Koronawirus kontra MY. Jak w kryzysie budzi się w Polakach duch odważnego i zaradnego partyzanta
Wirus nas pogrąży? Nigdy! Już pierwszego dnia epidemii obudził się w Polkach i Polakach pełen przekory duch powstańczo-partyzancki. Nie baczący, co zrobi państwo. Przy tym zaskakująco mało straceńczy, a wielce zaradny. Ludzie zaczęli na wielką skalę organizować lokalne i ponadlokalne sieci wsparcia i samopomocy. Jest źle? Zróbmy, by było lepiej! Czegoś brakuje? Zróbmy, by nie brakowało! Ktoś jest samotny, przerażony? Zróbmy wszystko, by nie był! My.
Na początku epidemii zrobiłem sobie na mejlu specjalną skrzynkę – na wieści optymistyczne i dobre. Naiwność? Głupota? Nie! Zwykły odruch samoobronny: człowiek bombardowany w kółko coraz czarniejszymi wieściami i świecącymi na czerwono statystykami - w końcu zapadnie się psychicznie w grozie i utrapieniu. Każdy potrzebuje promyków dobroci – i nadziei. Rodacy dostarczyli mi ich w ostatnich dniach zdumiewająco dużo.
„Skrzynka na dobro” szybko się zapełniła – i z każdym dniem pęcznieje
Oto Małopolanie dysponujący maszynami do szycia – oraz pracownicy Małopolskiej Agencji Rozwoju Regionalnego - skrzykują się do masowej domowej produkcji maseczek ochronnych, tak dziś potrzebnych służbie zdrowia. Oto młodzi na osiedlach organizują pomoc zakupową dla seniorów. Oto firmy taksówkarskie wożą lekarzy i pielęgniarki za darmo. Oto jedni przedsiębiorcy (ci mniej dotknięci kryzysem) pomagają innym przedsiębiorcom (którzy z dnia na dzień stracili klientów i dochód). Oto prawnicy i doradcy podatkowi udzielają darmowych porad: jak przetrwać.
Oto właściciel średniej firmy za własne pieniądze najmuje… samolot i przywozi swych pracowników z Hiszpanii, fundując im także miejsca na kwarantannę. Oto krakowskie i małopolskie organizacje gospodarcze 24 godziny na dobę służą wsparciem, praktycznymi radami wszystkim potrzebującym, członkom i nie członkom. Oto górnicy z Jaworzna, Libiąża i Brzeszcz (TAURON Wydobycie) masowo oddają tak potrzebną dzisiaj krew – na wezwanie małopolskich szpitali.
Słychać głośne: jesteśmy, czuwamy, nie jesteś sam. To ważne. Bardzo ważne dzisiaj.
Koronawirus: samolot
Wiesław Nowak, właściciel i prezes krakowskiej firmy NOVMAR, słynącej od 30 lat ze specjalistycznych prac na obiektach przemysłowych w stu krajach świata, wyczarterował za własne pieniądze samolot i ściągnął w trybie pilnym z Hiszpanii kilkudziesięciu swoich pracowników i współpracowników.
– Oni są jak rodzina. To, obok dobrej opinii, najważniejszy kapitał każdej firmy – tłumaczy absolwent AGH i współzałożyciel koła absolwentów tej uczelni, sponsor i dobroczyńca krakowskich i małopolskich artystów, m.in. Piwnicy pod Baranami i Teatru Stu.
Hiszpania jest w tej chwili, obok Włoch, jednym z głównych epicentrów epidemii koronawirusa – do środy 25 marca odnotowano tam ponad 56 tys. zakażonych i blisko 4,1 tys. ofiar śmiertelnych.
- Pracownicy moi, znakomici fachowcy, cenieni na całym świecie, byli coraz bardziej przestraszeni rozwojem sytuacji i sygnalizowali wolę powrotu do kraju – wyjaśnia Wiesław Nowak, stały bywalec konferencji i debat organizowanych przez Dziennik Polski.
Dlatego, nie licząc się z kosztami, postanowił wyczarterować samolot z Hiszpanii do Katowic i ewakuować do kraju całą załogę. Obawiał się, czy uda się szybko znaleźć przewoźnika. W normalnych warunkach załatwienie czarteru od ręki jest raczej niemożliwe.
– Na szczęście tu udało się wszystko załatwić w dwa dni. Większość przewoźników powietrznych zostało uziemionych i wykona z chęcią każde zlecenie, byle tylko mieć jakikolwiek dochód – podkreśla przedsiębiorca.
Wyczarterowanym samolotem wróciło do Polski 45 osób: 32 etatowych pracowników NOVMAR-u i 12 zatrudnionych w firmach współpracujących. Po wnikliwej kontroli na lotnisku trafili na kwarantannę. Dla zapewnienia pełnego bezpieczeństwa rodzinom powracających, Wiesław Nowak wynajął części pracowników mieszkania na czas kwarantanny.
- Wydaje mi się, żę wspólnie z taką załogą wygram z koronawirusem. Wygram, bo postawiłem na człowieka, a nie pieniądze – mówi.
Koronawirus: maska
Krakowianin Maciej Góralski, szef firmy Vasco Electronics, która podbiła świat najbardziej poręcznymi i niezawodnymi tłumaczami elektronicznymi, miał w marcu odebrać prestiżową główną nagrodę w konkursie Global Mobile Awards (GLOMO) za najlepsze urządzenie roku: Vasco Translator Mini2. Jako jedyny Polak miał doświadczyć tego zaszczytu podczas przypominającej rozdanie Oscarów gali słynnych międzynarodowych targów MWC w Barcelonie. Wszystko zostało jednak odwołane z powodu epidemii koronawirusa.
Krakowska firma ma przedstawicielstwa handlowe w całej Europie, w ostatnim czasie znakomicie rozwijała sprzedaż w USA oraz, dzięki swej chińskiej spółce, na rynkach azjatyckich. Kryzys koronawirusowy też w nią uderzył, bo elektroniczne tłumacze kupowane są i używane przede wszystkim przez ludzi podróżujących po świecie – a międzynarodowe podróże niemal całkiem zamarły. Ale Góralski jest z wykształcenia również ratownikiem medycznym, spędził na SOR ponad 8 lat jako wolontariusz, bo najzwyczajniej lubi pomagać.
- Napływające z placówek medycznych, w tym znajomych lekarzy, wieści o totalnym braku podstawowych środków ochrony osobistej, mocno mną wstrząsnęły – przyznaje. Postawił więc na nogi chińskie biuro, a to zaczęło szukać (w kraju, który dopiero co trochę odetchnął) dostawców masek, gogli, kombinezonów i koncentratorów tlenu. Trzeba było zatrudnić dodatkowe osoby, by zawalczyły o deficytowy towar i upilnowały go - aż do momentu wysyłki drogą lotniczą, której koszt przewyższa zresztą cenę samego towaru sprzed epidemii…
- Ale na transport morzem czy koleją nie ma czasu. Liczy się każdy dzień – tłumaczy krakowianin.
Pierwszą partię masek chirurgicznych z medycznymi certyfikatami przekazał bezpłatnie SOR-owi Szpitala Wojskowego na Wrocławskiej, gdzie pracował jako wolontariusz. Część zdobytego towaru trafiła do szpitali po kosztach zakupu, bez jakiejolwiek marży. Kolejne dostawy w drodze.
Na dłuższą metę żadna firma nie uniesie sama takich kosztów, więc Góralski proponuje klientom: kup od nas dowolne urządzenie i wskaż szpital, a my przekażemy tam 50 gratisowych masek.
Koronawirus: razem
- Właściwie każda firma i każdy przedsiębiorca ma kłopoty związane z koronawirusem, dlatego uruchomiliśmy różne formy wsparcia dla naszych członków. Błyskawicznie powstał Sztab Antykryzysowy, do którego przystąpiły świetne kancelarie prawne i firmy konsultingowe – mówi Katarzyna Woszczyna, szefowa małopolskiego Business Centre Clubu.
Odkąd restrykcje służące powstrzymaniu epidemii z dnia na dzień zastopowały i drastycznie utrudniły działalność 250 tysięcy, czyli ponad połowy, przedsiębiorstw w regionie, Kasia prawie nie śpi. Podobnie jak liderzy bratnich organizacji przedsiębiorców – Izby Przemysłowo-Handlowej w Krakowie, Lewiatana, Małopolskiej Izby Rzemiosła i Przedsiębiorczości, Jurajskiej Izby Gospodarczej, ABSL, ASPIRE i innych – doskonale wie, że jeśli firmy zaczną masowo upadać, a ludzie stracą pracę, czeka nas recesja, jakiej nie doświadczyliśmy od pokoleń. I tysiące związanych z tym problemów. W tym – obok dwucyfrowego bezrobocia – cięcie płac w budżetówce i obniżki emerytur, jak w Grecji po 2008 r.
Dlatego organizacje wspierające przedsiębiorców dwoją się i troją, by do tego nie dopuścić. Tworzą sieci pomocy i samopomocy, organizują doradców. Wszystkie ręce na pokład.
- Eksperci odpowiadają na liczne pytania firm poprzez Gorącą Linię, udostępniają opracowania, poradniki i alerty prawne związane z obecną sytuacją. Uruchomiliśmy webinaria z praktyczną wiedzą dotyczącą najbardziej wrażliwych aktualnie obszarów - prawa pracy, restrukturyzacji, komunikacji kryzysowej, wykonywania umów, zarządzania zdalnie produkcją, itp. Działa też wewnętrzne „Forum Współpracy - Business Mixer Online”, platforma, w ramach której nasi członkowie mogą sobie wzajemnie pomagać, zamieszczać oferty („Firma poszukuje…., pilnie potrzebuje …”) i komunikaty o tym, co mogę zaoferować kolegom. Uruchamiamy chaty, wirtualne miejsce spotkań i wymiany doświadczeń i opinii – wylicza szefowa małopolskiego BCC.
