Ksenia Sobczak - blondynka, która nie boi się „wujka” Putina
Celebrytka, dziennikarka, bizneswoman, aktorka, a także wideoblogerka. Ksenia Sobczak to jedna z najbardziej znanych Rosjanek, której karierze nie szkodzi głośna krytyka rządów Putina. Ale też żadna nie może pochwalić się tym, że pod skrzydłami jej ojca obecny gospodarz Kremla zaczął polityczną drogę do władzy.
- Beze mnie w Rosji byłoby nudniej - mówi Ksiusza (tak zwracają się do niej znajomi). I trudno się nie zgodzić. Od kilkunastu lat bryluje w rosyjskich mediach. Najpierw za sprawą telewizyjnych show i obyczajowych skandali, później także jako polityczna dziennikarka i opozycjonistka, która piętnuje nadużycia kremlowskiej władzy. W listopadzie tego roku skończyła 40 lat, ale nie zmienia stylu, w którym zamiłowanie do luksusu, cięty język i zmysł prowokacji odgrywają główną rolę. Wystarczy zobaczyć relacje z jej drugiego ślubu, który w 2019 r. wzięła ze znanym reżyserem teatralnym Konstantinem Bogomołowem w Moskwie. Oboje rozwiedli się niedługo wcześniej ze swoimi małżonkami. Do urzędu stan cywilnego przyjechali leżąc w pogrzebowym karawanie z napisem „dopóki śmierć nas nie rozłączy”. Potem zmienili środek lokomocji i na religijną część uroczystości w Cerkwi Wniebowstąpienia Pańskiego dotarli bogato zdobioną karetą. Na wesele zarezerwowano ekskluzywną restaurację, a kiedy okazała się za mała - zabytkowe sale w Muzeum Historii Moskwy.
Wśród gości brylowała elita artystyczna, biznesowa i polityczna, w tym rzecznik prasowy Kremla Dmitrij Pieskow z żoną. Panna młoda w ciągu dnia trzy razy zmieniała suknie zagranicznych i rosyjskich projektantów. Koszt całej imprezy - uznanej za wydarzenie towarzyskie roku - szacowano na kilkanaście milionów rubli (200-300 tys. euro). Drobiazgowo relacjonowały ją nie tylko plotkarskie media. Także główna bohaterka zamieszczała zdjęcia na swoim profilu na Instagramie, który obserwuje prawie dziewięć milionów osób.
Wesele trwało do białego rana. Do pierwszego tańca młodej parze śpiewał Filip Kirkorow, ekscentryczny gwiazdor rosyjskiej estrady i były mąż Ałły Pugaczowej. Sala bawiła się m.in. przy dyskotekowym hicie „Tańcz, Rosjo!”, odśpiewując chóralnie refren: „Tańcz Rosjo i płacz Europo, u mnie jest najpiękniejsza pupa”. Jakby na dowód tego, panna młoda urządziła na scenie striptiz dla świeżo upieczonego męża i gości. Nastrój zmienił się, kiedy aktorka Anna Czipowska wykonała słynną piosenkę Marilyn Monroe „My Heart Belongs to Daddy” (Moje serce należy do tatusia).
- „Na ekranach pokazano wtedy wspólne kadry, w których Ksenia przytula się do taty Anatolija Aleksandrowicza Sobczaka - było to swego rodzaju namiastką tańca panny młodej z ojcem” - pisał rosyjski magazyn „Tatler”, poświęcony modzie i życiu celebrytów.
