Zwalczanie analfabetyzmu wśród chłopów i robotników w latach 1945-52 staje się jednym ze głównych haseł propagandowych w PRL. Obietnice, że każdy obywatel będzie mógł sam przeczytać gazetę, a dzieci wykształcić na uniwersytecie, miały potwierdzać awans grup dotychczas pokrzywdzonych.
Walki z analfabetyzmem, odziedziczonym po czasach rozbiorów, nie rozpoczęli komuniści. W II Rzeczypospolitej obowiązek szkolny i bezpłatny dostęp do szkolnictwa podstawowego gwarantowała konstytucja marcowa z 1921 r. W wyniku działań państwa w 1931 r. odsetek analfabetów wśród dzieci wiejskich wynosił zaledwie 6 proc.. Najwięcej osób niepiśmiennych było na Kresach Wschodnich i w województwie kieleckim. Wybuch II wojny światowej i polityka okupacyjna Niemiec oraz Związku Sowieckiego uniemożliwiły dalsze kształcenie Polaków, a edukacja, o ile to było możliwe, kontynuowana była na tajnych kompletach.
Zagadnienie walki z analfabetyzmem pojawiło się w programach większości polskich organizacji podziemnych. Komuniści kłamliwie sugerowali, że analfabetyzm dotyczący w większości najbiedniejszych warstw społecznych, był wynikiem celowej działalności burżuazyjnego państwa. Walkę o jego likwidację uznali za jedno z najpilniejszych zadań.
Pierwsze próby rozwiązania problemu analfabetyzmu podjęto już w 1945 r. Departament Oświaty i Kultury Dorosłych Ministerstwa Oświaty opracował projekt dekretu przewidujący objęcie obowiązkowym nauczaniem wszystkich analfabetów w wieku od 16 do 45 roku życia.
Cztery lata później, 7 lipca 1949 r., uchwalona została ustawa o likwidacji analfabetyzmu, która wprowadzała obowiązek bezpłatnej nauki dla analfabetów i półanalfabetów od 14 do 50 roku życia. Ustawa wprowadziła dwie kategorie osób - analfabetów, którzy nie umieli czytać ani pisać, oraz półanalfabetów, którzy potrafili czytać, ale nie byli w stanie sami pisać.
Wstępem do realizacji programu edukacyjnego dla dorosłych była rejestracja. Przystąpiono do niej 10 czerwca 1949 r. Zarejestrowano wówczas w Polsce około 1 miliona osób powyżej 14 roku życia nie umiejących czytać ani pisać. Wynik uznano jednak za zaniżony. Okazało się, że przy sporządzaniu rejestrów dochodziło do szeregu nieprawidłowości, np. komisje zbyt tolerancyjnie oceniały umiejętności ludzi, a sporo z nich wstydziło się publicznie przyznać do analfabetyzmu. Dlatego w grudniu 1949 r. i w październiku 1950 r. przeprowadzono dodatkowe spisy, w wyniku których liczba zarejestrowanych analfabetów wzrosła o niemal jedną trzecią, do 1 417 049 osób.
Kijem i marchewką
W ramach działalności oświatowej dla dorosłych organizowano kursy nauczania początkowego, kursy dokształcające, szkoły podstawowe i średnie, zespoły czytelnicze, artystyczne, uniwersytety ludowe i powszechne. Edukacja dorosłych odbywała się w formie kursów, zespołów oraz nauczania indywidualnego. Kurs powoływany był dla grupy liczącej co najmniej 15 uczestników. Dla mniejszych grup organizowano zespół, a dla osób, które ze względu na stan zdrowia lub znaczną odległość miejsca zamieszkania od siedziby kursu nie mogły korzystać z kształcenia zbiorowego, zezwalano na nauczanie indywidualne.
Dla wielu ludzi, zwłaszcza pracujących, nałożony na nich obowiązek nauki stanowił duży problem i przyjmowany był z niechęcią. Efektywności nauczania nie sprzyjał brak zainteresowania władz terenowych, szczególnie niższego szczebla, wadliwa organizacja kursów, braki w zaopatrzeniu w materiały szkolne i niska jakość pracy dydaktycznej. Spowodowało to, że w niektórych regionach Polski kursy ukończyło tylko 50 proc. uczestników.
Efekty walki z analfabetyzmem były analizowane przez partyjne gremia państwowe. Temat edukacji gościł często na łamach prasy państwowej i w radio. Organizowano sporo uroczystości promujących edukację, np. podczas Tygodnia Walki z Analfabetyzmem obchodzonym w grudniu 1949 r. Kształcących się próbowano motywować poprzez nagrody - udział w organizowanych wycieczkach do Warszawy czy dostęp do reglamentowanych towarów. Ci, którzy wyróżniali się pilnością w nauce, mogli otrzymać upominki lub premie pieniężne.
