Koronawirus Maków Mazowiecki. Codzienność w obliczu epidemii
Maków Mazowiecki opustoszał. Pozamykane są urzędy i niektóre sklepy. W nielicznych placówkach, które są czynne, obowiązują pewne obostrzenia.
Przez cały ubiegłym tydzień Państwowa Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Makowie Mazowieckim przekazywała dane dotyczące zagrożenia koronawirusem w powiecie makowskim. Według raportu z 20 marca, w powiecie nie było osób zakażonych wirusem COVID-19. Liczba osób objętych nadzorem epidemiologicznym wyniosła 42. Na koniec tygodnia nie było osób objętych kwarantanną (w ciągu tygodnia takich osób zaś było 15), zaś jedna osoba przebywała w szpitalu z podejrzeniem koronawirusa (16 marca trzy osoby były hospitalizowane).
Maków Mazowiecki tak jak i inne miasta w Polsce opustoszał.
Zamknięte szkoły i urzędy, a także zwykła obawa o zdrowie sprawiły, że ludzie zostają w domach. 18 marca przed południem na ulicach widać było przechodniów, ale było ich bardzo mało. Przed niektórymi sklepami niezbyt długie kolejki. To skutek ograniczenia co do liczby przebywających w środku osób. Tak jest m.in. w aptekach, z których część zdecydowała się na obsługę klientów przez okienko, a do innych trzeba wchodzić pojedynczo. Podobna sytuacja na makowskiej poczcie. Tu w środku może przebywać jednocześnie tylko dwóch klientów. Reszta czeka na zewnątrz. Czekających można zobaczyć również przed Biedronką. Wejścia pilnuje ochroniarz, który wpuszcza kolejne osoby, dopiero po tym, jak ktoś z przebywających w środku opuści już sklep. W sklepie może przebywać bowiem w jednym czasie nie więcej niż 50 osób. Warto dodać, że tam gdzie ograniczeń nie ma, a także w kolejkach na zewnątrz, ludzie zgodnie z zaleceniami starają się zachować bezpieczny odstęp. Tak jest np. w makowskiej Stokrotce.
W niektórych aptekach w sprzedaży pojawiły się maseczki ochronne. Jak mówi nam jedna z farmaceutek, nie cieszą się wielkim zainteresowaniem.
- Po pierwszych wiadomościach o dotarciu koronawirusa do Polski, faktycznie dużo osób przychodziło i chciało kupić maseczki, których zresztą wtedy nie mieliśmy. Teraz, owszem, niektórzy pytają, kupują, ale nie ma takich osób dużo.
Choć widok pustego miasta jest przygnębiający, to jednak... napawa optymizmem. Bo, jak zgodnie twierdzą lekarze i decydenci, to właśnie odpowiedzialne i poważne podejście do zaleceń daje szansę na kontrolę nad epidemią koronawirusa.
- Ja się nie boję. Wirus jak każdy inny. Dziś jest, a za chwilę go nie będzie. Straszą nas tylko niepotrzebnie - mówi nam starsza pani, którą spotkaliśmy na makowskiej ulicy.
- Myślę, że połowa z nas już koronawirusa przeszła i nawet o tym nie wie - stwierdza kobieta w średnim wieku i dodaje, że owszem, wdrożyła większe środki ostrożności, jak choćby mycie rąk po każdym przyjściu z dworu, czy z zakupów i trzymanie się do innych osób na pewną odległość.
Wszyscy wyrażają tę samą nadzieję: że wraz z nadejściem ciepłych dni o wirusie będzie można zapomnieć.