Czy w polityce da się oddzielić to, co na górze, od tego, co na dole? Przynajmniej w Lubuskiem oddzielić się tego nie da. Widać to po naszym zespole parlamentarnym, spięciach na linii marszałek – wojewoda i po tej... dyskusji
To zaczyna przekraczać granicę zdrowego rozsądku. Pan prezydent Tyszkiewicz powinien podjąć decyzję, w jakiej roli chce występować. Jak chce działać w wielkiej polityce, to myślę, że pan Petru go przyjmie w Warszawie. Tam będzie mógł wypowiadać się na wszystkie tematy polityczne. W samorządzie niech działają prawdziwi samorządowcy – mówił w poniedziałek wojewoda lubuski Władysław Dajczak.
W Lubuskim Urzędzie Wojewódzkim Dajczak zorganizował konferencję wraz ze swoją partyjną koleżanką z PiS – minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbietą Rafalską. Pani minister mówiła, ile milionów złotych otrzymało Lubuskie na rządowe programy wspierające rodziny. Wojewoda doprecyzowywał, ile pieniędzy przekazanych zostało już w regionie na program Rodzina 500 Plus. Gdy przy okazji zaczął mówić o współpracy z samorządami i dziękować im za miniony rok, jego wystąpienie z sekundy na sekundę stawało się coraz bardziej emocjonalne.
Laurka z dysonansem
– Chciałbym pokazać jeden dysonans. Widzimy to przy każdej sprawie, która dotyczy samorządów i potrzebna jest ich opinia wyrażana przez konwent wójtów i burmistrzów. Z przykrością to stwierdzam, a obserwuję od dłuższego czasu, że to się nasila. Szefem konwentu (chodzi o Zrzeszenie Gmin Województwa Lubuskiego – dop. red.) jest pan Wadim Tyszkiewicz, prominentny działacz partii Nowoczesna. Przy każdej sprawie, jaka jest tylko do zaopiniowania przez samorządy, wciąga samorządy w wielką politykę. To dotyczyło ostatnio reformy edukacji, wcześniej programu Rodzina 500 Plus. To wszystko było przez pana Tyszkiewicza mocno krytykowane. Nie miały uzasadnienia żadne argumenty, poza politycznymi – mówił wojewoda Dajczak. Z jego wypowiedzi dało się wyczuć, że czarę goryczy Tyszkiewicz przelał swoim wpisem na Facebooku.
5 listopada w Świebodzinie odbyła się wielka inscenizacja batalistyczna. Jednym z jej widzów był minister obrony narodowej Antoni Macierewicz. Na inter-netowej stronie „Gazety Lubuskiej” opublikowaliśmy obszerną galerię zdjęć oraz materiał wideo. Tyszkiewicz, na co dzień także prezydent Nowej Soli, podlinkował ten artykuł na swoim fanpage’u na Facebooku i dopisał: „Czytam i oczom nie wierzę, że to się dzieje naprawdę i to w województwie lubuskim. Broń, czołgi na ulicach miasta, wybuchy, huk armat, śmierć na niby, karabiny maszynowe wzbudzające zachwyt małych dzieci. Wojna bawi. Muszę się uszczypnąć. A ja myślałem, że dla nas najważniejszy jest rozwój, nowe miejsca pracy, nowe fabryki i (…) pokój!!! A ja myślałem, że wojna to nie zabawa. Myliłem się. Kiedyś bawiliśmy się w wojnę, zbieraliśmy ołowiane żołnierzyki (…). Ale dzisiaj? Wydawało mi się, że dzisiaj w wojnę już się nikt nie bawi, bo wojna nie jest zabawna. A jednak. Nie zdziwię się teraz, kiedy z roku na rok będziemy oglądać coraz potężniejsze i robione z rozmachem defilady wojsk. A ja myślałem, że takie rzeczy to tylko w Rosji i na Białorusi. Myliłem się. Wygląda na to, że mój czas się kończy. Idzie nowe”.
To jest podłość!
Fanpage Tyszkiewicza polubiło około 19 tys. osób. Ten wpis, jak mówi nam prezydent Nowej Soli, miało już zobaczyć milion osób. Gdy Tyszkiewicz słyszy, co mówił o nim na konferencji wojewoda, przerywa i mówi do dziennikarza „GL”: – To jest podłość! To insynuacje. Może pan to napisać.
Tyszkiewicz jest zdziwiony, że Dajczak posłużył się jego prywatnym wpisem. – Gdy wojewoda publicznie ocenia moje prywatne wpisy, to ja nawet nie wiem, co mogę teraz powiedzieć. Muszę ważyć słowa. I zastanawiam się, czy moja żona jest jeszcze osobą prywatną, czy już osobą publiczną – mówi Tyszkiewicz. – To, jakie stanowisko w danej sprawie wypracuje zrzeszenie gmin, a to, jaki ja mam na to pogląd, to są dwie róże sprawy. Jeśli dziś zrzeszenie podejmie jakieś stanowisko, to nawet jeśli nie będę się z nim zgadzał, je przedstawię. Zrobię to, bo jestem szefem zrzeszenia i to do mnie należy. Wojewoda nie powinien jednak łączyć moich prywatnych poglądów ze stanowiskiem zrzeszenia – dodaje prezydent Nowej Soli.
A zdaniem wojewody stanowiska szefa zrzeszenia gmin oraz samorządów zdecydowanie się rozjeżdżają. Przykładem mają być choćby opinie o przygotowywanej reformie oświatowej. W październiku Zrzeszenie Gmin Województwa Lubuskiego (należą do niego wszystkie gminy w województwie) przyjęło stanowisko, w którym stwierdza, że projekt zmian w edukacji, a więc m.in. likwidacja gimnazjów, pozbawia samorządy nadziei na faktyczną reformę oświatową.
– Pan Tyszkiewicz to samo stanowisko zaprezentował na wojewódzkiej radzie dialogu społecznego. Było odmienne od tego, które ja znam z rozmów z samorządowcami – mówił w poniedziałek wojewoda. Według niego samorządowcy, z którymi rozmawia, wprowadzanych zmian nie krytykują.
Będzie trudno współpracować
– Co ma większą wagę? Zdanie pojedynczych wójtów, burmistrzów czy prezydentów, czy zdanie wypracowane przez większą grupę ludzi? – pyta retorycznie prezes zrzeszenia lubuskich gmin. – Jeśli jednak tak jest, że samorządy co innego mówią, a co innego ustalają wspólnie, to ja mogę rezygnować. Wtedy te nasze spotkania i rozmowy, co można poprawić, tracą sens – mówi Tyszkiewicz. W ostatni czwartek podczas spotkania zrzeszenia i rozmów z samorządowcami miał podjąć decyzję co do swojego dalszego przewodniczenia.
Zarzuty o uprawianie wielkiej polityki prezes zrzeszenia gmin odrzuca: – Ja nie wypowiadam się pod szyldem Nowoczesnej. Należę do niej od czterech miesięcy – mówi. Z Nowoczesną trudno jednak nie identyfikować Tyszkiewicza znacznie dłużej. Gdy półtora roku temu lider Nowoczesnej Ryszard Petru objeżdżał Lubuskie, Tyszkiewicz stał tuż obok niego.
A co z relacjami z wojewodą (Tyszkiewicz jest przecież prezydentem trzeciego pod względem wielkości miasta w Lubuskiem)? – Będzie nam trudno współpracować. Do sądu nie pójdę, ale od pana wojewody oczekuję przeprosin – mówi.
W związku ze swoimi wpisami na Facebooku Tyszkiewicz chodzi na razie do prokuratury.
– W zeszłym tygodniu byłem przesłuchiwany, bo napisałem, że my, samorządowcy łamiemy prawo. A robimy to, bo z budżetów gmin dopłacamy pieniądze, których za mało na realizację różnych zadań dostajemy z budżetu państwa.