Tylko 12 osób mniej zakażonych w Toruniu niż w dwa razy większej Bydgoszczy – taki jest bilans Covid-19 na wtorek, 7 lipca. W mieście Kopernika od początku trwania pandemii wykryto kilka poważnych ognisk zakażeń. Koronawirus w Toruniu i powiecie zabił 19 chorych, 121 osób powróciło do zdrowia.
W każdy weekend (jak co tydzień, już od początku kwietnia) przeprowadzana jest dezynfekcja gmachu urzędu marszałkowskiego, tzw. zmgławianie pomieszczeń środkami wirusobójczymi i bakteriobójczymi. Ponadto utrzymane są wszystkie obostrzenia. Dodatkowo wprowadzony został obowiązek noszenia masek ochronnych lub przyłbicy na terenie całego urzędu (dotąd urząd podzielony był na strefy i maskę/przyłbicę należało nosić przemieszczając się między poszczególnymi strefami).
18 czerwca był fatalnym dniem nie tylko w Urzędzie Marszałkowskim, gdzie wtedy potwierdzono pierwszy przypadek koronawirusa. Był on też trudny dla pracowników jednego z małych zakładów odzieżowych w Toruniu, gdzie potwierdzono 8 kolejnych zakażeń Covid-19. W sumie w tej firmie zaraziło się 16 osób – pracowników i ich najbliższych.
Rzeczywiście w tych 49 zakażeniach, mam tu na myśli czerwiec i początek lipca, te dwa ogniska, tj. zakład odzieżowy oraz Urząd Marszałkowski dominują. Ale mówimy nie tylko o pracownikach zatrudnionych w tych dwóch miejscach, lecz także o osobach, z którymi ci pracownicy mieli kontakt, o członkach ich rodzin. Najbardziej istotne jest to, aby osoby zarażone wróciły do zdrowia. Według wiedzy, którą posiadam od Powiatowego Inspektora Sanitarno-Epidemiologicznego ogniska są objęte nadzorem epidemicznym. Jest olbrzymia nadzieja, że już nigdzie dalej te zarażenia nie będą się rozprzestrzeniały.
Marek Smoczyk, sekretarz województwa kujawsko-pomorskiego zapewnia, że ognisko zakażeń w urzędzie marszałkowskim wygasło.
Aktywnie zakażone są cztery osoby i to się od początku nie zmienia. Żadna z nich nie jest hospitalizowana, co oznacza, że przechodzą chorobę w sposób mało drastyczny – wyjaśnia Smoczyk. - W ciągu ostatnich dni odbyło się pięć tur badań, testy przeszło około tysiąca osób. Dalej są one prowadzone, ale tylko u tych pracowników, którzy po dłuższej nieobecności pojawiają się w urzędzie. Chodzi o osoby powracające z urlopów, zwolnień lekarskich czy opieki. Jak dotąd wszystkie próby są ujemne.
Pierwsze zakażenie w urzędzie marszałkowskim wykryto 18 czerwca. 20 czerwca potwierdzono następny przypadek, a 25 czerwca jeszcze dwa kolejne. Tego samego dnia pojawiła się informacja o piątej osobie zakażonej w urzędzie. Potem jednak ją zdementowano, bo od początku przypadek ten należał do tzw. wyników wątpliwych. Po powtórnym pobraniu testów wykluczono Covid-19.
W sumie na kwarantannie przebywało 21 osób zatrudnionych u marszałka. Wszystkie przeszły dwukrotne badania pod kątem obecności koronawirrusa. 17 z nich miało dwa kolejne negatywne wyniki i w sobotę 27 czerwca sanepid zdecydował o zakończeniu ich kwarantanny.
Już 20 czerwca wykonaliśmy dodatkowo 47 badań u osób mogących mieć potencjalny kontakt z pierwszym zakażonym pracownikiem, a których do badań nie zakwalifikował sanepid – mówi Piotr Całbecki, marszałek województwa. - W poniedziałek 22 czerwca podjąłem decyzję, aby dwa szpitale: Kujawsko-Pomorskie Centrum Pulmonologii w Bydgoszczy i Wojewódzki Szpital Obserwacyjno-Zakaźny w Bydgoszczy oraz Instytut Genetyki Sądowej w Bydgoszczy przebadały – na zlecenie i koszt Urzędu Marszałkowskiego – 1011 osób w tym: wszystkich etatowych pracowników oraz stałych współpracowników urzędu, niektórych radnych województwa i inne osoby, które miały bezpośredni bliski kontakt z urzędem.
We wtorek wczesnym popołudniem Adrian Mól, rzecznik wojewody kujawsko-pomorskiego poinformował o kolejnym zachorowaniu na Covid-19 w regionie. Tym razem chodzi o mieszkańca powiatu mogileńskiego. W sumie od początku pandemii w kujawsko-pomorskiem laboratoryjnie potwierdzono 685 przypadków zachorowań, zmarło 49 osób, a 549 wyzdrowiało. W tej chwili objętych kwarantanną jest 1588 mieszkańców regionu, a pod nadzorem sanitarnym przebywa 68. Pobrano ogółem 71 443 próbki.
Na terenie Torunia i powiatu toruńskiego potwierdzono 189 przypadków zarażenia koronawirusem. Kwarantanną objęto 255 osób, z czego 32 osoby przebywają w miejscu kwarantanny zbiorowej. 121 osób powróciło do zdrowia. Od początku trwania pandemii odnotowano 19 zgonów. W samym mieście chorych obecnie jest 147. Dla porównania – w Bydgoszczy jest ich 159, we Włocławku 24, a w Grudziądzu tylko 18. Skąd takie różnice?
Ostatnie przypadki zakażenia mieszczą się w odkrytych w czerwcu ogniskach koronawirusa, ale nie tylko te ogniska obejmują. Pojawiły się także nowe przypadki zakażeń. Mogę powiedzieć tylko tyle, że te zakażenia powstały poza Toruniem – informuje prezydent Michał Zaleski. - Mamy teraz taki czas, że ludzie podróżują, zmieniają miejsca pobytu i nie ma w tym nic niezwykłego.
Przypomnijmy, że największe jak dotąd w Toruniu ognisko koronawirusa wykryto w Specjalistycznym Szpitalu Miejskim przy ul. Batorego. Zaraziło się tam 51 osób - 17 pacjentów i 34 pracowników. Najtragiczniejsze żniwo wirus zebrał na oddziale hematologii. Kilkoro pacjentów tego oddziału zmarło już po ewakuacji do jednoimiennego szpitala zakaźnego w Grudziądzu. W sumie w grudziądzkiej lecznicy umarło 9 chorych przetransportowanych z toruńskiego szpitala miejskiego i 5 pacjentów leczonych w stacji dializ, która działa - jako odrębna jednostka - w budynku przy Batorego.
W grudziądzkiej placówce, przekształconej na czas pandemii w jednoimienny szpital zakaźny, zmarła również pielęgniarka z toruńskiego Szpitala Zakaźnego, który wchodzi w skład Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego. W lecznicy przy ul. Krasińskiego wirusem SARS-CoV-2 zaraziło się osiem osób z personelu.