Kto i za co wstydzi się w III RP?
Listę otwiera b. prezydent (pierwszy wybrany w wolnych wyborach, właśnie w III RP), czyli Lech Wałęsa.
Ostatnimi czasy były lider "S" głośno komentuje to, co dzieje się tu i teraz. Odgraża się, że będzie musiał, chociaż nie chce, ale tak trzeba, więc stanie na czele, tylko nie wiadomo czego.
Wczoraj też dał głos, komentując słowa prezydenta Andrzeja Dudy, które padły na obchodach 45. rocznicy Grudnia’70 w Gdyni. Urzędujący prezydent mówił tak:
Wstyd za tę III RP, która z honorami wojskowymi i państwowymi pochowała większość oprawców z 1970 roku. Wstyd, zwyczajnie wstyd!
Po tych słowach przywódca sierpniowych strajków w 1980 r. ogłosił, że "zaczyna się wstydzić za tego prezydenta"!
Lechowi Wałęsie wiele można wybaczyć, ale nie to, że przez pięć lat sprawowania najwyższego urzędu w państwie "nie przyłożył się" do rozliczenia winnych grudniowej masakry. Co laureat Pokojowej Nagrody Nobla z 1983 r. zrobił, by ci, którzy wydawali rozkazy strzelania do robotników ponieśli zasłużoną karę? Co uczynił, by sądy mogły ukarać milicjantów i esbeków, którzy w komendach masakrowali niewinnych mężczyzn, zgarnianych z ulicy? W jaki sposób zainteresował się losem rodzin zabitych stoczniowców?
W rocznicę stanu wojennego TVP wyemitowała film Antoniego Krauzego „Czarny czwartek”, stanowiący rekonstrukcję wydarzeń z czwartku, 17 grudnia 1970 r. Pewnie wiele osób, po obejrzeniu tego obrazu, zastanawiało się, co robią dziś ci, którzy wtedy strzelali do robotników jak do kaczek (nawet w wojskowego helikoptera), i którzy rozprawiali się z demonstrującymi w stylu ludzi Heinricha Müllera (szef gestapo od 1939 r.).
Proces w sprawie Grudnia’70, który rozpoczął się w 1998 r., to znakomity przykład niechęci wymiaru sprawiedliwości do rozliczania komunistycznych zbrodni. I powód do wstydu za III RP!