Za trzy tygodnie poznamy szefa metropolii śląsko-zagłębiowskiej. Poparcie zdecydowanej większości ma dziś Kazimierz Karolczak, wicemarszałek województwa śląskiego. Kogoś innego chciałby wojewoda.
Kazimierz Karolczak prezydentem metropolii. Pierwszym zastępcą Danuta Kamińska, skarbniczka Katowic. W zarządzie związku metropolitalnego jeszcze prof. Krzysztof Zamasz (kandydat Tychów) i Grzegorz Kwitek (kandydat Gliwic). Tak wygląda prawdopodobna układanka we władzach śląsko-zagłębiowskiego związku metropolitalnego. Swojego reprezentanta do tego grona nie wskazał jeszcze Bytom, ale wszystko wskazuje na to, że będzie nim człowiek wojewody śląskiego.
Śląsk i Zagłębie razem
Wszystko jasne będzie 28 sierpnia, na pierwszym posiedzeniu zgromadzenia związku, które tworzą prezydenci, burmistrzowie i wójtowie 41 gmin członkowskich. Być może kompromis zostanie przez samorządowców zawarty kilka dni wcześniej.
- Liczę, że spotkamy się jakiś tydzień przed zgromadzeniem, by wypracować wspólne stanowisko. Wolałbym uniknąć wojenki o stanowiska na starcie metropolii - mówi Marcin Krupa, prezydent Katowic. Deklaruje, że jest gotowy do rozsądnej dyskusji i kompromisu.
Jej finał wydaje się o tyle łatwy do przewidzenia, że spora część samorządowego ogółu już się do niej przygotowała. To w sumie polityczny elementarz: prezydenci m.in. Sosnowca, Tychów i Gliwic uzgodnili, że ich kandydatem na szefa metropolii będzie Kazimierz Karolczak, wicemarszałek województwa śląskiego.
Do tej kandydatury przekonali większość miast tworzących związek. Dziś Karolczaka popiera (lub zapewne poprze) całe Zagłębie, Tychy i ich sąsiedztwo (np. Bieruń, Bojszowy, Lędziny), Gliwice i miejscowości powiatu gliwickiego oraz miasta centrum aglomeracji, np. Siemianowice, Chorzów, Ruda Śląska, Święto-chłowice czy Mysłowice. - To ceniony i szanowany samorządowiec z doświadczeniem w biznesie i polityce. Jest koncyliacyjny, nieuwikłany w bieżące spory partyjne - chwali go prezydent Sosnowca, Arkadiusz Chęciński.
Z kim Bytom?
Karolczak nie przekonał i nie przekona wszystkich. Ale gdy w miesiącach poprzedzających wybór władz metropolii jego stronnicy poszerzali poparcie dla niego w samorządach, o konkretnej kontrkandydaturze nikt nawet nie słyszał. W efekcie, podczas ubiegłotygodniowego spotkania w GZM, prezydenci sami zastanawiali się, czyją propozycją właściwie jest Adam Ostalecki, obecny dyrektor generalny urzędu wojewódzkiego. Nie Katowic, które zaproponowały (tylko do zarządu) Danutę Kamińską i nie Zabrza (podregion gliwicki zgłosił Grzegorza Kwitka, urzędnika z Gliwic, specjalistę od zamówień publicznych i funduszy UE). Więc Bytom? Prezydenta Bytomia nie było na spotkaniu.
Ostalecki to kandydat forsowany przez wojewodę. Nie jest tajemnicą, że Jarosław Wieczorek od dawna zabiega o „swojego” człowieka we władzach metropolii. Czymś takim zapunktowałby w partii, choć z drugiej strony argument o łączniku pomiędzy władzami metropolii, a stroną rządową nie jest bezpodstawny. Biorąc pod uwagę kłopoty Bytomia (wisi nad nim widmo zarządu komisarycznego), można wyobrazić, że miasto po prostu zgodzi się na człowieka, którego wskaże wojewoda.O ile zaakceptują go również samorządy m.in. Tarnowskich Gór i Piekar Śląskich w bytomskim podregionie. W GZM krążyła ostatnio plotka, że prezydent Bytomia mógłby też zaproponować do władz metropolii Andrzeja Pilota, prezesa WFOŚ.
Wojewoda chce dyrektora
Ostalecki ma dobrą opinię w samorządzie - jest prawnikiem, był radnym powiatu gliwickiego, brał udział w pracach nad ustawą metropolitalną. Nieoficjalnie wiadomo jednak, że w scenariuszu wojewody jego dyrektor miałby zostać tylko szefem związku - miejsce w zarządzie go nie interesuje. I to jest problem: gdyby na zgromadzeniu doszło do głosowania na Karolczaka i Ostaleckiego, ten drugi mógłby liczyć co najwyżej na dziesięć, może kilkanaście głosów. Bez szans na większość. Pytanie jeszcze, czy dyrektor urzędu wojewódzkiego to naprawdę na tyle rozpoznawalna postać i regionalny autorytet, o którym dyskutowano od miesięcy.
I kolejna sprawa: samorządowcy zgodnie podkreślali, że na czele metropolii nie chcieliby człowieka umocowanego partyjnie. Dawny epizod w SLD to zarzut pod adresem Karolczaka. Ale przecież Ostalecki w ostatnich wyborach samorządowych i parlamentarnych startował z list PiS.
Z tych wszystkich powodów również prezydent Katowic nie jest przekonany, czy poparłby kandydaturę Ostaleckiego. Więc kto? Nikt w metropolii nie ma wątpliwości, że jej świetnym liderem byłby prof. Tomasz Pietrzykowski. Oficjalnej propozycji mu nie złożono, ale prorektor Uniwersytetu Śląskiego, były wojewoda, dawał do zrozumienia, że to stanowisko go nie interesuje. - Trudno mi się odnosić do tego, gdy takiej propozycji nie ma i nie było - mówi prof. Pietrzykowski.
Kompromis, ale...
Być może na czele metropolii mógłby stanąć jeszcze ktoś inny, może bardziej przekonujący wszystkich niż Kazimierz Karolczak. Jeśli jednak przez pół roku nikt taki nie pojawił się na orbicie, trudno przypuszczać. by objawił się na tydzień lub dwa przed ostatecznymi rozstrzygnięciami. Swoją drogą, jeśli po kilkunastu latach czekania na metropolię, mamy problem ze wskazaniem odpowiedniej osoby na najważniejsze stanowisko, to chyba coś poszło nie tak.
Prezydent Katowic deklaruje kompromis i on będzie potrzebny, by nie powstało wrażenie najważniejsze miasto metropolii zostało ograne przy wyborze jej władz. To zresztą nie jedyny problem. W innych miastach podregionu katowickiego można usłyszeć niezadowolenie, że nie skonsultowano z nimi kandydatki Katowic do zarządu. Marcin Krupa ma rację: ostatnie, czego trzeba powstającej metropolii, to bitwa o stanowiska.