Kora zginęła, bo głośno szczekała...
- Moja suczka miała siedem lat - opowiada Józef Kuczenko, właściciel psa. - Zabili ją, bo chciała bronić swojego terenu.
- Do tej pory działki przy ul. Wiejskiej w Żaganiu były bardzo bezpieczne - mówią działkowcy. - Nie było złodziejstwa, ani włamań. Teraz aż strach zostać tutaj na noc, bo skoro zabili psa, to pewnie mogliby pobić lub zabić również człowieka, gdyby postanowił przespać się w altance.
2 kwietnia złodzieje wyłamali boczną bramę na ogródki działkowe i wjechali na ścieżkę. Weszli do kilku altan. - Z mojej ukradli pompę. A w czasie wcześniejszego włamania, jakiś miesiąc temu wynieśli tylko zbiornik na wodę na zewnątrz. Sąsiadowi zabrali elektronarzędzia i zegarek.
Mieszkańców peryferyjnego osiedla najbardziej zbulwersowało zabicie czworonoga sąsiada. - Widziałem tego psa, jak czasami wybiegał i szczekał. Ale raczej był tylko na swojej działce. Ujadał, jak to pies, ale nikomu krzywdy nie zrobił. Już tych skradzionych sprzętów tak nie szkoda, jak zwierzaka. Przecież to żywe stworzenie.
Józef Kuczenko z żalem mówi, że jego suczka miała siedem lat. O włamaniu powiadomili go sąsiedzi, którzy zauważyli otwartą furtkę i altankę. Psa znalazł, gdy przyjechał na ich wezwanie. - Bardzo mi żal Kory - mówi.
Sprawę bada policja. Złodziejom grozi wyrok nie tylko za kradzież z włamaniem, ale również do ośmiu lat więzienia za powieszenie Kory.
- Nie musieli zabijać Kory. Była zamknięta i nie mogła im nic zrobić - Józef Kuczenko
To nie jedyna bulwersująca sprawa w mieście, dotycząca znęcania się nad zwierzętami. W ub. roku sąd skazał na kary więzienia w zawieszeniu, nadzór kuratorski oraz ośmioletni zakaz posiadania zwierząt parę z Żagania, która zagłodziła dwa psy.
Dwie suczki umierały w męczarniach przez blisko miesiąc. Ich właściciele twierdzą, że zgubili klucze od mieszkania i nie mogli w żaden sposób dostać się do kwatery, na parterze kamienicy przy ul. Wiejskiej. Nie mogli też wejść przez uchylone okno. Właścicielka zagłodzonego szczeniaka stawiła się przed sądem w zaawansowanej ciąży. Ujawniła, że miała już dzieci, które zaniedbywała i w związku z tym trafiły do domu dziecka.
Kilka lat temu 56-letnia kobieta wyrzuciła do śmietnika dziewięć szczeniaków swojej suczki. Część psów udało się uratować.
Dwa lata temu w Szprotawie zwyrodnialec przywiązał psa do dużego głazu i utopił go w Bobrze.
- Z naszego doświadczenia wynika, że w przypadkach znęcania się nad zwierzętami sądy najczęściej zasądzają kary grzywny, znacznie rzadziej kary pozbawienia wolności i to najczęściej w zawieszeniu - mówi Anna Walicka z żarskiego stowarzyszenia Aport. - Często też bywa, że sprawca poddaje się dobrowolnie niskiej karze. Jeśli jesteśmy oskarżycielami posiłkowymi, to nie zgadzamy się na takie kary. Mam nadzieję, że policja poważnie podejdzie do szukania sprawców, w co niestety wątpię na podstawie własnego doświadczenia. Włamania do altanek na działkach są najczęściej umarzane, bo nie udaje się ustalić sprawcy. I na tym się kończy.
Stowarzyszenie Aport zapowiada, że wystąpi przed sądem jako oskarżyciel posiłkowy w sprawie powieszenia psa w Żaganiu.
Więcej w sobotę w „Kurierze Żarsko-Żagańskim”.