Korzyści ze zwarcia - sytuacje polityczną komentuje Karina Obara
Senat przyjął budżet bez poprawek. Pokazał w ten sposób, że wcale nie chciał porozumienia z opozycją.
Problem z polską sceną polityczną polega na tym, że za wiele znaczą na niej osoby, które stawiają na jedną kartę. A robią to dlatego, że kończy im się czas, więc sami mają do stracenia wszystko, co daje im życiowy napęd. Jarosław Kaczyński już mógłby być na emeryturze, ale w związku z tym, że zanudziłby się na niej na śmierć, teraz idzie na zwarcie. Doprowadzanie w polityce do ostrych konfliktów powoduje, że strony muszą mieć czas, aby wymyślić jakieś rozwiązanie, a to znów wydłuża uciechę prezesa Kaczyńskiego i przedłuża jego żywotność. Ktoś, kto karmi się konfliktem, nie zaznałby spokoju, gdyby opozycja jadła mu z ręki. Z kolei nieumiejętność dogadywania się, zamiast ujednolicenia stanowiska w sytuacji, gdy łamane jest prawo - to znak rozpoznawczy opozycji, która nie ma zdolności, aby stać się elitą, która da dobry przykład.
Liderzy opozycji Ryszard Petru i Grzegorz Schetyna stawiają na siebie, aby zbudować swoją silną pozycję. Jak to możliwe, że nie stawiają na dogadanie się ponad podziałami? Bo nigdy nie potrafili w ten sposób się dogadywać. Nie mają w tym ani praktyki, ani sukcesów. Znają jedynie wodzostwo, zależność i obietnice za lojalność. Rozdrobnienie partii politycznych w Polsce zawsze powodowało „koalicje oszustwa” wśród ugrupowań, którym do siebie daleko. Jedyny powód, dla którego wchodziły w tymczasowe sojusze, to chęć sięgnięcia po władzę. Jak inaczej wytłumaczyć romans PiS i Samoobrony? SLD i Twojego Ruchu? Liderzy musieli wiedzieć, że mają do wyboru dżumę lub cholerę, a to, co dawało im w tej sytuacji pocieszenie, to własne „pięć minut”, a nie długofalowa zmiana Polski.
Co się dzieje, gdy elity polityczne w kraju nie potrafią się dogadać? Są dwa wyjścia. Albo dogadają się za nie sąsiednie kraje, albo spór rozstrzygnie ulica. Jedno i drugie nas zmieni. Wszystko wskazuje na to, że dostaniemy to, czego znów nam potrzeba.