Kopciuszek z ambicjami
- Drużyny są naszpikowane gwiazdami. My na ich tle wyglądamy zdecydowanie najsłabiej - przyznał Lucjan Błaszczyk z ZKS-u Palmiarni Zielona Góra
Jak przebiegały przygotowania do nowego sezonu?
Generalnie dobrze. Najpierw trenowaliśmy w Drzonkowie, a później braliśmy udział w turniejach. Miroslav Horejsi grał trochę więcej, ja mniej. Ponadto „Miro” wyleczył kontuzję, której doznał pod koniec poprzedniego sezonu. Uważam, że jesteśmy gotowi.
Jeżeli chodzi o wasz skład to nastąpiły jakiekolwiek zmiany?
Na papierze nie. Pozostaje kwestia jak często będziemy mogli skorzystać z usług Takakiwy Taku, który również gra ligę w Japonii. Uzależnione jest to od ilości wolnych terminów, które nie będą kolidowały i oczywiście od budżetu, jakim będziemy dysponować. Musimy przecież opłacić jego przylot i gażę za mecz. Nadal mamy także Jörgena Perssona. Może skorzystamy również z jego usług, chociaż Szwed był ostatnio na igrzyskach w Rio de Janeiro jako trener Dimitrija Owczarowa i miał sporo zajęć. Na razie nie jest w formie i musi wrócić do lepszej dyspozycji.
Zatem zamierzacie też ogrywać młodzież?
Na pewno będziemy jedynym zespołem, który będzie rywalizował juniorami. Polska Superliga będzie w tym sezonie najsilniejszą ligą w Europie. Drużyny są naszpikowane gwiazdami europejskiego i światowego formatu. My na ich tle wyglądamy zdecydowanie najsłabiej. Musimy rzucić wszystkie siły i grać rewelacyjnie, aby się utrzymać.
Zatem pozostanie w elicie będzie sukcesem?
Ogromnym. Na dzisiaj, jak dla mnie, jest to mało realne. Pozostałe kluby mają po trzech zawodników, którzy są w pierwszej dziesiątce, albo przynajmniej trzydziestce światowego rankingu. My, poza Taku, nie mamy gracza z pierwszej setki. Budżety niektórych są tak silne, że będą walczyć o triumf w Lidze Mistrzów i europejskie puchary. My będziemy takim kopciuszkiem w tym zestawieniu, ale mamy swoje ambicje. A nasi kibice będą mieli szansę zobaczyć przyjeżdżających do nas ludzi z absolutnego topu. Postaramy się im zabrać punkty.
Pan odczuwa jeszcze jakiś stres, niepokój przed inauguracją czy jest to już tylko rutyna, start kolejnego sezonu?
Każde następne rozgrywki stanowią dla mnie wyzwanie. Na pewno można mówić o jakimś stresie. Oczywiście mam ogromne doświadczenie, bo występuję od wielu lat. Jedyna obawa to właściwie tylko kwestia tego, że nie stać nas na taki zespół jaki mają rywale. Po tylu latach grozi nam spadek. To co mamy i na co nas stać rzucimy na szalę, aby osiągnąć swój cel.
W ZKS-ie jest pan takim „człowiekiem-orkiestrą”, również mentorem, menadżerem. Dobrze odnajduje się pan w tej rzeczywistości?
Chcąc, aby to dobrze funkcjonowało, nie mam innego wyjścia. Mam sporo zajęć i do tego sam muszę jeszcze grać, więc nie zawsze jest to dla mnie optymalne. Jednak do tej pory wyglądało to dobrze. Z budżetem, który obecnie mamy, nie możemy pozwolić sobie na zatrudnienie dodatkowych osób.