Krzysztof Kwiatkowski, prezes NIK, oskarżony
Łódzki polityk stanie przed sądem. Według prokuratury miał ustawiać konkursy
Byłemu łódzkiemu senatorowi i posłowi PO, a od 2013 roku prezesowi Najwyższej Izby Kontroli, katowicka prokuratura zarzuciła popełnienie czterech przestępstw. Chodzi o ustawienie konkursów na stanowiska dyrektora Delegatury NIK w Łodzi, wicedyrektora Delegatury NIK w Rzeszowie i wicedyrektora Departamentu Środowiska w centrali NIK. Aferę ujawniono 2 lata temu, ale kluczowe dla sprawy wydarzenia miały miejsce w 2013 r. CBA podsłuchiwało wtedy posła PSL Jana B., do którego zadzwonił Kwiatkowski z informacją „by sobie szukał kandydata na wicedyrektora” w Rzeszowie.
Prezes do zarzutów się nie przyznaje. Od początku apelował do prokuratury o jak najszybsze złożenie aktu oskarżenia, żeby mógł się bronić przed sądem.
Grozi mu do trzech lat więzienia. Prezesa Kwiatkowskiego będzie sądził Sąd Rejonowy dla Miasta Stołecznego Warszawy.
Krzysztofowi Kwiatkowskiemu, byłemu ministrowi sprawiedliwości, a także byłemu łodzkiemu senatorowi i posłowi PO, a od 2013 r. prezesowi Najwyższej Iby Kontroli, katowicka prokutura zarzuciła popełnienie czterech przestępstw. Chodzi o ustwienie konkursów na na stanowiska dyrektora Delegatury NIK w Łodzi, cicedyrektora Delegatury NIK w Rzeszowie i wicedyrektora Departamentu Środowiska w centrali NIK. Kolejny zarzut dotyczy podżegania do popełnienia przestępstwa nadużycia władzy przez ówczesnego Wiceprezesa NIK - Mariana Cichosza, w związku z postępowaniem konkursowym na stanowisko dyrektora rzeszowskiej Delegatury NIK. Tego ostatniego czynu - według prokuratury - Kwiatkowski miał się dopuścić się jeszcze przed objęciem funkcji prezesa NIK.
Aferę upubliczniono przed dwoma laty, gdy prokuratura w Sejmie złożyła wniosek o uchylenie immunitetu Kwiatkowskiemu. Okazało się, że jest dziełem przypadku, ponieważ w 2013 r. agenci CBA na podsłuchu mieli telefon ówczesnego wpływowego podkarpackiego posła PSL Jana B., a nagrał się im prezes NIK, który dzwonił do posła w sprawie obsady stanowiska wiceszefa rzeszowniej delegatury NIK. Potem na jaw wyszły inne nagrania, m.in. dotyczące konkursu nas szefa łodzkiej delegatury NIK, którym został Przemysław Szewczyk. Oto fragmenty ich rozmów z jesieni 2013 r.
Kwiatkowski: Posłuchaj, będzie takie pytanie i ono jest absolutnie głęboko przemyślane, które będzie brzmiało: Czy ma pan krewnych w tej jednostce, czyli w delegaturze łódzkiej, jaka będzie twoja odpowiedź?
Szewczyk: Żadnych krewnych nie mam.
Kwiatkowski: I to jest dobra odpowiedź, bo najprawdopodobniej dwójka udzieli innej (...).
Szewczyk w konkursie wypadł jednak fatalnie. Jest nagranie rozmowy już po konkursie, który prezes NIK unieważnił.
Kwiatkowski: Sam? Możesz? Cicho sza, gdybym nie podjął takiej decyzji, to by było dwa do jednego.
Szewczyk: A co będzie dalej...
Kwiatkowski: Nowy konkurs. (...) Żebyś wiedział, kolega cię złapał na dwóch błędach formalnych, poczytaj ustawę...
Szewczyk: Czuję się fatalnie, no, ale cieszę się, no co mam powiedzieć (...).
16 października 2013 r., dzień przed konkursem obaj panowie ponownie rozmawiali przez telefon. Przemysław Szewczyk zapytał, jakie pytanie otrzyma podczas rozmowy konkursowej. Następnego dnia, już po wygranym konkursie, Szewczyk dzwoni do prezesa NIK.
Szewczyk: - Chciałbym podziękować, panie prezesie.
Kwiatkowski: - Był pan najlepszy, więc za co pan chcesz mi dziękować?
Szewczyk: - Oj, ja już wiem za co, wszystko co najlepsze w mojej karierze zawodowej, to zawsze jest związane z tobą, Krzysztof (...).
Kwiatkowski, swego czasu nazywany „nadzieją polskiej polityki” i „wzorem państwowca”, po wybuchu afery w sierpniu 2015 r. zareagował natychmiastowym wnioskiem do Sejmu o uchylenie mu immunitetu. Daremnie jednak, ponieważ polskie prawo nie przewidywało takiej ścieżki, z tego powodu również Sejm w końcówce minionej kadencji nie zdołał tego zrobić. Immunitet uchylono mu dopiero w październiku 2016 r. Po postawieniu mu zarzutów, prezes NIK publicznie apelował do prokuratorów, by jak najszybciej złożyli akt oskarżenia by mógł się bronić przed sądem. Kwiatkowski konsekwentnie twierdzi, że prawa nie złamał. O treści publikowanych nagrań mówił zaś, że są „wyrwane z kontekstu”, niepełne i dobrane tak, by postawić go wyłącznie w złym świetle.
Prócz prezesa NIK, akt oskarżenia obejmuje także byłego posła PSL Jana B. oraz kontrolera rzeszowskiej delegatury NIK Pawła A. Kwiatkowski do końca kadencji w 2019 r. z funkcji prezesa NIK jest nieusuwalny. Chyba, że przed jej końcem zostałby skazany prawocnym wyrokiem sądu.