Kopiuj, wklej i tytuł magistra masz już w ręku
Lubelska prokuratura postawiła zarzuty byłej studentce UMCS, teraz nauczycielce.
Do Sądu Rejonowego w Lublinie wpłynął właśnie akt oskarżenia w sprawie byłej studentki UMCS Pauliny S. Kobieta wkrótce stanie przed sądem za plagiat swojej pracy magisterskiej.
Paulina S. studiowała na Wydziale Humanistycznym UMCS lingwistykę stosowaną. Obecnie pracuje w Niemczech jako... nauczycielka. Okazało się jednak, że jeden rozdział jej pracy magisterskiej był efektem nieuczciwości.
Sprawa, która trafiła właśnie do sądu wyszła na jaw jeszcze w 2013 roku.
- Wtedy na naszej uczelni toczyło się postępowanie dyscyplinarne dotyczące popełnienia plagiatu pracy magisterskiej. Postępowanie przed komisją dyscyplinarną zostało zakończone w tym samym roku w grudniu, a studentka otrzymała karę nagany z ostrzeżeniem - przypomina Aneta Adamska, rzeczniczka prasowa UMCS.
Obecnie Paulina S. nie jest już naszą studentką. Jednak w 2015 roku obroniła pracę na zupełnie inny temat, kończąc tym samym studia na UMCS
- dodaje Adamska.
Sprawa dyscyplinarna nie zakończyła jednak problemów Pauliny S. Postępowanie w sprawie poświadczenia nieprawdy, co do autorstwa pracy wszczęła Prokuratura Rejonowa Lublin-Południe. Śledczy postawili byłej studentce UMCS zarzuty i oskarżyli ją o plagiat. Teraz grozi jej nawet kara 3 lat pozbawienia wolności.
- Podobnych spraw w ostatnim czasie jest coraz więcej. Wszystko przez łatwy dostęp do internetu, gdzie studenci bez problemów mogą znaleźć potrzebne im materiały, które często wykorzystują w nielegalny sposób. Takie działanie jest przestępstwem - podkreśla Agnieszka Kępka, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Lublinie. - Rocznie zajmujemy się kilkunastoma podobnymi sprawami.
- W ubiegłym roku akademickim 2016/2017 rzecznik dyscyplinarny na naszej uczelni wszczął trzy postępowanie wyjaśniające dotyczące możliwości popełnienia przez studentów plagiatu pracy zaliczeniowej. Te sprawy wciąż są w toku - wyjaśnia Adamska.
Pracownicy UMCS sprawdzając prace używają oprogramowania plagiat.pl. - Każda praca dyplomowa jest więc sprawdzana pod kątem antyplagiatowym - precyzuje Adamska.
Podobnego programu nie stosuje KUL, gdzie jednak nie toczy się obecnie żadne postępowanie dotyczące plagiatu. - Nie korzystamy z zewnętrznych programów antyplagiatowych. Dużą rolę w wychwycaniu nieprawidłowości odgrywają promotorzy prac. W tym celu pomocna jest także baza wszystkich prac dyplomowych studentów i absolwentów KUL - wyjaśnia Katarzyna Bojko z biura prasowego KUL.
Nie tylko specjalność studentów. Plagiatują też profesorowie
Zasady dotyczące kar dyscyplinarnych określają przepisy ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym. Studentom za plagiat grożą następujące kary: upomnienie, nagana, nagana z ostrzeżeniem, zawieszenie w określonych prawach studenta na okres do jednego roku, a nawet wydalenie z uczelni.
Okazuje się jednak, że plagiaty nie są wyłącznie domeną studentów. Nauczyciele akademiccy równieżpisząc swoje publikacje, wykraczają niekiedy daleko poza granicę prawa.
Przed kilkoma laty głośny był przypadek naukowca z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, który został oskarżony o przywłaszczenie cudzych utworów w publikacji „Ewolucja kościelnego prawa polskiego w świetle kodyfikacji do XIX wieku”. Dokuemnt został wydany w 2008 r.
Ksiądz Stanisław Tymosz wskazał w pracy siebie jako wyłącznego autora. Okazało się jednak, że w książce zamieszczone zostały fragmenty tekstów pięciu innych autorów, o których ks. Tymosz nie wspomniał.
Sprawą zajęła się prokuratura, przed którą oskarżony wyjaśniał, że nie miał świadomości, iż zataja cudze autorstwo.
Duchowny stanął również przed Sądem Rejonowym w Lublinie, który we wrześniu 2013 r. warunkowo umorzył postępowanie karne z uwagi na niską społecznie szkodliwość czynu. Jednak już miesiąc później KUL rozwiązał z ks. Tymoszem umowę o pracę. W ub. r. ksiądz stracił także zdobyty 13 lat wcześniej stopień doktora habilitowanego.
W 2014 roku głośna była również sprawa profesor Jolanty Rzymowskiej z Uniwersytetu Medycznego w Lublinie, która przepisała w swojej pracy badawczej teksty autorstwa tureckich uczonych.
Jej praca została opublikowany w periodyku „Biological Trace Element Research“ w 1996 r. Dopiero po latach odkryto, że w większości została przepisana bez podania źródła.
Po nagłośnieniu sprawy uczelniana komisja postanowiła ukarać panią profesor najniższą karą, czyli naganą.