Proboszcz parafii w Luboniu właśnie wchodził na ambonę, kiedy na odległość kroku zbliżył się do niego zabójca. Odpychając dzieci, oddał trzy strzały.
Był 27 lutego 1938 roku. Niedziela. O dziesiątej w kościele pw. św. Jana Bosko w Luboniu k. Poznania rozpoczęła się msza św. dla dzieci. Przewodniczył jej proboszcz ks. Stanisław Streich.
Po kwadransie duchowny odszedł od ołtarza, zdjął ornat przy stole i skierował się ku ambonie. Miał przeczytać ewangelię i wygłosić kazanie. Gdy zbliżył się do ambony, jak spod ziemi wyrósł przed nim człowiek z rewolwerem w ręku. Oddał dwa strzały w kierunku księdza.
Zabójcą okazał się Wawrzyniec Nowak, sympatyzujący z komunistami pomocnik murarza z Lubonia, dla którego Kościół i kler byli „największymi wrogami”.
1 marca 1938 r. „Dziennik Bydgoski” w artykule „Ksiądz-bydgoszczanin zastrzelony podczas kazania w kościele”, informował: „Pierwszy strzał trafił ks. proboszcza Streicha w prawą skroń, w odległości 2 cm od oka i był śmiertelny, przy czym kula utkwiła w mózgu. Ksiądz przewrócił się na plecy (...) W kościele powstał nieopisany zamęt”.
Nowak nie przestał strzelać. Mierzył do duchownego, ponadto poważnie ranił kościelnego Franciszka Krawczyńskiego, który wybiegł z zakrystii i 12-letniego Ignacego Pacyńskiego.
„Przy siódmym pociągnięciu za cyngiel broń się zacięła i w odebranym później Nowakowi rewolwerze znaleziono jeszcze jedną kulę” - pisał „DB”.
Ks. Streich zginął na oczach wiernych, w tym przede wszystkim dzieci, dla których to tragiczne wydarzenie musiało być wielkim wstrząsem. Jak donosił „DB” wzburzeni parafianie rzucili się na Nowaka i chcieli dokonać na nim samosądu, kopiąc go i okładając pięściami”. Tylko dzięki interwencji „kilku poważniejszych obywateli” nie doszło do linczu. Zabójcę zaprowadzono na stację kolejową, skąd zawiadomiono policję i władze duchowne.
W sobotę, 27 lutego, mija 78 lat od zbrodni na duchownym, którego korzenie prowadzą do Bydgoszczy.
- W swoich zbiorach znalazłam kartę z prośbą o modlitwę za ks. Stanisława Streicha. Niestety nie wiem, jak do mnie trafiła - mówi Maria Janowska, przyjaciółka „Albumu”, która przypomniała nam o rocznicy tragicznej śmierci kapłana z Bydgoszczy.
Postać duchownego nie jest nieznana, przynajmniej tym, którzy dziejami miasta nad Brdą parają się zawodowo. Biogram autorstwa Janusza Kutty znajdziemy w „Bydgoskim Słowniku Biograficznym” (t. III, 1996). Obszerny materiał, także zdjęciowy, znajdziemy na stronie internetowej parafii pw. św. Jana Bosko (www.ksiadz-streich.org). O zbrodni podczas mszy pisała też prasa.
Ks. Stanisław Streich urodził się w Bydgoszczy 27 sierpnia 1902 r.y przy ul. Pomorskiej 53. Był synem Franciszka i Władysławy z domu Birzyńskiej. W 1920 r. ukończył Gimnazjum Klasyczne przy pl. Wolności. Święcenia kapłańskie przyjął 6 czerwca 1925 r., po ukończeniu seminarium w Poznaniu i w Gnieźnie.
Początkowo uczył religii w gimnazjum sióstr Urszulanek i w szkole handlowej w Poznaniu, następnie był wikarym w Koźminie i w poznańskich parafiach. W 1935 r. został administratorem erygowanej w tym samym roku parafii w Luboniu. Jak pisze J. Kutta „miał opinię znakomitego kaznodziei”.
Zbrodnia popełniona przez człowieka, który przyznawał, że „Kościół i kler uważa za największych szkodników klasy robotniczej” spotkała się z powszechnym potępieniem.
W marcu 1938 r., po trwającej jeden dzień rozprawie Warzyniec Nowak został skazany na karę śmierci. Wyrok wykonano 28 stycznia 1939 r.