- Albo głos pasuje do charakteru filmu, albo nie. I nie ma znaczenia, czy należy do kobiety, czy do mężczyzny. O tej dyskryminacji w zawodzie lektora być może decyduje fizjologia. Kobiety mają często wyższe głosy, a to niska barwa jest milsza dla ucha - mówi Krystyna Czubówna.
Z reguły nie udzielam wywiadów prasowych...
Dlaczego?
Z panią porozmawiam. Krótko. Zwięźle. Nic nie będę autoryzować, nic poprawiać. Nie mam na to czasu. Ale nie mam zaufania do słowa pisanego, bo nietrudno o przekłamania. Dotąd tylko dwa razy zdarzyło się, że wywiad udzielony gazecie wyszedł OK. Radio, telewizja - to co innego: rozmowa jest nagrana, widać, jak gestykuluję, jak reaguję; co powiedziałam, to powiedziałam - poszło. Każdy, kto opowiada publicznie o sobie, o swoim życiu, a zwłaszcza ktoś, kto jest rozpoznawalny, ma miękkie podbrzusze. Dziś świat mediów jest inaczej skonstruowany niż wtedy, gdy ja pracowałam jako dziennikarka. Wszystko można wrzucić w internet, a on wypluwa to, na co ma ochotę. Ofiary są często przypadkowe.
Chciałabym pozostać osobą anonimową, na ile pozwala na to mój zawód, ale w czasach internetu to chyba niemożliwe. Dla mnie wirtualny świat nie istnieje, nie ma mnie w mediach społecz-nościowych, korzystam w zasadzie jedynie z maila. Że niebawem pogubię się w świecie, który jest już coraz bardziej „usieciowiony”? Myślę, że nie zdążę się pogubić... Dużo lepiej poruszam się w realu i tu nie znajduję żadnego hejtu. Nie mam potrzeby, by odsłonić kurtynę i sprawdzić, co pojawia się w sieci. Czasem mówią mi o tym dziennikarze, z którymi rozmawiam. Wiem, że bywa strasznie.
Chce pani być anonimową? Z pani głosem?
Los jest dla mnie łaskawy, w prawdziwym świecie spotykam się tylko z pozytywnymi reakcjami, to więcej niż miłe. Nigdy nie zdarzyło się, by ktoś powiedział coś niemiłego czy obraźliwego. Ludzie mówią, że znajdują ukojenie, słuchając mojego głosu. To jest pewnie zgodne ze starą zasadą prawa rzymskiego: dostajesz od innych to, co sam im dajesz. Zależy mi na tym, by perfekcyjnie wykonać swoją prace i dostaję sygnały zwrotne, że to działa. Synergia. Chociaż ja wcale tego nie oczekuję, nie wymagam.
Z dalszej części materiału dowiesz się:
- dlaczego Krystyna Czubówna była nazywana "Kukułką"
- jak bohaterka wywiadu przygotowuje się do "naczytywania"
- jak Krystynie Czubównie udało się odnaleźć w świecie "męskich" zawodów
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień