Krzysztof Waldon z Żor przebiegnie w Alpach 100 kilometrów
Krzysztof Waldon kocha biegać w górach. Po rekordzie w Zamieci, teraz szykuje się m.in. do zawodów w Alpach.
Krzysztof Waldon kocha biegać w górach
Krzysztof Waldon, wiceprezes Grupy Biegowej HRmax Żory, wystartuje w sierpniu na dystansie 100 kilometrów w Alpach w ramach Ultra Trail Du Mount Blanc, jednego z najbardziej prestiżowych górskich ultramaratonów świata. Pan Krzysztof nie będzie biegł na pełnym dystansie 168 km, ale weźmie udział w jednym z biegów głównej imprezy, czyli w tzw. CCC - Courmayeur - Champex - Chamonix. To również będzie bardzo wymagająca trasa, na której suma przewyższeń będzie wynosić 5600 metrów ze średnią wysokością terenu powyżej 2500 metrów. Nasz zawodnik będzie musiał pokonać trasę ciągnącą się wokół masywu Mount Blanc – ma na to 26,5 godziny. Żorzanin wciąż szlifuje formę przed tym arcytrudnym zadaniem. Niedawno po raz drugi wystartował z kolegą z HRmax w Ultramaratonie Zamieć 24h na Skrzyczne. Rok temu z Andrzejem Zielińskim pokonali łącznie dystans 148,5 km. Razem panowie przebiegli 11 okrążeń. Pan Krzysztof pokonał pięć pętli, a jego kolega sześć. W tym roku pan Krzysztof z kolegą z HRmax na swoje konto zaliczyli 12 okrążeń, choć odbywało się to w bardzo trudnych warunkach pogodowych.
Było dwa razy więcej biegaczy niż miejsc
- Trasa CCC wiedzie z włoskiego Courmayeur przez szwajcarskie Champex do francuskiego Chamonix. Miasta są w sumie dużo mniej ważne niż pięć sporych wzniesień, które trzeba pokonać po drodze, zaliczając w sumie prawie sześć tysięcy metrów przewyższenia w górę - i tyle samo w dół - mówi Krzysztof Waldon, biegacz z Żor.
Aby zakwalifikować się do biegu CCC, łatwo nie było. - Musiałem zdobyć odpowiednią ilość punktów przyznawanych za ukończenie biegów górskich. W moim przypadku były to Bieg Rzeźnika w Bieszczadach na 80 km oraz Chudy Wawrzyniec na 85 km w Beskidzie Żywieckim. No i trzeba było mieć szczęście w losowaniu, bo chętnych było dwa razy więcej niż miejsc - dodaje nasz biegacz.
To kolejne wyzwanie, choć trudne
Aby nie dać plamy na arcytrudnych zawodach, pan Krzysztof trenuje bardzo rozważnie. - Przygotowania trwają praktycznie przez cały czas. Staram się kilka razy w miesiącu potrenować w Beskidach. Na pewno odwiedzę również Tatry, żeby pobiegać na wysokościach zbliżonych do tych alpejskich. Sam udział w CCC traktuję przede wszystkim jako fajną przygodę. To kolejny krok, następne wyzwanie. Wiem, że będzie ciężko, ale na tym to polega. Chciałbym także nabrać pewności, że dam radę pokonać pełny dystans UTMB, może już w przyszłym roku - mówi pan Krzysztof.
Pobiliśmy rekord w Zamieci
Aby być w formie, pan Krzysztof niedawno po raz drugi wystartował w Ultramaratonie Zamieć 24h na Skrzyczne. - W tym roku, razem z kolegą z HRmax, Pawłem Dzięgielowskim udało nam się przebiec po sześć pętli, czyli 164 km, co dało nam drugie miejsce. Dla Pawła był to pierwszy start w tego typu zawodach, a wypadł w nich fenomenalnie. Po przeanalizowaniu wyników okazało się, że dystans 84 km pokonał najszybciej z wszystkich zawodników - chwali kolegę pan Krzysztof.
Pogoda nie była dla nas łaskawa
Tegoroczne zawody były bardzo ciężkie przede wszystkim ze względu na warunki atmosferyczne. - Zaczęło się w zasadzie piękną, wręcz wiosenną pogodą, a skończyło się ulewą, zamiecią śnieżną z burzą i gradem oraz bardzo silnym wiatrem. Trudności sprawiało także podłoże, które z każdym okrążeniem stawało się coraz gorsze, momentami było bardzo ślisko i mokro. Mimo niezbyt sprzyjających warunków biegło nam się dobrze i w zasadzie już po czterech okrążeniach byliśmy na drugim miejscu, tracąc do liderów około cztery minuty, a nad trzecim zespołem mieliśmy już około 20 minut przewagi. Satysfakcja z zawodów była duża, bo tylko pierwsze dwie drużyny zrobiły 12 okrążeń - mówi żorzanin.
Zamieć - zimowy 24 godzinny ultramaraton górski:
Bieganie dla mnie jest odskocznią
Krzysztof Waldon należy do Grupy Biegowej HRmax Żory, która istnieje już trzy lata. Każdy nadal może zostać jej członkiem. Biegacze z HRmax spotykają się w każdy czwartek wieczorem na żorskim Rynku na wspólnym bieganiu. Obecnie grupa liczy 80 członków.
- Bieganie jest dla mnie przede wszystkim odskocznią od dnia codziennego. Mogę spokojnie pozbierać myśli, planować kolejne starty. Lubię pobyć sam ze sobą, choć często również biegam w towarzystwie kolegów - mówi żorzanin. Tylko w zeszłym roku pokonał dystans ponad trzech tysięcy kilometrów, a odkąd zaczął biegać - uzbierało się już ponad 13 tysięcy kilometrów. - Zanim zacząłem biegać w górach, przebiegłem większość największych polskich maratonów oraz maraton w Berlinie i Wiedniu - dodaje żorzanin, który wytrwale trenuje dla zdrowia i dobrego samopoczucia. To dla niego jak narkotyk.
Mam ulubione trasy w lesie Gichta
- Treningi mam zróżnicowane, począwszy od krótkich - 10 km do nawet 50 km górskich wycieczek. Moje ulubione trasy biegowe to leśne ścieżki w lesie Gichta oraz szlaki Beskidu Śląskiego. Staram się trenować od trzech do sześciu razy w tygodniu, w zależności od samopoczucia i celów - mówi pan Krzysztof. Nie stosuje specjalnej diety. Nad nią czuwają żona i córka, które również preferują zdrowy styl życia i odżywiania.
Jego najbliższe starty? - Chcę wystartować w Górskiej Pętli UBS - to bieg 12-godzinny w parze. W kwietniu będę mierzyć się z „Beskidzką 160” na dystansie 50 km. W maju po raz trzeci z rzędu wezmę udział w Biegu Rzeźnika na 80 km i w czerwcu – w Supermaratonie Gór Stołowych. Również jesienią czekają mnie kolejne starty - mówi nasz biegacz.
- Trzy weekendy temu poprawiliśmy wynik w Zamieci sprzed roku. Udało się przebiec po sześć pętli, czyli 164 km, co dało drugie miejsce. Tym razem moim partnerem był kolega klubowy, Paweł Dzięgielowski - bardzo mocny zawodnik, mający tytuł mistrza Polski leśników w maratonie. Dla Pawła był to pierwszy start w tych zawodach, a wypadł fenomenalnie - mówi pan Krzysztof.