Dorzuca najświeższy projekt: Bank Pomysłów, w którym przedsiębiorcy będą się dzielić swoimi rozwiązaniami: co zmienić w funkcjonowaniu firmy, by udało się jej przetrwać w ciężkich czasach.
- Przedsiębiorcy nauczyli się przez dekady, że mogą liczyć przede wszystkim na siebie. Dzisiaj, jak nigdy dotąd, ważna jest wzajemna pomoc i solidarność. To coś, co się sprawdza w każdym kryzysie – podkreśla Kasia Woszczyna.
Koronawirus: Lewandowscy
Ważne są gesty dużych firm i znanych postaci. - Dziś wszyscy gramy w jednej drużynie – to zdanie Ani i Roberta Lewandowskich, wraz z „załącznikiem” w postaci miliona euro dla szpitali, m.in. w Krakowie, miało moc uruchomienia lawiny podobnych, bezcennych dzisiaj, gestów. Nie tylko w świecie sportu.
Znana z lodów firma Koral przekazała czterem „frontowym” szpitalom, m.in. Uniwersyteckiemu w Krakowie, 810 tys. zł na zakup sprzętu i bieżące potrzeby. Taksówki Ubera i FREE NOW zaczęły wozić personel szpitali i laboratoriów medycznych za darmo. Krakowscy eksperci z Małopolskiego Instytutu Studiów Podatkowych przygotowali u udostępnili błyskawicznie bezpłatny poradnik i wzory firm dla przedsiębiorców – jak w ciężkich czasach nie płacić podatków i składek na ZUS.
Stowarzyszenie Budowniczych Domów i Mieszkań zainicjowało akcję zakupu respiratorów dla szpitali w Krakowie i Nowym Sączu.
- Jeden ufundowała nasza organizacja, drugi Spółdzielnia Mieszkaniowa Śnieżka, trzeci - firma Fakro. Dodatkowo zrzeszone firmy indywidualnie przekazują na ten cel kolejne kwoty - informuje dyrektor biura SBDiM Lucyna Płonka.
Miliony złotych na bezpłatne testy diagnostyczne dla szpitali i placówek medycznych przekazały m.in.: PKO Bank Polski, Deloitte, Trecom, BNP Paribas, Tar Heel Capital - Private Equity, ANG Spółdzielnia, Fundacja TVN Nie Jesteś Sam i sieć Żabka. Grupa LOTOS przekazała 2 mln zł na paliwo dla 19 szpitali zakaźnych…
Ci, którzy nie dysponują wolnymi środkami, a chcą pomóc, włączyli się w lokalne akcje wspierania seniorów i osób niesamodzielnych czy samotnych, produkcję przyłbic i szycie maseczek (jak Małopolska Agencja Rozwoju Regionalnego, Fundacja Inteligentna Małopolska oraz drużyna projektu FabLab Małopolska), albo – jak górnicy z Libiąża i Brzeszcz – masowo oddają tak cenną dzisiaj krew.
- Cały czas zgłaszają się do nas prywatne osoby, które przekazują nam środki ochrony osobistej. Oddają zapasy własne, ale też przeszukują sklepy i magazyny internetowe i wykupują dosłownie ostatnie sztuki, żeby tylko przekazać coś specjalnie dla nas. Otrzymujemy także wielką pomoc ze strony firm i przedsiębiorców nie tylko z naszego regionu, ale też całej Polski. Wspierają nas też restauratorzy: lokalni i duże sieci. Nie sposób w jednym artykule wymienić wszystkich, bo pomoc, jaką otrzymujemy, jest ogromna. Chcemy serdecznie podziękować wszystkim razem i każdemu z osobna za tak wielkie wsparcie. Nie ma odpowiednich słów, by w pełni wyrazić naszą wdzięczność - komentuje Maria Włodkowska, rzeczniczka Szpitala Uniwersyteckiego.
Dodaje, że pomoc wciąż jest potrzebna, ponieważ codziennie przybywa pacjentów, a co za tym idzie - wzrasta zużycie niezbędnych środków. To samo dotyczy wszystkich placówek w regionie i Polsce.
A Ty co możesz zrobić dla innych?
PS. Wierzę, że do „Skrzynki na dobro” wpadną wkrótce kolejne dawki informacji. Będę się nimi z Państwem dzielił. I po to, by zarażać - inicjatywą, i ku pokrzepieniu serc.