Córeczka mera Petersburga
Profesor prawa Anatolij Sobczak (syn Polaka i Czeszki) był pierwszym merem Sankt Petersburga, wybranym na fali pierestrojki. Zmarł nagle na atak serca w lutym 2000 r. Władimir Putin był wtedy od dwóch lat premierem Rosji, a trzy miesiące później został prezydentem. W sieci można znaleźć zdjęcia, jak na pogrzebie składa kondolencje żonie i córce zmarłego polityka. Świadkowie uroczystości mówili, że było to jedyny raz, kiedy widzieli Putina ze łzami w oczach. Wdowa Ludmiła Narusowa, zasiadająca obecnie w Radzie Federacji Rosyjskiej, nigdy nie ujawniła wyników zleconej przez siebie autopsji ciała, które przechowuje ponoć za granicą w sejfie. Do dziś krążą plotki, że człowiek, który wprowadził Putina do wielkiej polityki, nie zmarł z przyczyn naturalnych, lecz zginął w wyniku zakulisowych rozgrywek na szczytach kremlowskiej władzy. To on doprowadził m.in. do powrotu miasta (wtedy Leningradu) do pierwotnej nazwy. Był jednym z głównych polityków - zwolenników demokratycznych przemian w Rosji - obok Borysa Jelcyna i Andrieja Sacharowa. Równocześnie jednak za jego kadencji kwitła przestępczość, korupcja i dzika prywatyzacja, której symbolem stał się „bandycki Petersburg” lat 90. Do dziś nie wiadomo, co tak naprawdę skłoniło go, by wziąć nieznanego bliżej Putina na swojego doradcę, a potem zastępcę. Były major KGB Jurij Szwiec, który dostał azyl w USA, twierdził po latach, że Sobczak był po prostu agentem sowieckiej tajnej służby. Inaczej Putin, młody oficer KGB, nie wszedłby tak łatwo do polityki, a następnie nie zrobił błyskawicznej kariery, tworząc układ z byłych współpracowników Sobczaka, którzy dziś tworzą część elity finansowej i politycznej Rosji.
Sobczakowie byli w zażyłych stosunkach z rodziną Putina, razem jeździli m.in. na wczasy do Finlandii. Sam gospodarz Kremla lubi publicznie powtarzać, że ojciec Kseni to jego mentor i przyjaciel. Odwdzięczył się za to już pod koniec lat 90, kiedy Sobczak - po przegranych wyborach - wyjechał na Zachód (oficjalnie na leczenie). Były mer Petersburga zrobił to, bo został uprzedzony, że rosyjska prokuratura szykuje przeciw niemu m.in. korupcyjne zarzuty. Wrócił po dwóch latach, gdy Putin był już premierem, a śledztwo umorzono.
W Rosji krążą opowieści, że „wujek Wołodia” jest ojcem chrzestnym Ksiuszy. Ta zaprzecza. W wywiadzie dla radio „Echo Moskwy” opowiadała, że, owszem, był w cerkwi, kiedy jako 12-latka na prośbę matki została ochrzczona. Ale to wszystko. Przekonuje, że po pogrzebie ojca nie spotykała się prywatnie z prezydentem Rosji, a jedynie jako dziennikarka. A to, co osiągnęła, zawdzięcza przede wszystkim sobie.
Blondynka w czekoladzie
Ksenia jest drugą córką Sobczaka (starsza o 16 lat Maria pochodzi z jego pierwszego małżeństwa). W dzieciństwie uczyła się baletu w słynnym Teatrze Maryjskim i malarstwa w szkole przy Ermitażu. Była oczkiem w głowie ojca, który - w przeciwieństwie do surowej matki - tolerował jej różne wybryki. Do szkoły jeździła samochodem z ochroną, za którą odpowiadali późniejsi szefowie rosyjskich służb bezpieczeństwa. Studia na wydziale stosunków międzynarodowych zaczęła w Petersburgu. Po śmierci ojca postanowiła się usamodzielnić i przeniosła się na Moskiewski Państwowy Instytut Stosunków Międzynarodowych, uczelnię kształcącą rosyjskich dyplomatów. Zamiast kariery w dyplomacji, wolała jednak telewizję. W 2004 r. została magistrem politologii i współprowadzącą startującego wtedy reality show „Dom-2”. Podobny do „Big Brothera”, ale ostrzejszy obyczajowo pogram emitował codziennie popularny kanał TNT, przejęty przez państwowego giganta gazowego - Gazprom. Ksiusza z dnia na dzień stała się gwiazdą i bohaterką tabloidów. Zainteresowanie swoją osobą podgrzewała licznymi skandalami. A to pozowała nago do męskich magazynów, a to zagrała prostytutkę w filmie. Równocześnie występowała w kolejnych rozrywkowych programach telewizyjnych, w tym rosyjskiej wersji „Tańca z gwiazdami”. W reality show „Blondynka w czekoladzie” kamera chodził za nią nawet do łóżka i toalety, towarzyszyła w kłótniach z chłopakiem, imprezach czy rozmowach z matką, która długo nie mogła pogodzić się z prowokacyjnym wizerunkiem córki. Ksenia zyskała wtedy miano rosyjskiej Paris Hilton, której głównym zajęciem są balangi i wydawanie pieniędzy. Miliony śledziły prawdziwe i inscenizowane życie skandalistki-celebrytki, której świat, pełen luksusu i znanych twarzy z telewizji, niedostępny było zwykłemu Rosjaninowi. - Spać w butach Dolce Gabbana dziko i nieprzyjemnie, nie polecam - narzekała „podpatrywana” w łóżku.
