Kraj wstrzymał oddech...
Szczęśliwy to kraj, w którym kwestią urastającą do racji stanu jest zatrudnienie - przepraszam, ale jednak podrzędnego polityka w państwowej spółce.
Podrzędnego, bo błyszczącego tylko światłem odbitym mocodawcy. Sprawa awansów Bartłomieja Misiewicza kompromituje partię rządzącą, ale przecież to tylko jedna z wielu wątpliwych karier „dobrej zmiany”. PiS rozprawi się z zatrudnianiem partyjnych działaczy czy tylko załatwi Misiewicza? Usunięcie symbolu tego procederu wystarczy - zgasi oburzenie.
Śmieszny to kraj, w którym speckomisja rządzącej partii z udziałem najważniejszych osób w państwie - wicemarszałka Sejmu i koordynatora służb specjalnych - zajmuje się „księżycem”. No ale przecież „słońce” jest poza zasięgiem. Dlaczego? Prezes PiS Jarosław Kaczyński powiedział kiedyś, że Antoni Macierewicz dokonał cudu w sprawie wyjaśniania katastrofy smoleńskiej. Czym rozwinął kult jego dzieła. Cuda święci czynią. Świętych z partii się nie wyrzuca.