Koronawirus coraz bardziej ogranicza dostępność do reszty leczenia szpitalnego
Lekarze apelują, by mimo pandemii ludzie dbali o swoje zdrowie i nie zaniedbywali leczenia innych chorób. Okazuje się jednak, że pacjentom chorującym na inne, niż COVID-19, choroby coraz trudniej jest znaleźć pomoc. Szpitale przekształcane są na covidowe, inne wstrzymują zabiegi planowe. Do tymczasowego zawieszenia pracy oddziałów zmusza też koronawirus wśród personelu medycznego.
Decyzją wojewody opolskiego na Opolszczyźnie przekształcone zostały szpitale: w Kędzierzynie-Koźlu, Białej, Namysłowie, Kluczborku, MSWiA w Opolu, a od 10 listopada dołącza do nich Opolskie Centrum Rehabilitacji w Korfantowie. Ponadto w systemie hybrydowym pracuje 8 szpitali: w Głubczycach, Strzelcach Opolskich, Krapkowicach, Nysie, Głuchołazach, Kup oraz 116 Szpital Wojskowy w Opolu i Szpital Wojewódzki w Opolu.
- Biorąc pod uwagę stały wzrost liczby zakażeń na terenie województwa opolskiego, który od początku października wzrósł dziesięciokrotnie, jak również liczbę tzw. ognisk zakażeń, która wzrosła pięciokrotnie decyzje te były nieuniknione - wyjaśnia Adrian Czubak, wojewoda opolski.
Na skutek tych decyzji liczba łóżek covidowych w regionie wzrosła do prawie 900.
- Dostępność leczenia innych chorób w oczywisty sposób się zmniejsza. Jeżeli tak duża część zasobów lecznictwa szpitalnego idzie w kierunku zaopatrzenia pacjentów z COVID-19, to nie może być inaczej. Szczególnie martwi, że coraz większą trudność w dostaniu się do szpitala mają pacjenci z problemami internistycznymi. Od dawna mamy skromne zasoby, a teraz robi się robi się naprawdę ciężko. Np. na północy województwa mamy tylko internę w Oleśnie - mówi Roman Kolek, wicemarszałek województwa.
W Szpitalu Wojewódzkim w Opolu w tej chwili ze względu na zakażenia kilkunastu osób z personelu - lekarzy i pielęgniarek - wstrzymane są przyjęcia pacjentów na oddział chorób wewnętrznych i oddział pulmonologii.
- Na oddziale pulmonologii w dalszym ciągu opiekujemy się jednak pacjentami, którzy są w trakcie leczenia cyklinicznego i jego przerwanie byłoby dla nich bardzo niebezpieczne. To m.in. pacjenci onkologiczni - mówi Julian Pakosz, dyrektor ds. lecznictwa SW. - Oczywiście przyjmujemy też pacjentów, u których jest podejrzenie choroby nowotworowej i wymagają pilnej diagnostyki. Ograniczone jest także przyjmowanie pacjentów na oddział chorób wewnętrznych. Przyjmujemy chwilowo tylko tych, którzy trafiają do nas na SOR.
Na pozostałych oddziałach - chirurgii, ortopedii, hematologii i dermatologii - leczenie odbywa się w miarę normalnie.
- Mam nadzieję, że w przyszłym tygodniu sytuacja się poprawi i znów będziemy przyjmować na wszystkie oddziały - mówi dyrektor Pakosz.
W połowie października NFZ zalecił ograniczenie do niezbędnego minimum lub czasowe ograniczenie udzielania świadczeń wykonywanych planowo, aby zminimalizować ryzyko transmisji infekcji COVID-19 i zapewnić dodatkowe łóżka szpitalne dla pacjentów wymagających pilnego przyjęcia do szpitala.
Tak jest w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym w Opolu.
- Ograniczenia są rozpatrywane indywidualnie dla każdego pacjenta z uwzględnieniem planu leczenia i oszacowaniem ewentualnego ryzyka dotyczącego jego stanu zdrowia. W przypadku zagrożenia życia nie ma mowy o żadnych ograniczeniach, również pozostałym pacjentom żadna wizyta nie przepada, gdyż jest przesuwana na termin późniejszy. Ponadto ograniczenia nie dotyczą pacjentów, u których zdiagnozowano choroby nowotworowe - mówi Mirosław Ochyra, rzecznik prasowy USK.
W USK są oddziały, których nie ma w innych szpitalach w regionie np. neurochirurgia, kardiochirurgia czy też chirurgia naczyniowa i zdarza się, że trafia na ten oddział pacjent z pozytywnym wynikiem, który musi być operowany i hospitalizowany. Dlatego oprócz dotychczasowych 5 pojedynczych izolatek stworzono dodatkową interdyscyplinarną izolatkę, która dysponuje 26 łóżkami, a wszystko jest scentralizowane na jednym z oddziałów.
Z ograniczania przyjęć planowych wyłączona jest onkologia. Tam czas jest na wagę życia. W Opolskim Centrum Onkologii wydłużono więc pracę bloku operacyjnego - przez ostatnie miesiące trzy razy w tygodniu lekarze operowali nawet do godz. 20. Ale zabrakło tlenu i planowe zabiegi trzeba było wstrzymać
- Do tej pory radziliśmy sobie i nie było przerw w dostępie do leczenia. Niestety także nas, jak i wiele innych szpitali w kraju, dotknęły problemy z dostępem do butli z tlenem - mówi Marek Staszewski, dyrektor OCO. - W tej chwili mamy pacjentkę onkologiczną zakażoną koronawirusem, którą podpięliśmy do respiratora. Mamy jednak tylko osiem butli tlenu, co wystarczy na 4 dni, a więc do czwartku. Dostawy butli spodziewamy się w środę wieczorem. Do tego czasu musimy więc wstrzymać wszystkie operacje na chirurgii i części zabiegowej ginekologii. Reszta szpitala - chemioterapia, radioterapia oraz poradnie - działa normalnie. Czekamy też postawienie u nas dużego zbiornika na 2 tysiące litrów tlenu, co ma się stać do 20 listopada.