Delegacja z partnerskiego Bitburga miała tam być w minioną niedzielę na dożynkach. Nie przyjechała. Były wójt, Bronisław Kurpiela, oskarża następcę, że to jego wina.
Bronisław Kurpiela szczyci się tym, że był wójtem przez sześć kadencji. Trzy razy wybierali go radni, trzy razy mieszkańcy. Razem pozwoliło mu to być na stanowisku przez 24 lata.
Przyznaje, że po latach aktywności nie potrafi się zamknąć na emeryturze we własnym świecie i nie widzieć, co się wokół dzieje. Także w gminie. Dlatego bardzo go zabolało, kiedy w minioną niedzielę na gminnych dożynkach zabrakło delegacji z Bitburga, gminy, z którą przed laty podpisał partnerstwo.
- To się zaczęło w 1988 roku. Przyjechała wtedy duża grupa, cały autobus niemieckich burmistrzów z Nadrenii-Palatynatu - i oni m.in. zwiedzali zamek w Mosznej opowiada. - Ja przejąłem tę grupę na Górze św. Anny i do Mosznej ich wiozłem. Myślę, że zwróciłem na siebie uwagę, bo po drodze bawiłem ich rozmową, a na wysokości Gogolina zaśpiewałem im piosenkę „Poszła Karolinka”. Mówiłem, że ta popularna u nas melodia ma tutaj swoje korzenie. Podczas uroczystej kolacji dostałem kilka propozycji partnerstwa z różnych gmin. Ale ja już wcześniej zwróciłem uwagę na przedstawicieli Bitburga, policjanta Josefa Junka i jego brata. I właśnie Bitburg wybrałem na partnera dla Strzeleczek. Nie ukrywam, to była miłość od pierwszego wejrzenia. Pierwszy raz przyjechali do nas w 1998. W 1999 roku z ówczesnym burmistrzem Willim Hayenem podpisałem list intencyjny w sprawie partnerstwa. Dopełniono je w Strzeleczkach rok później z udziałem wojewody Pęzioła i lidera mniejszości Henryka Krolla. Zorganizowaliśmy to perfekcyjnie.
Marek Pietruszka: Burmistrz Bitburga powiedział mi w oczy, że wolałby, żeby kto inny był u nas wójtem. Ale nie chowam urazy.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień