Od soboty 8 czerwca w Muzeum Historii Katowic w Nikiszowcu przy Rymarskiej oglądać można świetną wystawę „Królestwo niebieskie” ze zdjęciami Arkadiusza Goli, utytułowanego fotoreportera DZ. Wystawie towarzyszy album o tym samym tytule ze zdjęciami Goli i tekstami Marka Twaroga, naczelnego DZ. Zarówno wystawa, jak i album prezentują fenomen katowickich podwórek, z ich wymiarem wspólnotowym, symbolicznym, a nawet historycznym. Zapraszamy na wystawę oraz do zapoznania się z albumem dostępnym w MHK. Obok 6 katowickich podwórek z albumu, poniżej fragment tekstu z tej publikacji.
Scenografia - mówmy o niej: budowlana, szorstka, surowa i pokiereszowana - zachęca do rozmów, bo czyni wszystkich równymi sobie bez względu na los.
Ta ryczka, która tam stoi - biedna dość, odłazi z niej farba - przez pięć dni tkwi samotnie i sensu nie ma, ale w końcu jest źródłem i powodem towarzyskiej eksplozji, dzięki której świat się śmieje. Z każdym kieliszkiem bardziej.
Ten kwietnik, co za smuta, kwietnikiem był wieki temu. Przecież to opona zwykła. Marka Barum, czeska chyba, rozmiar 16, łysa z jednej strony. Idealna. Piękna wręcz wnętrzem swym, nie bieżnikiem lichym - bo aksamitki w niej rosną, może niecierpki. Co za znak wspólnoty takie sadzenie, takie plewienie, podlewanie pewnie. Kwiaty więc otwierają się, z dnia na dzień piękniej, podpatrywane, obchuchane, wymuskane niczym dziecko wspólne familoka całego.
Co z tym murem odrapanym? Teoria jest taka, że mógłby zostać naprawiony, ale po co to robić. Taki dziurawy, wybiedniały, czyni wszystko prostszym. Jest wystarczająco odrapany, by dodawał animuszu - w końcu w domu mamy szykowniej - ale też wciąż wystarczająco porządny, by nie wywoływał odrazy.
No i są okna jeszcze, które z bramą w parze robią za podwoje kosmosu, wstęp do swojego, wrota do królestwa (może i niebieskiego). Może i te okna najważniejsze? Ileż prac na ich temat powstało. Są niczym granica wnętrza i zewnętrza, kraj świata naszego i świata obcego...