Dla większości stała się symbolem rozpasania „zerowych” lat, jak mówi się w Rosji o pierwszej dekadzie XXI w. Pod koniec 2008 r. cały kraj obiegła informacje, że doprowadziła do zmiany kapitana samolotu Aerofłotu, którym miała lecieć do Nowego Jorku. Z częścią pasażerów odniosła bowiem wrażenie, że jest pijany, kiedy usłyszała, jak zapowiada rejs. Wystarczył jej jeden telefon, by wyprowadzono go z kabiny. Badanie wykazało, że był absolutnie trzeźwy.
Ksiusza nie kryła swoich znajomości w najwyższych kręgach biznesu i władzy. W jednej z kilku wydanych książek radziła, jak zostać żoną milionera. Sama nie musiała szukać bogatego męża, bo świetnie zarabiała, ale nie stroniła od romansów z oligarchami. Z Aleksandrem Szusterowiczem, dostawcą uranu do elektrowni atomowych w Rosji, szykowała nawet ślub, który w ostatniej chwili odwołała.
Opinia skandalistki nie przeszkodziła jej robić interesów czy obejmować dobrze płatnych stanowisk w prywatnych i państwowych mediach. Szybko stała się jedną z najlepiej zarabiających osób w rosyjskimi show-biznesie. Za sam udział w programie „Dom-2” dostawała przez osiem lat równowartość kilkudziesięciu tysięcy dolarów miesięcznie. W 2019 roku jej dochody z reklam, prowadzenia imprez korporacyjnych, wesel zamożnych Rosjan czy internetowych projektów miały wynieść ponad 4 mln dolarów (według miesięcznika „Forbes”). Z ostatnich deklaracji majątkowych wynika, że posiada prawie 500-metrowy dom, trzy mieszkania, pięć innych lokali, kilka niezabudowanych nieruchomości i limuzynę Bentley Continental GT Speed, wartą ponad 200 tys. dolarów. Na tym nie koniec. Niedawno pojawiły się informacje, że z nowym mężem buduje dom na 1000 mkw.
Glamourna opozycjonistka
Dyżurna skandalistka i naczelna celebrytka Rosji niespodziewanie pod koniec 2011 r. pokazał zupełnie inną twarz. W Moskwie i większych miastach Rosji doszło wtedy do największych protestów pod rządami Putina. Demonstrowano przeciw sfałszowaniu wyborów do Dumy Państwowej (rosyjskiego parlamentu). Na wezwanie opozycji przychodziło ponad 100 tysięcy ludzi na plac Bołotny w centrum stolicy. Wśród przemawiających na scenie pojawiła się także Ksiusza, krytykując władze za fałszerstwa, ale też wzywając do kompromisu z władzą na Kremlu.
- Jestem Ksenia Sobczak i mam coś do stracenia - przedstawiła się, wygwizdywana przez zebranych na placu.