Agitacja na świetlicy
Z walką z analfabetyzmem łączyła się popularyzacja czytelnictwa. Jak podkreślano, „podstawową formą pracy w świetlicach jest praca oświatowa poprzez zespoły czytelnicze książki czy prasy na odcinku popularyzacji czytelnictwa wśród społeczeństwa”. Biblioteki propagowały czytanie organizując wystawy, gazetki ścienne, czy albumy w formie naklejonych na kartonach ilustracji z pism, tytułów, artykułów z czasopism oraz tytułów książek o ojcach rewolucji komunistycznej. Tematyka wystaw nie odbiegała od kanonu, np.: „Życie i działalność Lenina” czy „Młodzież w służbie socjalizmu”.
Lokalne władze były zobowiązane składać sprawozdania, w których informowano o działających bibliotekach, świetlicach i szkołach. Zwracano uwagę na to, by dostarczać ludziom pracy rozrywki poprzez pogadanki, przedstawienia, występy chórów itd. Podczas tych wydarzeń propagowano komunistyczną wizję Polski. Jak podkreślano „jedną z form naszej agitacji i pracy masowo-politycznej […] to dobrze pracująca świetlica na zakładzie pracy lub na gromadzie”.
Książka elementem propagandy
Działalność bibliotek była kontrolowana. Część zbiorów bibliotecznych została objęte cenzurą. Niektórych książek nie można było wypożyczyć. Za to na półki trafiały pozycje związane z polityką państwa i realizacją planów gospodarczych. Np. księgozbiór bibliotek w powiecie miechowskim liczący w 1953 r. 94 573 woluminów posiadał około 50 000 książek z zakresu socjologii i rolnictwa. Wśród tytułów szczególnie popularnych w miechowskich bibliotekach podawano: „Siew maszynowy”, „Ciągnik rolniczy”, „Walka z chorobami i szkodnikami roślin”, „Stonka ziemniaczana”, „Jan rolnik może…”, „Chów bydła”, „Uprawa międzyrzędowa” i „Jak stworzono karawajewskie stado”.
Działalność edukacyjna, podobnie jak inne dziedziny życia w Polsce, objęta została współzawodnictwem pracy. W 1952 r. dyrektor jednego z gimnazjów w woj. krakowskim tak opisywał działalność organizacji ZMP i rolę współzawodnictwa: „w bardzo poważnym stopniu przyczynia się do podniesienia produkcji, to znaczy produkcji nowych kadr, która wypuszcza rok rocznie setki nowych świadomych ludzi zdolnych do dokonania wielkich czynów w budownictwie socjalizmu. Dzięki współzawodnictwu w nauce popularyzowanemu przez ZMP na stan 40 proc. niedostatecznych not przy końcu roku przewidziane jest że może odpaść jedynie 5 proc. ogólnej ilości uczniów”.
Podkreślano związek pomiędzy edukowaniem społeczeństwa polskiego a wykonaniem planów gospodarczych. „Czytelnictwo w okresie kwitnącego rozwoju przemysłu jest nieodłącznym czynnikiem dla przedterminowego wykonania Planu 6-letniego. […] Dobrze postawione czytelnictwo, pozwoli na szybsze likwidowanie zacofania Polski. Od świadomości mas należeć będzie siła naszego Państwa. Dlatego też czytelnictwo w naszym powiecie ma poważną rolę do wykonania, a szczególnie na odcinku wsi, gdzie głównie idzie o przebudowę naszego rolnictwa”.
Według podjętych zobowiązań, ilość czytelników miała wzrastać z każdym rokiem. W szkołach uczniowie mieli sami „werbować” nowych czytelników, np. wśród swojej najbliższej rodziny i wykazać się ilością wypożyczonych książek. Prowadzone były rankingi czytelników. Zwycięscy mogli liczyć na znalezienie informacji o sobie w chlubnym miejscu gabloty ściennej.
Zakończenie akcji walki z analfabetyzmem oficjalnie ogłoszono w 1952 r. Pomimo entuzjastycznych informacji o sukcesie, nie udało się go całkowicie wyeliminować. Ok. 300 tys. osób w ogóle nie podjęło nauki. A w realizowanych przez państwo przymusowych akcjach często ideologia i propagandowy przekaz były ważniejsze niż słuszny przecież postulat podniesienia poziomu podstawowego wykształcenia społeczeństwa.
Cykl powstaje we współpracy z krakowskim oddziałem Instytutu Pamięci Narodowej. Autorzy są historykami, pracownikami IPN.