Krzysztof Kasprzak musi odpocząć od żużla jeszcze kilka dni
Poturbowany w sobotnim (12 marca) turnieju Krzysztof Kasprzak miał wrócić w środę (16 marca) na tor, ale lekarz zalecił mu kilka dni przerwy. Nie próżnują za to zawodnicy Stali Gorzów.
Przymiarki do próbnych galopów zawodników klubu z Gorzowa trwały od kilkunastu dni, ale nasi zaczęli jeździć na dobre w zasadzie w ostatni weekend (12-13 marca). Dwa turnieje w Wielkiej Brytanii oraz mocno obsadzone zawody w niemieckim Wittstocku to dopiero przygrywka do głównych dań, jakimi mają być sparingi czy też kwietniowy Memoriał Edwarda Jancarza. Kilku podopiecznym trenera żółto-niebieskich Stanisława Chomskiego udało się nawet potrenować w Polsce. Taki obrót sprawy cieszy, ale wszystko zeszło na drugi plan wobec upadku Krzysztofa Kasprzaka w King’s Lynn.
Jak informowaliśmy w poniedziałek (14 marca), były kapitan „Staleczki” był krok od poważnej kontuzji. Badania w szpitalu, do którego zawodnik został przewieziony od razu po zdarzeniu, wykluczyły wprawdzie złamanie obojczyka, ale lekarze nie mieli wątpliwości, że „Kasper” będzie musiał wziąć rozbrat z motocyklem na kilka dni.
Pierwotnie Polak planował pomóc swojej drużynie z Coventry w środowym (16 marca) meczu z Poole Pirates, ale ostatecznie wylądował na kozetce u fizjoterapeuty. Mimo kilkudniowej przymusowej przerwy, Kasprzak pozostał w Anglii i być może już w piątek (18 marca) będzie gotowy do jazdy. Podobnie jak on, za granicą przebywają obcokrajowcy Stali. Na Wyspach jest Duńczyk Niels Kristian Iversen, a w Wittstocku sprawdzają motocykle Słoweniec Matej Zagar i rodak „Puka” Michael Jepsen Jensen. Za to Polacy trenowali w poniedziałek (14 marca) w Pile.
Stalowcy planowali pierwszy trening w Gorzowie jeszcze w tym tygodniu, ale to mało realne
Do Wielkopolski nasi mieli udać się niemal w komplecie już w piątek (11 marca), ale wówczas na przeszkodzie stanęła pogoda (m.in. został odwołany sparing z pierwszoligową Polonią Piła). Na początku tego tygodnia na stadionie przy ul. Bydgoskiej jeździli Bartosz Zmarzlik, Adrian Cyfer, Tomasz Gapiński i Przemysław Pawlicki.
Mimo trudnych warunków (w nocy był przymrozek i w ciągu dnia na torze pojawiła się woda), gorzowianie byli zadowoleni. Nie było jednak mowy o ściganiu, a tylko spokojnej jeździe. Ponieważ wciąż brakuje słońca, odwołany został wtorkowy (15 marca) wyjazd do Piły - tor potrzebuje trochę czasu, aby znów można było na nim startować. Jak zatem stalowcy spędzą drugą część tygodnia?
- Wszyscy nasi zawodnicy są w rytmie mocno treningowym. Staram się to wszystko układać w taki sposób, żeby niepotrzebnie nie naciągać ich na koszty i kilometry, które trzeba zrobić, by dojechać. Mamy informacje z różnych ośrodków, z którymi jesteśmy zaprzyjaźnieni, także wszyscy będą mieli jeszcze możliwość jazdy w najbliższym czasie - powiedział Chomski w wywiadzie na stronie klubowej żółto-niebieskich.
Nasz szkoleniowiec odniósł się też do ewentualnych sparingów. - Odbędą się wtedy, gdy uznamy je za potrzebne. Swoje mecze mam już zaplanowane, a jeżeli coś wcześniej się odbędzie, to pod warunkiem, że poziom treningowy i sportowy zawodników będzie wystarczający, by spokojnie wejść w rytm startowy. Warunki torowe też muszą być w miarę przyzwoite. Nic na siłę - dodał gorzowianin.
Kiedy stalowcy będą trenowali z kolei na „Jancarzu”? Uzależnione jest to wyłącznie od pogody. Jeśli nie będzie przymrozków i opadów, to niewykluczone, że najpóźniej w piątek (18 marca) Zmarzlik i spółka odpalą sprzęt na domowym obiekcie. Póki co, jeszcze w środę (16 marca) skorzystają z gościnnego toru w Wittstocku.