Kontrowersyjny Herbert Czaja upamiętniony w Skoczowie? Nie ma zgody
Herbert Czaja, działacz antypolski, domagający się zmiany granic, nie będzie uhonorowany tablicą pamiątkową w Skoczowie. Tego domaga się Mniejszość Niemiecka. "Próby gloryfikowania osób zaangażowanych w działalność antypolską wzbudzają nasz sprzeciw" - napisali radni powiatu cieszyńskiego.
Przeciwko propozycji mniejszości niemieckiej z Raciborza, by na budynku Zespołu Szkół Specjalnych w Skoczowie umieścić tablicę pamiątkową poświęconą Herbertowi Czai, zaprotestowali samorządowcy. Na ostatniej sesji radni powiatu cieszyńskiego przegłosowali oświadczenie, w którym sprzeciwiają się honorowaniu byłego członka Związku Niemieckiego, przybudówki NSDAP dla Volksdeutschów w Generalnym Gubernatorstwie, i działacza niemieckich wypędzonych.
W oświadczeniu radnych czytamy: "Rada Powiatu Cieszyńskiego wyraża jednoznaczną, negatywną opinię w sprawie zamiaru umieszczenia na budynku Zespołu Szkół Specjalnych w Skoczowie tablicy upamiętniającej Herberta Czaję. Próby gloryfikowania osób zaangażowanych w działalność antypolską wzbudzają nasz sprzeciw oraz stanowią przykład zakłamywania historii".
Skoczów leży w powiecie cieszyńskim, a szkoła jest w dawnym domu Herberta Czai. W przerwie obrad próbowano straszyć radnych, że brak zgody na powieszenie tablicy może się źle skończyć dla szkoły. Rodzina Czajów z Niemiec będzie się domagać zwrotu majątku, który utraciła po wojnie, gdy została wysiedlona z Polski.
Za przyjęciem oświadczenia głosowało 20 radnych: z Prawa i Sprawiedliwości oraz Cieszyńskiej Inicjatywy Samorządowej, a wstrzymało się 8 radnych z Platformy Obywatelskiej. Inicjatorem oświadczenia był radny Krzysztof Neścior z Cieszyńskiej Inicjatywy Samorządowej.
Pisaliśmy na łamach "Dziennika Zachodniego", że zamiarom mniejszości niemieckiej sprzeciwił się już marszałek województwa śląskiego, któremu podlega szkoła w Skoczowie. To właśnie mniejszość niemiecka w Raciborzu wystąpiła z propozycją uhonorowania Czai, "działając na prośbę rodziny byłych właścicieli budynku". Tablica miała informować, że Czaja był "orędownikiem porozumienia między Niemcami a ich wschodnimi sąsiadami", choć wiadomo, że kwestionował granicę polsko-niemiecką.
Publikacja w DZ wywołała oburzenie tych środowisk, które uważają, że Czaja to "zacny" człowiek, który "odmówił wstąpienia do NSDAP, przez co stracił posadę nauczyciela i asystenta na (wkrótce zamkniętym) UJ". A taka nieprawdziwa informacja jest powielana w internecie.
Jakie są fakty?
Według jednych źródeł Czaja pojawił się w Krakowie dopiero w listopadzie 1939 r. w ślad za przybyłym tutaj generalnym gubernatorem Hansem Frankiem, mianowanym na to stanowisko 26 października 1939. Według innych - starszym asystentem przy katedrze filologii germańskiej UJ został 26 października 1939 r., a przecież już 6 listopada Niemcy spacyfikowali uczelnię i 180 naukowców wysłali do obozów.
Jak twierdzi z kolei prof. Bogdan Musiał, historyk, Czaja był asystentem tylko od lipca do września 1939 r., więc też nie mógł stracić posady na uczelni z powodów politycznych. Z niemieckich dokumentów wynika, że od stycznia do kwietnia 1940 r. likwidował uczelnię na umowę o dzieło, ale nie jako asystent.
Zdaniem prof. Musiała, w czasie asystentury Czai nikt nie mógł proponować mu wstąpienie do NSDAP, bo jeszcze struktur NSDAP nie było w GG, pojawiły się na przełomie 1939 i 1940 r. (uczelnia już nie działała). Ponadto był Volksdeutschem, a tylko Reichsdeutsche mogli być członkami NSDAP w GG.
*Najlepsze życzenia Wielkanocne POWAŻNE, RELIGIJNE, ZABAWNE, SMS
*Sprawdzian szóstoklasistów 2015 [PYTANIA + ODPOWIEDZI] Wszystkie odpowiedzi są logiczne?
*Zielony jęczmień na odchudzanie? Rewelacyjna dieta na wiosnę, która działa
*Wybory prezydenckie 2015: Oto kandydaci na prezydenta RP
*Śląsk Plus - pierwsza rejestracja za darmo. Zobacz nowy interaktywny tygodnik o Śląsku