Drogie stroje znanych projektantów mody zastąpiła wtedy prostymi dżinsami i kurtką. W następnych miesiącach chodziła na kolejne manifestacje, które gromadziły coraz mniej ludzi. Podczas jednej została nawet zatrzymana przez policję z Aleksiejem Nawalnym, który przy okazji tych protestów pierwszy raz zaistniał jako jeden z liderów opozycji. Ksiusza szybko została uwolniona, zapłaciła jedynie grzywnę 1000 rubli (równowartość kilkunastu złotych) za naruszenie przepisów dotyczących zgromadzeń. Znacznie więcej kosztowała ją utrata kontraktów z państwową telewizją, co jednak zrekompensowała sobie udziałem w innych biznesowo-medialnych projektach. Przez następnych kilka lat prowadziła talk-show „Sobczak żyje!” w jedynej niezależnej rosyjskiej telewizji „Dożdż”, gdzie robiła wywiady ze znanymi politykami. W 2015 r. media obiegła informacja, że wyjechała z Rosji, obawiając się o swoje życie. Było to po głośnym zabójstwie w centrum Moskwy Borysa Niemcowa, wicepremiera z lat 90. i głównego polityka opozycji. Decyzję taką miał podjąć po sugestiach służb specjalnych. Jej nazwisko rzekomo figurowało na tzw. liście śmierci - osób do likwidacji za działalność opozycyjną, o której napisała niezależna „Nowaja Gazieta”. Sobczak zdementowała te doniesienia, choć przyznała, że na pogrzebie Niemcowa usłyszała od nieznanego mężczyzny, że „będzie następna”.
W następnych latach łączyła działalność w show-biznesie, polityczną i dziennikarską. Należała m.in. Koordynacyjnej Rady Rosyjskiej Opozycji, która miała zjednoczyć zwolenników demokracji. W grudniu 2013 r. relacjonował z zachwytem protesty na kijowskim Majdanie Niezależności, co nie przeszkodziło jej kilka miesięcy później chwalić „zjednoczenie” Krymu z Rosją. W kwietniu 2014 opublikowała nawet reportaż z zajętego półwyspu pt. „Pierwotnie nasz” w kierowanym przez siebie czasopiśmie „Snob”, za co dostała od władz w Kijowie zakaz wjazdu na Ukrainę. Nie cofnięto go, mimo że wkrótce zmieniła zdanie i zaczęła nazywać bezprawnym zajęcie Krymu przez Rosję i popierać sankcje nałożone przez Zachód na jej kraj.
Część rosyjskich opozycjonistów dystansowała się od „glamournej rewolucjonistki”. Obawiali się, że współpraca z celebrytką, znajomą Putina i jego ludzi, zdyskredytuje ich działalność w oczach zwykłych Rosjan. Tym bardziej gdy policja znalazła w jej mieszkaniu ponad 1 mln euro i ok. 0,5 dolarów w gotówce. Oficjalnie śledczy szukali tam Ilii Jaszyna, jednego z liderów opozycji, z którym Sobczak nawiązała przelotny romans. Prokuratura kilka miesięcy sprawdzała, czy pieniądze pochodzą z legalnego źródła, po czym - jak gdyby nigdy nic - zwrócono całą sumę, uznając, że wszystko jest w porządku.
Najbardziej Ksiusza wzburzyła działaczy opozycji, kiedy niespodziewanie postanowiła, że weźmie udział w wyborach prezydenckich w 2018 r. Jako pierwsza napisała o tym gazeta „Wiedomosti”, powołując się na nieoficjalne źródła w kremlowskiej administracji. Potem pojawiły się informacje, że Sobczak osobiście powiedziała o tym Putinowi, kiedy nagrywała rozmowę do filmu o jej ojcu. Ksiusza zaprzeczała, by uzgadniała wyborczy start z „wujkiem”, ale dla wielu było jasne, że jej kandydatura jest wygodna dla Kremla. Oficjalnym hasłem kampanii było „Sobczak przeciw wszystkim”. Na dowód swojej niezależności coraz ostrzej krytykowała politykę Putina. Na dorocznej konferencji prasowej, gdzie była jako dziennikarka telewizji „Dożdż”, wprost oskarżała go o represje wobec opozycji, w tym Nawalnego, którego nie dopuszcza się do kandydowania poprzez fabrykowanie kryminalnych zarzutów. - Ludzie wiedzą, że być opozycjonistą w Rosji, to znaczy, albo cię zabiją, albo ciebie zamkną, albo zajdzie coś w tym stylu - wygarnęła przy pełnej sali.
