Kredyt hipoteczny bywa trwalszy niż niejedno małżeństwo
Rozwód nie oznacza definitywnego końca wspólnych spraw. Wspólny kredyt wiąże eksmałżonków aż do całkowitej spłaty długu.
Bez zaciągania kredytu niewielu osobom udaje się zrealizować marzenia o domu z ogródkiem. Świeżo zaślubieni małżonkowie z reguły patrzą z optymizmem w przyszłość... i podejmują ryzykowne decyzje.
- Gdzie tam, wcale nie myśleliśmy o ryzyku - opowiada 39-letnia Agnieszka ze Skierniewic. - Byliśmy małżeństwem z kilkuletnim stażem, sześcioletnią córką i drugim dzieckiem w drodze. Mąż doskonale zarabiał i w banku nie mieliśmy żadnego problemu z uzyskaniem sporego kredytu.
Dom wart 570 tys. zł kupili od dewelopera w 2008 roku. W tym samym roku wspólnie zaciągnęli kredyt o wartości 620 tys. zł, żeby uzyskać dodatkowe środki na wykończenie budynku. Taniej było zadłużać się we franku szwajcarskim.
Kiedy trzy lata później Agnieszka zdecydowała się odejść od męża, największym problemem okazał się właśnie kredyt. Kurs franka w momencie uruchomienia kredytu wynosił 2,11 zł (wrzesień 2008). Niedługo potem waluta zaczeła drożeć osiągając w grudniu 2,80 zł. Do połowy 2011 roku wartość CHF oscylowała w okolicy 3 zł, żeby w sierpniu wzrosnąć do 3,95 zł. Dziś frank szwajcarski kosztuje około 4 zł. Dwa razy tyle, co 9 lat temu.
Chociaż raty były terminowo regulowane, do spłaty pozostało ponad 800 tys. zł. Rat w wysokości ok. 3 tys. zł nikt nie miał ochoty spłacać.
- Po rozwodzie współkredytobiorcy nadal solidarnie odpowiadają za spłatę zobowiązania - mówi Grzegorz Culepa, ekspert PKO BP. - Ewentualne zmiany w zakresie spłaty kredytu po rozwodzie zależą od uzgodnień między współkredytobiorcami, którzy mogą wystąpić do banku z wnioskiem o zmiany w sposobie spłaty kredytu.
Taki wniosek bank rozpatruje indywidualnie. Jeśli proponowane zmiany zaakceptuje, ich usankcjonowanie następuje w drodze aneksu do obowiązującej umowy kredytowej lub podpisaniu nowej.
Przez cztery lata między małżonkami T. toczyła się sprawa o podział majątku przed Sądem Rejonowym w Skierniewicach. W trakcie próbowali sprzedać dom, ale klienci nie chcieli zapłacić 800 tys. za budynek - taka kwota pozwoliłaby uregulować kredyt.
W podobnych przypadkach nie ma łatwych rozwiązań.
- Jeśli wartość kredytu przewyższa wartość nieruchomości, najczęściej jedno i drugie przejmuje jeden z małżonków - mówi adwokat Cezary Śledziński. - Kością niezgody z reguły jest wycena majątku - strona, która go przejmuje chce, żeby wartość była jak najmniejsza, ten, kogo trzeba spłacić, dąży do jak największej.
Sytuacja idealna jest wtedy, kiedy eksmałżonkowie potrafią się dogadać. Wtedy odchodzą koszty, jakie niesie ze sobą sprawa przed sądem. Jeśli sprzedaż majątku, to tylko na wolnym rynku.
Jeśli chodzi o wspólne zadłużanie, statystyki nie napawają optymizmem. W skierniewickim USC w tym roku odnotowano 3 śluby i... 17 rozwodów!
Ostatecznie pani Agnieszka została przez sąd zwolniona ze spłaty długu. Jednocześnie przestała być właścicielem nieruchomości. Jednak umowa kredytowa z bankiem wiąże ją jeszcze przez 21 lat.
Chyba, że były mąż przepisze kredyt na siebie - o ile bank wyrazi na to zgodę. I o ile eksmałżonkowi wystarczy dobrej woli.