Prokuratura umorzyła postępowanie w sprawie nieprawidłowości związanych z nadzorem nad budową glorietty w parku Chrobrego. Decyzja jest nieprawomocna
Nadzór nad budową glorietty sprawował naczelnik wydziału kultury, sportu i turystyki stargardzkiego magistratu. Postanowienie prokuratury nie jest prawomocne.
- Prokurator podjął decyzję o jego umorzeniu - potwierdza Joanna Biranowska-Sochalska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Szczecinie. - Strony postępowania mają siedem dni, od momentu odebrania odpisu postanowienia, na odwołanie się od tej decyzji.
Postępowanie toczyło się w sprawie, a nie przeciwko konkretnej osobie. Nikomu nie postawiono zarzutów.
Naczelnikowi wydziału w urzędzie miejskim powierzono nadzór nad budową gloriet-ty w parku Chrobrego. Na jaw wyszły jednak nieprawidłowości. Zgłosił je do stargardz-kiej prokuratury Rafał Zając, jeszcze jako zastępca prezydenta Stargardu. Jak informuje prokuratura, z jego doniesienia wynikało, że naczelnik wydziału kultury, sportu i turystyki podpisał dokumenty powykonawcze, mimo iż nie wszystkie roboty zostały wykonane. Tym samym faktura wystawiona wykonawcy opiewała na kwotę za całość robót, także za te których jeszcze nie zrobiono.
W rozmowie z przedstawicielem firmy z województwa mazowieckiego, wykonawcą tego przedsięwzięcia, dowiedzieliśmy się, że gdy ekipa przyjechała do Stargardu montować gloriettę, nie były nawet gotowe fundamenty. Wykonawca robót musiał więc przez to przedłużyć sobie pobyt w Stargardzie.
Parkowa budowla stanęła na tak zwanej patelni niedaleko kościoła św. Jana. Prokuratura kilka tygodni zajmowała się wyjaśnianiem spraw związanych z jej budową. Zgromadziła całą dokumentację dotyczącą sprawy przekazaną przez urząd miejski oraz przez wykonawcę robót. To firma z miejscowości Wiskitiki w województwie mazowieckim. Zajmuje się ona projektowaniem, wykonywaniem i produkcją elementów małej architektury z siatkobetonu. Prokuratura przesłuchiwała Rafała Zająca, urzędników zajmujących się nadzorem nad inwestycjami w mieście oraz przedstawicieli wykonawcy. Postępowanie umorzono, co nie oznacza, że naczelnik wydziału kultury nie zostanie ukarany.
- Konsekwencje na pewno będą - mówi Zdzisław Rygiel, sekretarz miasta. - Decyzja zapadnie po świętach.