Kraksa świętego Pawła, czyli jak mały naród dorobił się tożsamości
Data 10 lutego nie kojarzy się w Polsce z niczym specjalnym, za to na Malcie to wielkie święto, wpisujące się w proces potwierdzania tożsamości narodu, który własne państwo ma dopiero od pięćdziesięciu kilku lat.
Co to za święto? Dzień św. Pawła Rozbitka. W roku 60 święty Paweł przez władze rzymskie w Palestynie został uznany za buntownika i wysłany statkiem do Rzymu. 10 lutego podczas sztormu statek rozbił się u brzegów Malty. Paweł spędził tam trzy miesiące, upowszechniając nową, chrześcijańską wiarę.
Malta zawsze była „czyjaś”, więc nic dziwnego, że tak celebruje te momenty w historii, które dają jej poczucie odrębności. Jak wszystkie kraje wokół Morza Śródziemnego była częścią Imperium Rzymskiego, później Bizancjum, by na 200 lat znaleźć się pod panowaniem arabskim. Po Arabach przyszli Normanowie, a po Normanach Malta stała się częścią Królestwa Sycylii. Największy ślad odcisnęły na Malcie jednak rządy zakonu znanego później jako maltański, którzy przybył tu w 1530 roku. Potężne fortyfikacje to dzieło kawalerów maltańskich, a stolica przez nich wybudowana, La Valetta, nosi imię swojego założyciela wielkiego mistrza Jeana de la Valette. I to się pewnie nie zmieni. Ale w innych przypadkach Maltańczycy powoli próbują wracać do starego nazewnictwa. Miasto naprzeciwko La Valetty joannici przechrzcili z Birgu na Vittoriosę, ale dziś znów jest to Birgu.
To samo dzieje się z dziedzictwem brytyjskim. Brytyjczycy zawładnęli wyspą w roku 1800. Pod koniec XIX wieku Rabat, główne miasto wyspy Gozo, Brytyjczycy na cześć swojej królowej nazwali Victoria i taka nazwa funkcjonuje do dziś. Ale na miejscu w rozkładach jazdy autobusów widać znów Rabat, a Victoria pojawia się w nawiasie.
Brytyjczycy, paradoksalnie, przyczynili się jednak do wzmocnienia tożsamości narodowej Maltańczyków. Aby zastopować silne wpływy włoskie na wyspie, mocno wspierali rozwój lokalnego dialektu i dopomogli w opracowaniu jego formy pisanej. Czasem widać i słychać, jak słownictwo włoskie mocno obecne w maltańskim, ma jednak inną wymowę lub pisownię. Przybysze wolą jednak drugi oficjalny język Malty - angielski. I trudno się dziwić. Kto zrozumiałby napis na wyświetlaczu w autobusie „Il-waqfa li jmiss” (następny przystanek)?