczas bezpośredniego spotkania - zaznacza.