Putin spokojnie odpowiedział, zarzucając jej i całej opozycji nieodpowiedzialność i brak pozytywnego programu. - Chcecie, żebyśmy żyli od jednego Majadanu do drugiego? Żeby u nas były próby państwowych przewrotów? Absolutna większość naszego społeczeństwa tego nie chce i do tego nie dopuszczę. Konkurencja powinna być i ona bezwarunkowo będzie. Sprawa tylko w radykalizmie. Władza nikogo się bała i nikogo nie boi - dodał.
Prezydenckie ambicje Ksiuszy skwapliwie nagłaśniały państwowe media. Po pięcioletniej przerwie znów zaczęła brylować w ich programach. Działo się tak, choć ostro piętnowała gospodarza Kremla i jego ludzi. Z kandydowania nie zrezygnowała, mimo apeli i krytyki m.in. ze strony Nawalnego. Zarówno on, jak wielu innych przeciwników Putina uważało, że jej kandydowanie to jedynie kremlowska zagrywka, by rozbijać i kompromitować opozyję. Kiedy władze odmówiły rejestracji jego kandydatury, wezwał do bojkotu wyborów, w tym Sobczak
- Nie chcę być częścią karykaturalnej opozycji, którą tworzysz z Putinem - odparł Nawalny, gdy po przegranych wyborach proponowała mu współpracę z nową partią, którą postanowiła założyć. Według oficjalnych danych, zdobyła zaledwie 1,66 proc. głosów i zajęła czwarte miejsce (Putin - 76,65 proc.). Niezrażona krytyką i marnym wynikiem, na powyborczym spotkaniu kandydatów wręczyła Putinowi listę 16 więźniów politycznych, w tym brata Aleksieja Nawalnego. Dwa lata później nazwała „polityczną rozprawą” próbę otrucia opozycjonisty przez rosyjskie specsłużby. Tak samo oceniła też skazanie go przez sąd na więzienie, gdy wyzdrowiał w niemieckiej klinice i wrócił do Rosji. Jednocześnie sugerowała jednak, że zbrodnicza akcja funkcjonariuszy FSB mogła odbyć się bez wiedzy Putina.
„Same specsłużby (jeśli to one) mogą mieć swoje wewnętrzne interesy, żeby „nie niepokoić Szefa”, „samemu rozwiązać problemy”...” - komentowała na swoim kanale „Cholerna dama” w sieci Telegram słowa Nawalnego, który wprost oskarżył Putina o zlecenie jego zabójstwa trucizną Nowiczok.
Od lat podkreśla, że krytykuje złą politykę Kremla, ale nie chce obrażać jego gospodarza. W wywiadzie w czerwcu 2018 r. dla gazety „Moskiewski Komsomolec tak mówiła o Putinie: - On naprawdę odzwierciedla na wiele sposobów pragnienia i potrzeby ludzi tu żyjących, dlatego moją misję widzę w zmienianiu tych potrzeb i pragnień... Jestem pewna, że jeśli ludzie będą wiedzieć więcej o tym, jak ekonomicznie zmienić sytuację i poprawić swoje życie, to zaczną zmieniać swoje poglądy, także na to, kto powinien kierować krajem. Po prostu nie widzą jeszcze związku między sytuacją gospodarczą a aneksją Krymu, między wojną w Syrii a nieukończonymi szkołami w mikrorejonie. Moim zadaniem, jako polityka, jest wyjaśnienie im tego związku.
