Kraków. Spółki robią biznes, a miasto traci zyski z placu Nowego
Osoby związane ze spółką Kazimierz dzierżawią za grosze gminne lokale, a następnie je podnajmują.
Kuriozalnie niskie czynsze, które miasto pobiera od dzierżawców miejskich placów targowych prowadzą do sytuacji, w której zamiast gminy, zarabiają głównie wąskie grupy prywatnych handlowców. Najbardziej jaskrawym przykładem jest plac Nowy. Spółka Kazimierz, złożona z 24 osób, płaci miastu miesięcznie zaledwie 5 tysięcy złotych czynszu! To jednak dopiero początek kontrowersji.
Członkowie spółki mają rozdysponowane między sobą lokale w tzw. okrąglaku oraz stanowiska wokół niego. Za możliwość prowadzenia w nich biznesu, czyli w bardzo lukratywnym miejscu, wpłacają co miesiąc do kasy spółki - jak przyznał jej prezes Stanisław Wiśniowski - zaledwie ok. 400 zł. Co więcej, z naszych informacji wynika, że część osób poprzez kolejne spółki, podnajmuje lokale innym firmom. Tyle że dużo drożej. Nasi informatorzy twierdzą, że nawet za kilka tysięcy złotych! - To genialny biznes. Dostali plac za grosze, a wynajmują go za majątek. Czyste frajerstwo miasta - mówi nam jeden z przedsiębiorców z Kazimierza.
Oburzenia kuriozalną sytuacją na placu Nowym nie ukrywają radni ze Starego Miasta, którzy od dłuższego czasu przyglądają się temu, co dzieje się w sercu Kazimierza. - Gdyby faktycznie prowadzona była tam działalność stricte targowa, to rozumiałbym niski czynsz jako formę wsparcia tradycyjnego handlu np. owocami czy warzywami - - mówi Jacek Balcewicz, radny dzielnicy I Stare Miasto. - Zmienił się on jednak w centrum gastronomiczno-rozrywkowe. W takiej sytuacji to magistrat powinien sam wynajmować lokale, a nie dawać zarabiać wąskiej grupie osób - uważa Jacek Balcewicz.
Okazuje się jednak, że spółka Kazimierz może zarządzać placem Nowym i znajdującymi się na nim lokalami - np. w „okrąglaku” - aż do 2032 r. Pierwsza umowa została podpisana już w 1992 roku, a w 2003 roku przedłużył ją prezydent Jacek Majchrowski. W 2014 r. miasto po raz ostatni zmieniło spółce wysokość czynszu za dzierżawę placu. Ustaliło ją na ... 5135 zł.
Co jeszcze bardziej kuriozalne, pracownicy magistrackiego Wydziału Spraw Administracyjnych informują, że gmina może podnosić czynsz dzierżawcom targowisk miejskich wyłącznie o wskaźnik inflacji, czyli... zaledwie kilka procent rocznie. Takie ograniczenie wprowadziła Rada Miasta Krakowa. Część radnych nawet nie zdaje sobie sprawy, jakie przepisy uchwalili. - Jeśli przegłosowaliśmy takie przepisy, to powinniśmy dokonać korekty. Będę o tym rozmawiał z radnymi z mojego klubu, bo faktycznie czynsz jest zaskakująco niski, biorąc pod uwagę atrakcyjność tego miejsca - mówi Aleksander Miszalski, przewodniczący krakowskiej PO.
Sławomir Pietrzyk, radny z prezydenckiego klubu Przyjazny Kraków przyznaje, że też ma zastrzeżenia do działalności spółki Kazimierz i wysokości czynszu, który płaci. - Już kiedyś wśród radnych rozmawialiśmy o tym, ale uważam, że temat ten powinien powrócić - podkreśla Pietrzyk. Tymczasem sam prezydent Majchrowski i podlegli mu urzędnicy uważają, że... umowa ze spółką Kazimierz „nie jest zawarta ze szkodą dla miasta” I nie zamierzają jej rozwiązywać. „Gmina Kraków jest poważnym i przewidywalnym partnerem i nie podejmuje prób rozwiązania umowy nie mając ku temu powodów” - czytamy w mailu od Moniki Chylaszek, rzeczniczki prezydenta Krakowa.
- Spółki zarządzające placami muszą ponosić koszty ich utrzymania i finansować inwestycje. Spójrzmy na tzw. „Tandetę”. Tamtejsza spółka postawiła nowe hale. I teraz powinno się z nimi rozwiązać umowę, bo też mają podpisaną do 2032 roku? - pyta Wiesław Nalepa, wiceprezes Krakowskiej Kongregacji Kupieckiej. Tego, co dzieje się na pl. Nowym nie chce jednak oceniać. Choć wie zapewne, że spółka Kazimierz tak wielkich inwestycji nie przeprowadziła. A przebudowa placu - jeśli do niej w ogóle dojdzie - ma być finansowana z budżetu miasta.
Problemów z oceną rzeczywistości nie mają radni. - Sprzedaży np. burgerów nie sposób uznać za „tradycyjny handel”, dlatego lokale powinny być wynajmowane bezpośrednio przez gminę na takich zasadach jak inne powierzchnie użytkowe, w przypadku których stawki sięgają kilkuset złotych za metr kwadratowy. I pieniądze powinny trafiać do budżetu miasta - mówi Aleksander Miszalski.
Radny Balcewicz podaje przykład mieszkań komunalnych. Tłumaczy, że jeśli gmina udostępnia komuś mieszkanie, to ta osoba nie może podnajmować i na tym zarabiać. Takie zasady powinny też dotyczyć lokali na placach miejskich. W odpowiedziach z Urzędu Miasta Krakowa czytamy jednak, że „targowisko jest prowadzone zgodnie z umową dzierżawy i regulaminem targowiska”.
Nie udało nam się wczoraj porozmawiać ze Stanisławem Wiśniowskim, prezesem spółki Kazimierz na temat kontrowersyjnego podnajmowania lokali. Podczas wcześniejszej rozmowy głównie podkreślał, że spółka ma wysokie koszty bieżące. - Chodzi o utrzymanie czystości na placu, podatki, opłaty targowe itd. Łącznie to ok. 40 tys. zł. miesięcznie - wyliczał Stanisław Wiśniowski. Sam przyznał jednak, że przychód spółki to ok. 60 tys. zł. miesięcznie. Inną kwestią jest to, że np. do czystości na pl. Nowym można mieć wiele zastrzeżeń.
- Członkowie spółki, którzy za swoje lokale płacą ok. 400 zł miesięcznie, wykonują bezpłatnie wiele innych czynności, pilnują porządku na placu itd. - twierdzi prezes spółki Kazimierz. I zaznacza, że z prywatnych pieniędzy finansują inwestycje. Np. nowe drewniane obiekty handlowe. Problem w tym, że budzą one takie kontrowersji jak spółka Kazimierz.
Do tematu wrócimy.
WIDEO: Barometr Bartusia - mały ZUS - (odc. 4)
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto