Reżim Kim Dzong Una nie zważa na nakładane na Koreę Północną sankcje. Ostatni pokaz sił wzbudził popłoch wśród sąsiednich państw.
Niebezpiecznie rośnie napięcie w rejonie Półwyspu Koreańskiego. Sytuację zaogniło wystrzelenie rakiety średniego zasięgu przez Koreę Północną w kierunku Japonii. Doszło do tego wczoraj nad ranem czasu miejscowego. Przeleciała ona nad północno-wschodnią częścią tego kraju, po czym pocisk wpadł do Oceanu Spokojnego około 1200 kilometrów od drugiej co do wielkości japońskiej wyspy Hokkaido. Władze Japonii, śledząc poczynania reżimu Kim Dzong Una, poprzez specjalny system ostrzegawczy wydały swym obywatelom z zagrożonych obszarów zalecenie, by przygotowali się na ewentualną ewakuację.
Korea Północna, choć w rażący sposób naruszyła przestrzeń terytorialną Japonii, utrzymuje, że była to zwykła próba rakietowa.
Agresywna postawa Korei Północnej spotkała się z natychmiastową reakcją Korei Południowej oraz Stanów Zjednoczonych. Już kilka godzin od wystrzeleniu rakiety, oba kraje zorganizowały błyskawiczne „manewry”. W ich ramach należące do Seulu myśliwce F-15 zrzuciły bomby na cele ćwiczebne w pobliżu tzw. strefy zdemilitaryzowanej, która oddziela od siebie obie Keree. Miał to być czytelny sygnał, że kraje te są gotowe na odwet w razie rozpoczęcia działań zbrojnych przeciwko Japonii.
Amerykański Pentagon poinformował, że pocisk przeleciał ponad dwa i pół tysiąca kilometrów, osiągnął maksymalną wysokości 550 km. Nad Japonią znajdował się nie dłużej niż 2 min. Wywiad Korei Południowej twierdzi, że miejscem wystrzelenia były prawdopodobnie okolice stolicy Korei Północnej - Pjongjang.
Rzecznik japońskiego rządu Yoshihide Sugu oświadczył, że wystrzeliwując pocisk, komunistyczna Korea stworzyła „niezwykle poważne, niemające precedensu zagrożenie dla bezpieczeństwa Japonii”.
Chińczycy, choć potępili próbę rakietową, jednak wzywają społeczność międzynarodową do zachowania spokoju. Co więcej, twierdzą, że kolejne sankcje nakładane na Pjongjang niczego nie zmienią. Zaznaczyć należy, że Pekin to największy partner handlowy Korei Północnej, stąd nie dziwi zachowawczy ton wypowiedzi dyplomatów z tego kraju.
W podobnym stylu wypowiedział się rosyjski wiceminister spraw zagranicznych Siergiej Riabkow. - Dla wszystkich jest oczywiste, że możliwości nacisku na Koreę Północną przy pomocy sankcji wyczerpały się - stwierdził. Dodał, że rozwiązanie problemu siłą byłoby niezwykle ryzykowne dla bezpieczeństwa całego świata.
W tym roku Kim Dzong Un wzbudzał już niepokój na świecie, testując kolejne rakiety, na co reagował Donald Trump, mówiąc, że jeżeli Korea Północna dalej będzie grozić, to „spotka się z furią i ogniem, jakich jeszcze świat nie widział”.
W tym roku Pjongjang przeprowadził kilkanaście testów rakietowych.
Na wczorajszy wieczór, w związku z ostatnim incydentem, w Nowym Jorku zwołano nadzwyczajne posiedzenie Rady Bezpieczeństwa ONZ. Kolejne sankcje wobec Korei Północnej są raczej nieuniknione.