Koronawirus: Maseczki dają złudne poczucie bezpieczeństwa, bo nie potrafimy z nich poprawnie korzystać - mówi mikrobiolog
Kto powinien nosić maseczki? Wydaje się, że odpowiedź na to pytanie padała już wiele razy. Jednak co jakiś czas ponownie pojawiają się głosy mówiące o zakładaniu maseczek przez osoby zdrowe. Co więcej, widok przechodniów na ulicy zasłaniających swoje twarze maseczką, może powodować dysonans i skłaniać do zastanowień, kto właściwie ma rację.
Jedna z gdańskich lekarek w swojej petycji do Ministerstwa Zdrowia wzywała do zmiany postępowania dotyczącego maseczek. Jej zdaniem, Polacy powinni zasłaniać nos i usta w dowolny sposób, by zmniejszać w ten sposób transmisję wirusa.
Mimo wszystko, zarówno WHO, jak i Ministerstwo Zdrowia przez cały czas nie zalecają ich noszenia osobom zdrowym.
Dr Tomasz Ozorowski, mikrobiolog, były prezes Stowarzyszenia Epidemiologii Szpitalnej i przewodniczący Zespołu Kontroli Zakażeń Szpitalnych także podkreśla, że noszenie maseczek przez osoby zdrowe jest bezpodstawne.
- To daje złudne poczucie bezpieczeństwa. Może też prowadzić do sytuacji, w której maseczki zwiększą ryzyko zakażenia, ponieważ nie potrafimy z nich poprawnie korzystać. Dlatego nie powinniśmy robić tego w taki sposób, że nosimy je wszyscy
- mówi dr Ozorowski.
I dodaje: - Maseczki przede wszystkim powinny być noszone przez osoby, które mają kontakt z zakażonymi koronawirusem. Dotyczy to pracowników służby zdrowia lub sytuacji, gdy w rodzinie mamy osobę zakażoną.
Zobacz również: Gdzie jest koronawirus w Polsce i na świecie? Zobacz mapę koronawirusa [KORONAWIRUS MAPA]
Dlaczego zatem wciąż pojawiają się sprzeczne komunikaty, płynące nawet ze strony przedstawicieli służby zdrowia?
- To wynika z wielu bardzo nieprecyzyjnych komunikatów. Minister Szumowski wielokrotnie negował noszenie masek chirurgicznych, nawet przez służbę zdrowia, co doprowadziło do dramatycznych sytuacji - tłumaczy dr Ozorowski i proponuje:
- Żeby uciąć ten subiektywizm dotyczący naszych wypowiedzi w tej kwestii, powołujmy się na wytyczne WHO, które są dostępne w internecie. To jest w tej chwili biblia, z określonymi sytuacjami, w których maski powinny być stosowane.
Sama wiedza na temat tego, kto i kiedy powinien używać maseczek jednak nie wystarczy. Jak daje się zauważyć, dostępne są one w różnych formach.
- Występują dwa rodzaje masek. Pierwsze to są maski chirurgiczne. Zakładamy je na uszy, są miękkie,
zwykle w kolorze zielonym. Stosuje się je wtedy, gdy mamy kontakt z osobą chorą z objawami i musimy do niej podejść na odległość półtora metra. Druga sytuacja, w której stosowane są maski chirurgiczne dotyczy służby zdrowia z pacjentem z objawami infekcji. Np. wtedy, gdy pacjent musi opuścić swoją salę, by pójść na badanie - podkreśla dr Ozorowski.
- Natomiast drugi rodzaj masek, to te z filtrem hepa. W naszym kraju są one opisywane jako FFP2 lub FFP3. Są to maski, które stosuje się tylko w bardzo wyjątkowych sytuacjach i wyłącznie na terenie placówek służby zdrowia. Głównie wtedy, gdy personel medyczny musi wykonać procedury, generujące powstanie aerozoli, np. bronchoskopia, czy zaintubowanie pacjenta - w tych sytuacjach te maski są potrzebne - opisuje.
Sprawdź także: Poznań: Czy miasto zapewni noclegi pracownikom medycznym walczącym z koronawirusem?
Organizowanych jest coraz więcej akcji mających na celu szycie maseczek dla szpitali. Wiele z nich powstało także w Poznaniu. Jednak często osoby, które decydują się na ich uszycie, nie podchodzą do tego zadania w odpowiedni sposób.
- Zdecydowanie lepiej, żeby maski były produkowane w sposób, który daje gwarancję skuteczności. Tak, żebyśmy wiedzieli z jakiego materiału je wykonać, żeby były wykonywane w sposób kontrolowany. Jeśli już są wyprodukowane i nie trafią bezpośrednio do użytkownika, możemy je przetrzymać 7-8 dni w temperaturze pokojowej. Wtedy będą bezpieczne. Wirus po takim czasie nie przeżywa na powierzchniach - wyjaśnia dr Ozorowski.