Za rogiem wiosna, więc wielu z nas zabierze się zaraz za domowe porządki. Ale w naszym większym domu, czyli w Krakowie, na wielkie sprzątanie nie ma co liczyć.
Będzie jak zawsze, a właściwie to nawet gorzej, bo z racji pandemii miasto ma wyjątkowo ograniczone środki. Zapewne musimy się więc przyzwyczaić do atakujących nasze płuca tumanów pyłu, które wiatr będzie wzbijał z przerażająco brudnych ulic.
Wiem, pisałem na ten temat już nie raz, ale wciąż nie mogę się nadziwić lokalnym władzom, które tworzą zamkniętą strefę ekologiczną na Kazimierzu, zamiast najpierw go posprzątać z brudu i psich odchodów. Co obecnie, w tej wymarłej i opuszczonej przez turystów dzielnicy - widać nalepiej. Kto mi nie wierzy, niech porówna Kraków z Poznaniem lub Gdańskiem.
Nasz magistrat się na ten temat nawet nie zająknie, choć mógłby np. wydać oświadczenie, że Kęskrawiec pisze bzdury. Mógłby też pójść inną drogą, tak jak w przypadku zieleni. Dane GUS-u mówią, że mamy jej najmniej pośród dużych polskich miast? To my na to pokażemy wspaniałe dane Husqvarny (a ja myślałem, że oni piły produkują). A one mówią, że jesteśmy w czołówce światowej. Kto nam zabroni?
To ostatnio ciekawy sposób na krytykę: pokazywać jakieś dziwaczne dane albo udawać, że problem nie istnieje. Skoro i tak z racji pandemii nie ma konferencji prasowych, to przecież nikt władz miejskich nie ośmieszy. To zresztą akurat jest pomysł, który skopiowano od władz państwa. Prezes Orlenu zebrał ogromny majątek? Przemilczmy konkrety i uznajmy to za spisek. Rząd podejmuje niespójne decyzje w sprawie pandemii? Ależ to tylko hejt. A więc do boju, magistracie. Dawajcie odpór ekologicznym oszołomom!