Koszykarze z Torunia nie przynieśli wstydu
Niewiele brakowało, aby znakomity Maxym Kornijenko poprowadził Polski Cukier Toruń do sensacyjnej wygranej w Zielonej Górze.
Stelmet Zielona Góra - Polski Cukier Toruń 83:78
Kwarty: 23:18, 17:16, 20:24, 23:20
STELMET: Ponitka 16 (2), 8 zb., 6 as., Szewczyk 13 (3), 6 zb., Koszarek 7 (1), Hrycaniuk 5, Zamojski 3 (1) oraz Reynolds 14 (4), Borovnjak 14, Bost 9 (2), 6 as., Gruszecki 2.
POLSKI CUKIER: Kornijenko 25 (2), 12 zb., 5 as., Gibson 12 (2), 5 as., Wiśniewski 11 (1), 5 as., Cummings 7, Sulima 2 oraz Michalak 10 (2), Milosević 9, 6 zb., Perka 2, Michalski 0
Polski Cukier w ubiegłym roku był o krok od zwycięstwa w Zielonej Górze, o porażce zadecydowała ostatnia nieudana akcja Williama Franklina. Tym razem gospodarze byli jeszcze bardziej zdecydowanym faworytem, choć torunianie jechali do jaskini lwa jako wicelider tabeli.
Na starcie trener Saso Filipovski wystawił wyłącznie polską piątkę. Stelmet to zresztą jedyny klub w TBL, który może sobie na to pozwolić bez straty na jakości gry. Skład drużyny jest tak szeroki, że nawet w takim zestawieniu na ławce znalazł się kadrowicz Karol Gruszecki.
Torunianie prowadzili tylko raz, zaraz na początku meczu 3:2 po trafieniu z dystansu Łukasza Wiśniewskiego. W kolejnych minutach mieli coraz większe kłopoty z defensywą Stelmetu. Kolejne straty spowodowały, że w 4. minucie trener Jacek Winnicki musiał poprosić o czas (9:3).
Ofensywę rozruszało nieco wprowadzenie Stevana Milosevicia. W defensywie Polski Cukier miał jednak kłopoty z Szymonem Szewczykiem, który uciekał wysokim i trafiał z dystansu (8 pkt w 1. kwarcie).
Taki zespół można pokonać jedynie mocną defensywą, tymczasem w 1. kwarcie Stelmet miał aż 67 proc. skuteczności z gry. Torunianie próbowali agresywnego krycia, ale szybko przekroczyli limit fauli. Na początku drugiej kwarty 3 przewinienia miał na koncie Markeith Cummings.
Stelmet budował przewagę skutecznością z dystansu, po dwóch trafieniach J.R. Reynoldsa wynosiła 9 pkt i była najwyższa przed przerwą. Dobrze grał Milosević, który odrodził się po kilku słabych meczach, a także Maksym Kornijenko (13 pkt i 7 zb. do przerwy).
Torunianie mieli przewagę pod tablicami, ale brakowało wsparcia z dystansu. Dobrze pilnowany Danny Gibson był dwa razy blokowany do przerwy i dopiero w 15. minucie pierwszy (i jedyny raz w tej połowie) trafił do kosza, Wiśniewski miał 2/6 z gry.
Zaraz po przerwie znowu trafił Milosević i torunianie zbliżyli się na 40:36. Mistrzowie Polski odpowiedzieli natychmiast prawdziwą kanonadą z dystansu. Trafili Mateusz Ponitka, Przemysław Zamojski, ponownie Szewczyk i przewaga po raz pierwszy przekroczyła 10 pkt (49:38).
Coraz groźniejszy był zwłaszcza Ponitka, który kończył szybkie ataki Stelmetu.
Torunianie jednak nie dali się złamać, głownie dzięki Kornijence, który kapitanie walczył pod tablicami. Krok po kroku straty zostały zmniejszone do 4 punktów (55:51). Ukrainiec w tej kwarcie zdobył 9 pkt i to on trafił jak ostatni do kosza, zmniejszając straty przed ostatnią kwartą do zaledwie 60:58.
Gospodarze rozpoczęli decydującą kwartę od trafienia z dystansu Reynoldsa, ale zaraz odpowiedzieli Cummings wolnymi i niezawodny Kornijenko za 3. Był remis 63:63. Do objęcia prowadzenia zabrakło trochę spokoju: Cummings popełnił błądprzy wsadzie, Wiśniewskiemu przytrafiły się kroki, Borovnjak zebrał piłkę w ataku. Ze Stelmetem takie błędy nie uchodzą bezkarnie. Z dystansu znowu trafił Reynolds i w minutę przewaga Stelmetu urosła do 8 punktów. Gospodarze w ciągu 150 sekund zaliczyli serię 11:0.
Polski Cukier jeszcze raz wrócił do gry. Przypomniał o sobie Gibson, zdobył 6 pkt w pół minuty i zrobiło się tylko 76:73 w 37. minucie. Kluczowa okazała się przedostatnia minuta. Wiśniewski przestrzelił dwa wolne, w odpowiedzi Bost trafił z dystansu (81:74). Potem jeszcze w ostatniej minucie były 3 punkty różnicy po „trójce” Michalaka, ale zwycięstwo Stelmetowi zapewnił dwoma wolnymi Łukasz Koszarek.