Sebastian Czech

Koszykarz Miasta Szkła nie grał 3 lata. W Krośnie wraca do formy

Kareem Maddox zaczyna coraz więcej znaczyć dla drużyny Miasta Szkła Fot. Tomasz Jefimow Kareem Maddox zaczyna coraz więcej znaczyć dla drużyny Miasta Szkła
Sebastian Czech

Wrócić do sportu po trzyletniej przerwie, to olbrzymie wyzwanie - podkreśl Kareem Maddox, koszykarz Miasta Szkła Krosno, beniaminka Polskiej Ligi koszykówki.

Dlaczego przez ostatnie 3 lata nie grałeś zawodowo w koszykówkę?
Trochę pod presją rodziny, trochę z przyczyn obiektywnych, czyli moja kariera nie rozwijała się w sposób, jaki wcześniej zakładałem. Słowem rzeczywistość zweryfikowała sportowe plany i trzeba było się zastanowić nad przyszłością. Skończyłem studia, więc najbliżsi zasugerowali mi, żebym poszedł do normalnej w cudzysłowie pracy. Że to zapewni mi większą stabilizację życiową niż gra w koszykówkę.

I co to był za „normalny” sposób zarobkowania?
Zostałem zatrudniony jako dziennikarz prowadzący audycje w radiowej stacji.

A to fajną miałeś robotę.
Lubiłem ją. Dawała mi dużo satysfakcji, umożliwiała częsty kontakt z ludźmi, podobnie jak wcześniej sport. Początkowo nie wyobrażałem sobie zajmować czymś innym niż koszykówka, ale dziennikarstwo pozwoliło mi się skutecznie odnaleźć w nowych realiach.

Ale pewnie ci się znudziło, skoro wróciłeś do basketu.
Nie tyle znudziło, co nigdy nie wyparło z pierwszego miejsca koszykówki. Zawsze po pracy chodziłem na siłownię i salę, rzucając piłką do kosza i grając amatorsko. W pewnym momencie złapałem się na tym, że coraz dłużej przebywam na parkiecie, nawet do 3 godzin dziennie. Fizycznie czułem się dobrze, w rozgrywkach amatorskich szło nieźle, więc pomyślałem, że może by spróbować wrócić do profesjonalnego basketu.

Po 3 latach przerwy, to chyba naprawdę spore wyzwanie?
Nikt wcześniej nawet nie walczył, żeby mu sprostać. 3-letni rozbrat ze sportem zawodowym, to dla większości w zasadzie zakończenie kariery. Niektórym trudno wznowić uprawianie jakiejś dyscypliny po roku, a co dopiero po 3 latach. Ale zdecydowałem się i póki co nie żałuję.

Nie żałują też kibice w Krośnie, bo dość szybko odbudowałeś formę i przyczyniasz się do zwycięstw Miasta Szkła.
To się cieszę, że odwzajemniamy odczucia (śmiech). Przekonałem się, że w Krośnie mogę robić postępy, wróciła radość gry. A to naprawdę wielka sprawa po takich powrotach.

Kilka lat temu grałeś w lidze holenderskiej i angielskiej. Jakim zainteresowaniem basket cieszy się w krajach, gdzie sportem numer 1 jest piłka nożna?
Kibice przychodzą, ale nie mają takiej wiedzy na temat basketu, jak w Polsce.

A ciebie nie pochłonęła futbolowa pasja, gdy przebywałeś w tych krajach?
Chodziłem na mecze i stałem się fanem Arsenalu Londyn. Widziałem londyńczyków w akcji przeciwko Newcastle United.

Miałeś inne propozycje, czy ta z Krosna była jedyną?
Najbardziej konkretną.

Wiedziałeś coś o Polsce?
Miałem kolegę polskiego pochodzenia w drużynie uniwersyteckiej i jak się dowiedziałem, że jadę do Polski, to od razu do niego zadzwoniłem. Trochę mi poopowiadał, więc jakieś rozeznanie miałem.

I sprawdziły się kolegi opowieści?
Przede wszystkim musiałem się oswoić z myślą, że znowu wyjeżdżam ze Stanów do Europy grać zawodowo w koszykówkę. To wcale nie takie łatwe po 3-letniej przerwie. Pamiętam, że z lotniska do Krosna jechaliśmy samochodem dość długi czas. Zapadła noc i myślałem sobie, żeby wszystko ułożyło się po myśli. Rano było już lepiej, a teraz czuję się tu znakomicie.

Trenowałeś intensywniej niż reszta drużyny?
Najważniejsze było złapać rytm treningowy. Systematyczne ćwiczenia przynosiły efekty, a pozytywne myślenie napędzało do pracy. Przyszły mecze sparingowe, później ligowe i wiedziałem, że idę do przodu. Teraz czuję się tak, jakbym grał cały czas, bez tych 3-letnich koszykarskich wakacji.

Sam przyjechałeś do Krosna?
Tak.

To może tutaj znajdziesz swoją drugą połowę. Podobają ci się krośnianki?
Bardzo mi się podobają. Nic nie jest wykluczone. Może i tak się stanie, że zamieszkam w Krośnie na dłużej.

Sebastian Czech

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.