Dama i blogerka
Pośrednim efektem jej politycznej aktywności było pierwsze małżeństwo, które zawarła z aktorem i reżyserem Maksymem Witogranem. Poznali się podczas protestów na przełomie 2011/12 r., których też był aktywnym uczestnikiem. Ślub wzięli w tajemnicy, kilka miesięcy po tym, jak rozstała się z opozycjonistą Ilią Jaszynem. Trzy lata później urodziła syna Platona, co nie przeszkodziło jej wkrótce rozstać się z mężem i pobrać z reżyserem Bogomołowem. Na początku 2019 r. tabloidy rozpisywały się nawet o publicznej bójce między oboma mężczyznami, której efektem był złamany nos tego drugiego.
- Kobieta ma prawo wyglądać tak, jak chce. Zajmować się tym, czym chce. Spać i mieszkać, z kim zechce - stwierdziła Ksiusza w wywiadzie dla państwowej telewizji „Pierwszy kanał”.
W powrocie do kontrolowanych przez Kreml mediów nie zaszkodziła działalność polityczna, ani kolejne obyczajowe skandale. Prowadziła nawet na „Pierwszym kanale” nowy talk-show wspólnie z popularnym prezenterem Aleksandrem Gordonem. Do czasu. Po około roku zakończono jego nadawanie. Oficjalnie z powodu słabej oglądalności. Usunięcia Sobczak z programu żądało m.in. stowarzyszenie Weterani Rosji, oburzone jej krytyką przyłączenia Krymu do Rosji i bojkotem głosowania w sprawie poprawek do konstytucji, które umożliwiają Putinowi start w kolejnych wyborach na prezydenta.
Ksiusza w tym czasie rozwijała już własny projekt pod nazwą „Ostrożnie: Sobczak”. Jej kanał na Youtube ma ponad 2,5 mln subskrybentów. Komentuje tam polityczne wydarzenia, publikuje wywiady ze znanymi osobami i reportaże. Niektóre odcinki mają ponad 8 mln wyświetleń. Podobna liczba osób obserwuje jej konto na Instagramie, gdzie można zobaczyć zdjęcia w nowych kreacjach, plażowanie w Malibu i Dubaju, scenki rodzinne czy znajomych celebrytów. Fotografię, która zamieściła w dniu swoich 40. urodziny, polubiło ponad 380 tys. osób.
Tuż przed tym zdążyła wywołać kolejny skandal. Stało się to za sprawą pocałunku w usta z popularną rosyjską blogerką Nastią Iwliejewą. Zdarzenie publicznie potępili nawet deputowani do Dumy i rzeczniczka praw dziecka w Tatarastanie. Przekonywali, że całujące się kobiety złamały prawo zakazujące propagandy LGBT w Rosji. Przypominano, że Sobczak nieraz wypowiadała się przeciw prześladowaniu mniejszości seksualnych. Większość komentarzy sprowadzała się jednak do tego, że to kolejna akcja celebrytki, by przyciągnąć uwagę.
Parę tygodni później znów stało się głośno o Ksiuszy. Mercedes, którym jechała na lotnisko koło Soczi, zderzył się czołowo z innym autem, w którym zginęła młoda kobieta. Dwie inne osoby doznały poważnych obrażeń, Sobczak wyszła prawie bez szanku, a 20 minut później przesiadła się do zamówionego BMW, którym zdążyła na samolot do Moskwy. Część mediów ostro krytykowała dziennikarkę-celebrytkę, że nie została na miejscu wypadku. Ona tłumaczyła, że nie widziała takiej potrzeby, skoro wezwano pogotowie i inni już udzielali pomocy ofiarom. Poza tym sama była w szoku, a rozbitym autem kierował kto inny. W wywiadzie dla „Pierwszego kanału” zapewniała, że nie namawiała kierowcy, by śpieszył się na lotnisko. Deklarowała też wsparcie rodzinie zmarłej kobiety i rannym w szpitalu.
Szok powypadkowy nie trwał długo. Wkrótce w sieci pojawiły się zdjęcia i nagrania ze ślubu rosyjskiego miliardera (byłego wysokiego urzędnika z lat 90.) nad jeziorem Como we włoskich Alpach. Ksiusza poleciała tam jego prywatnym samolotem. - To moja praca - skomentowała ekskluzywny wyjazd i udział w zabawie z oligarchą.