Krzysztof Kasprzak: - Jeszcze powalczę w Grand Prix i wtedy będę rywalizował o tytuł
Poprzedni, nieudany sezon? Zamknąłem za sobą ten rozdział i myślę już o kolejnym. Jedziemy dalej, nowy rok i nadzieje - mówi żużlowiec Krzysztof Kasprzak, kapitan Stali Gorzów.
Za nami święta. Jak je spędziłeś?
Wspólnie z rodzicami, bratem i jego rodziną. Wcześniej trochę pomagaliśmy mamie, ale generalnie jej zostawiliśmy kuchnię. Były kolędy. Trochę szkoda, że nie były to białe święta, bo wiadomo, że ze śniegiem Boże Narodzenie ma jeszcze większy urok.
Pofolgowałeś z jedzeniem?
Nie, jestem na diecie (śmiech - dop. red.). Ale na kluski z makiem się skusiłem. W końcu Wigilia jest raz w roku. Do tego zjadłem trochę ryb. Uspokajam, nie przesadziłem z obżarstwem.
O czym dziś w przerwie zimowej, a po słabszym sezonie, myśli Krzysztof Kasprzak?
Zamknąłem za sobą ten rozdział i myślę o kolejnym. Jedziemy dalej, nowy sezon i nadzieje. Liczę na wsparcie kibiców oraz sponsorów. Żałuję, że w 2016 roku nie powalczę o tytuł mistrza świata, ale co zrobić. Obiecałem sobie, że jeszcze wrócę do Grand Prix i wtedy będę walczył o złoto.
Odpocząłeś już trochę?
Tak, od razu po powrocie z Australii zaczęliśmy szykować się do nowego sezonu. Wszystko idzie zgodnie z planem. Zostały jeszcze dwa miesiące, a już jestem praktycznie gotowy. W tym czasie pojadę jeszcze do moich tunerów na rozmowy. Wracam do ligi angielskiej, więc również udam się na Wyspy Brytyjskie, aby ogarnąć kilka spraw związanych z garażem i miejscem pobytu w Coventry. Dochodzą do tego treningi. Cały czas ćwiczymy z chłopakami.
Powrót do Anglii ma pomóc w odbudowie formy?
Czy ja wiem?... W 2014 roku, gdy zdobywałem tytuł wicemistrza świata, nie jeździłem w tamtejszej lidze. Wracam dlatego, że trening wyłącznie na swoim torze niewiele daje. W Gorzowie jeżdżę praktycznie z zamkniętymi oczami. Za to dwa dodatkowe mecze w tygodniu są na pewno lepsze niż kilka treningów i stąd decyzja o ponownych startach w Wielkiej Brytanii.
Większa ilość startów pozwoli ci też lepiej wejść w sezon.
W 2014 roku trafiłem z motocyklami idealnie od początku. Rok temu było już gorzej. Zmieniłem tłumiki i już w marcu miałem kłopoty. Potem, mimo wielu treningów, niewiele się poprawiło się, a wręcz pogłębiało. Przez cały sezon były problemy, a dopiero ostatnie Grand Prix w Australii pokazało, że mogłem jechać szybko. Mimo że byłem w gorszej formie niż reszta zawodników. Liczę, że teraz od początku będzie dobrze.
Co zdecydowało, że zostałeś w Stali, bo chodziły słuchy, że mimo ważnego kontraktu mogłeś odejść?
Między innymi ta umowa. Nie po to podpisałem rok temu papiery na trzy lata, żeby teraz odchodzić. Jechałem słabiej niż w sezonie 2014, więc kontrakt jest niższy. Miejmy nadzieję, że w przyszłym roku wszystko zagra jak należy i będzie OK. Przy okazji dziękuję wszystkim kibicom za wsparcie, zarówno w trakcie, jak i po zakończeniu sezonu. To również dla nich chcę wrócić do wysokiej formy, bo byli ze mną na dobre i na złe.
To co najgorsze już za tobą?
Wydaje się mi, że tak. Co prawda może być jeszcze gorzej, ale wtedy musiałbym wozić same zera (śmiech). A poważnie, to za mną słaby okres. Na początku w lidze zawodziłem nie tylko ja, ale nie da się ukryć, że to właśnie moich punktów brakowało najbardziej.
Jak oceniasz obecny skład żółto-niebieskich?
Doszli Michael Jepsen Jensen i Przemek Pawlicki. To są dobrzy, rozwijający się zawodnicy. Obaj jeżdżą technicznie, tor w Gorzowie im odpowiada. Styl jazdy mają „krótki”, przy krawężniku, czyli taki gorzowski. Fajnie, że są z nami i pomogą nam awansować do najlepszej czwórki. Potem zobaczymy, o co dalej powalczymy. To nasz cel na 2016 rok. Minione rozgrywki zakończyliśmy już w sierpniu, a przecież nikt tego nie chce.
Czujesz już głód jazdy?
Jeszcze nie, zresztą wydaje się mi, że teraz każdy z nas ceni sobie te kilka tygodni odpoczynku od motocykli. Za to w lutym, gdy już robi się trochę cieplej, zawsze chcemy już wyjechać gdzieś na tory. Planuję najpierw potrenować we Włoszech, potem wrócić do Polski na sparingi z drużyną, a potem już mecze w Anglii. Do inauguracji polskiej ekstraligi powinienem być już gotowy, bo będzie za mną bodajże siedem spotkań ligi angielskiej. Jazda tam powinna zaprocentować.