Krzeszowice: czy udręczony psi staruszek znajdzie dobry dom?
Wiernie im służył, pilnował domu. W zamian zgotowali mu piekło. Skórę na karku miesiącami i latami kaleczyły ciasne paski, sznurki. Świadczą o tym blizny obok głębokiej rany na szyi. Niewolnik został odcięty z łańcucha we wsi Sanka dzięki człowiekowi, który przejeżdżał obok gospodarstwa.
Poseł Paweł Suski chce wpisania do ustawy o ochronie zwierząt zapisu zakazującego trzymania psów na uwięzi
Widział w jakich warunkach i w jakiej kondycji jest pies. Zgłosił do Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, że biedak jest bardzo zaniedbany, chudy, ma krótki łańcuch, dziurawą budę. Inspektorzy KTOZ poprosili o udział w interwencji przedstawicieli urzędu miasta i gminy Krzeszowice.
Żona właściciela psa stwierdziła, że zwierzę ma 17 lat i przyznała, że nigdy nie spuszczali go z łańcucha. Z daleka nie było widać, jak potwornie cierpi. Stał nieruchomo, wokół pełno much.
- Dopiero gdy do niego podeszłam zobaczyłam, sierść zlepioną ropą i ranę na szyi wokół paska - mówi Beata Nawalany z KTOZ. Zapadła decyzja o natychmiastowym odbiorze psa.
Na miejscu była straż miejska razem z przedstawicielami urzędu miasta i gminy Krzeszowice. Zgodnie z ustawą o ochronie zwierząt na podstawie decyzji wójta można odebrać zwierzę jeśli jest zagrożone jego życie lub zdrowie. W tym przypadku nie trzeba było uruchamiać machiny odbioru administracyjnego.
Inspektorzy usłyszeli od żony właściciela psa: „To se go weźcie!”.
- Kobieta powiedziała nam, że jak mąż i szwagier są pijani, ciskają w psa kamieniami. Chętnie pozbyła się kłopotu. Kiedy powiedzieliśmy jej, że zwierzak ma wrośniętą obrożę, nawet nie podeszła, żeby zobaczyć, nic ją to nie obchodziło, zero litości, poczucia winy - mówi Beata Porębska z KTOZ . - Dla tych ludzi to był tylko stary pies. Niewolnik, na którym bezkarnie można odreagować frustrację.
Schronisko
Wezwani przez gminę pracownicy schroniska „Psie Pole” w Racławicach musieli zabrać niewolnika z łańcuchem. Dopiero po podaniu psu narkozy lekarz weterynarii mógł usunąć pasek i metalowy ciężki zacisk wrośnięty głęboko w szyję. Rana była zaropiała, cuchnąca.
Gdyby nie interwencja KTOZ doszłoby do zatrucia całego organizmu. Pacjent przechodzi teraz kurację antybiotykową, rana szeroka i głęboka na dwa palce jest przemywana. Z książeczki zdrowia, przekazanej przez właściciela wynika, że staruszek ma czternaście lat.
- W schronisku nazwali go Roksi. Zawieźliśmy go na badanie krwi, usg i rtg ponieważ jest cały obolały - mówi Damian Michalski właściciel schroniska.
Powitanie
W ubiegłą sobotę, odwiedziłam Roksiego z ekipą TVP. To było dzień po odcięciu z łańcucha. Udręczone przez właściciela zwierzę na widok człowieka powinno uciekać, albo kąsać, tymczasem Roksi przywitał się ze wszystkimi serdecznie. Człapał powoli jak to staruszek. Był bardzo słaby.
Na wygolonej szyi ma wielką ranę, z której mimo zabiegu oczyszczającego, ciągle wydobywa się ropa. Zastanawiałam się czy mogę go pogłaskać, żeby nie sprawić mu bólu. Wystarczyło przykucnąć i psiak wtulił kudłaty łeb w moje ręce. Drapanie za uchem sprawia mu wielką frajdę.
Tak lgnie do ludzi, że zrobienie kilku ujęć samemu psu, było dużym wyzwaniem dla Maćka - kamerzysty. Roksi ani myślał samotnie pozować. Operator usiłując zrobić ujęcie odchodził od niego kilka kroków, a staruszek myk, myk i już był przy nim, podstawiał łeb do głaskania.
Kto pokocha Roksiego?
Właściciel zrzekł się Roksiego. Po zakończeniu kwarantanny pies może być przekazany nowemu opiekunowi. W warunkach domowych szybciej wyzdrowieje. Na pewno trzeba będzie doprowadzić do porządku sierść. Dopóki rana nie zagoi się nie można go kąpać, tym bardziej o tej porze roku w warunkach schroniskowych. Nie wiemy jak reaguje na inne zwierzęta, teraz mieszka w pojedynczym boksie.
Jest chudy, pełna miska to dla niego nowość, broni jej. Mimo, że jest osłabiony większość czasu spędza na wybiegu. - Źle znosi zamknięcie w pomieszczeniu - mówi właściciel schroniska.
Trudno się dziwić po 14 latach odzyskał wolność. Staruszek nadrabia zaległości, choć łapy nie noszą jak kiedyś i zdrowie już nie to.
Szukamy dla niego domu z ogrodem, żeby do woli cieszył się przestrzenią, dreptał po trawie. Roksi musi mieć też w domu przytulne legowisko. Jego przemarznięte stawy i kości na starość potrzebują ciepłego kąta. Przez lata każdy ruch sprawiał mu ból, wrastająca w szyję obroża utrudniała oddychanie, jedzenie. Mimo to właścicielowi, który skazał go na straszne cierpienie nie udało się zniszczyć jego psychiki.
Roksi jest dobrym, przyjaznym zwierzakiem, na widok człowieka wciąż macha ogonem. Jeśli możecie podarować mu swój czas, ciepły kąt i godną starość dzwońcie:
Schronisko w Racławicach: tel. 793 993 779 do godziny 20.00 , redakcja: tel. 601 600 398
Roksiego można będzie zobaczyć w środę 29 marca na antenie TVP Kraków w programie „Kundel bury i kocury” o godzinie 17.35 i 21.15
Znęcanie się to przestępstwo
KTOZ złożyło na policji doniesienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Za znęcanie się nad zwierzętami ze szczególnym okrucieństwem grozi do 3 lat pozbawienia wolności. Trzymanie psów na łańcuchu to ponury przeżytek, sprzeczny z naturą psa, w którą wpisany jest ruch, tropienie, pogoń za zdobyczą.
Niestety ustawa o ochronie zwierząt zezwala na trzymanie psów na uwięzi. Wprowadzony w 2012 roku zapis zobowiązujący właścicieli do spuszczania łańcuchowych burków co 12 godzin jest fikcją. Dla czworonożnych niewolników pojawiła się jednak iskierka nadziei na zmianę pieskiego losu.
W projekcie zmiany ustawy o ochronie zwierząt zaproponowanym przez posła Pawła Suskiego z PO jest zapis: „zabrania się utrzymywania zwierząt domowych na uwięzi.” Tylko czy tym razem posłowie, ponad podziałami, spróbują zrobić coś dla tych, którzy głosu nie mają?