Krzysiu, kochamy Cię... Płoną znicze w miejscu tragedii w Jastrzębiu [ZDJĘCIA]

Czytaj dalej
Fot. Arkadiusz Biernat
Arek Biernat

Krzysiu, kochamy Cię... Płoną znicze w miejscu tragedii w Jastrzębiu [ZDJĘCIA]

Arek Biernat

Jastrzębianie poruszeni tragedią zapalają znicze i modlą się przed lokalem, gdzie skatowany został 40- letni didżej Krzysztof. - Nadal jesteśmy w szoku - mówią.

Krzysiu, kochamy Cię... Płoną znicze w miejscu tragedii

Nie mogę dojść do siebie po tym, co się stało. Szok. On był ojcem, ja też. Nie potrafię sobie wyobrazić co czują jego dzieci, rodzina - przyznaje Paweł Poczeszyn, którego spotkaliśmy wczoraj na osiedlu Przyjaźń. Mieszkańcy Jastrzębia-Zdroju nie potrafią pogodzić się z tragedią, do jakiej doszło w znajdującym się pomiędzy dwupiętrowymi blokami lokalu Nowe Zacisze. To tam w ubiegły weekend skatowany został 40-letni didżej Krzysztof Linde. Mężczyzna walczył o życie przez kilka dni, ale zmarł w piątek w szpitalu.

CZYTAJ WIĘCEJ:
Jastrzębie-Zdrój w szoku: Płoną znicze dla Krzysia pod lokalem, gdzie skatowano didżeja [ZDJĘCIA]

W miejscu, gdzie zazwyczaj w weekend bywało głośno, widać teraz łzy rozpaczy, znicze i kwiaty. Jastrzębianie opłakują tragicznie zmarłego 40-latka. Przez cały weekend jego znajomi i pozostali mieszkańcy miasta zbierali się na miejscu tragedii. Zapalali znicze, modlili się i w chwili skupienia okazywali wsparcie rodzinie tragicznie zmarłego didżeja.

Na jednym z portali społecznościowych zawiązała się nawet grupa, która zachęcała do zapalenia znicza w miejscu tragedii. Najwięcej osób zebrało się wczoraj o godz. 18. Był to niezwykły przekaz wsparcia dla rodziny, ale także sprzeciwu wobec przemocy. Była rodzina zmarłego, przyjaciele, znajomi, a także mieszkańcy osiedla Przyjaźń. Łącznie kilkadziesiąt osób. Przejmującą ciszę przerwała jedynie modlitwa. Przybyłe osoby przyłączyły się do odmawiania Koronki do Miłosierdzia Bożego, którą rozpoczął brat zmarłego. W namiocie przed lokalem nie brakowało całych rodzin.

- To ogromna tragedia, którą wszyscy tutaj przeżywamy. Przecież on miał dzieci... Ciężko to zrozumieć - usłyszeliśmy od jednej z mam, która przyszła pod lokal z 5-letnią córką.

Krzysiu, kochamy Cię - kartka z takim napisem znalazła się przed wejściem do lokalu. Nad nią umieszczono czarno- -białe zdjęcie tragicznie zmarłego 40-latka. Nie brakuje róż, a także płonących zniczy.

- Od 20 lat służę w miejscowej parafii i takiej tragedii nie pamiętam. Mimo że to nie był nasz parafianin, to naprawdę wszystkim nam jest bardzo przykro z powodu tego, co się stało. Modlimy się za jego duszę - przyznaje ks. Czesław Szaforz, proboszcz parafii św. Barbary i św. Józefa na osiedlu Przyjaźń, gdzie mieszka niespełna 4 tysiące osób.

Czy mieszkańcy obawiają się o swoje bezpieczeństwo?

- Osiedle jak osiedle. Ma swoje zalety, ale też problemy. Nigdy nie bałyśmy się wychodzić z mieszkań. Problemem jest nadużywanie alkoholu. Jeżeli dochodzą do tego narkotyki czy te dopalacze, to o tragedię nie jest trudno - skomentowała mieszkanka z ul. Dunikowskiego.

Wszyscy w Jastrzębiu-Zdroju pragną sprawiedliwości, rzetelnego śledztwa i odpowiednio surowych kar. Wiadomo, że główny podejrzany, 27-letni Adrian S., jest już zatrzymany. Teraz śledczy będą wyjaśniać, jak doszło do tej tragedii i czy podejrzany nie działał sam. Nieoficjalnie mówi się, że Adrian S. skatował 40-latka tylko dlatego, że ten - będąc didżejem - nie zagrał utworu, jakiego sobie życzył 27-latek...

Jastrzębianie chcą też wyjaśnień, dlaczego nikt w porę nie zareagował na bójkę, a także czemu dopiero po kilku godzinach od zdarzenia wezwano do poszkodowanego pogotowie.

CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Zabity didżej w Jastrzębiu: Podejrzany Adrian S. aresztowany

Obserwuj autora na Twitterze

Arek Biernat

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.