Kontakt 2018 w Toruniu - powrót do źródeł festiwalu [felieton]
W dniu otwarcia XXIV Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego Kontakt przeszłam ulicami Starego Miasta. Tłum przemieszczał się ulicą Szeroką do Rynku Staromiejskiego.
Tu święto jednej ulicy, tam drugiej, tu Noc Muzeów, tam Rowerowa Masa Krytyczna na elegancko i jeszcze kilka innych wydarzeń. Nie znalazłam ani jednego śladu, poza placem przed Teatrem im. Horzycy, rzecz jasna, że w mieście właśnie odbywa się jedna z istotniejszych imprez teatralnych w kraju.
Podejrzewam, że gdybym zapytała przypadkowego przechodnia o Kontakt, wzruszyłby ramionami. I wcale nie dlatego, że w tym roku zniknęły z przestrzeni miasta plansze z programem festiwalu. Zalewają nas imprezy masowe, obliczone głównie na liczbę odbiorców, konkurowanie z nimi, to jednak nie liga Kontaktu. Naturalnie z nostalgią westchnęłam nad czasem, gdy festiwalem torunianie żyli prawdziwie. Gdy czekali na choćby ten jeden dostępny dla wszystkich plenerowy spektakl. Gdy mieli poczucie, że w mieście dzieje się coś wyjątkowego - coś, co wykraczało poza lokalne granice. W tamtym czasie, gdzie by się głową nie obróciło, wzrok wszędzie odnajdywał ślady Kontaktu.
Z racji, że jednego dnia odbywały się dwa, trzy spektakle, organizatorzy festiwalu przez wiele lat zmuszeni byli eksplorować przestrzeń miasta w poszukiwaniu miejsc dobrych na teatralną scenę. Brak sali widowiskowej był wtedy może bolączką, ale też i zaletą. Kontakt otwierał miasto na obcowanie ze światem teatru, konfrontował, łamał schematy i przede wszystkim zasysał publiczność jak magnes. Festiwalem miasto żyło. A dziś? Jak przebić się przez zgiełk nadmiaru wydarzeń, w którym zaczynamy powoli tonąć? Po 27 latach od pierwszego Kontaktu Andrzej Churski, dyrektor Teatru im. Horzycy i Paweł Pasza, dyrektor artystyczny, postanowili wrócić do źródeł festiwalu. Zawęzili teatralną perspektywę, budując program skoncentrowany wokół osi relacji Wschodu z Zachodem, podobnie jak w pierwszych edycjach. Jednocześnie poszerzyli formułę o nowy projekt, Laboratorium Kontaktu.
To dzięki temu eksperymentowi festiwal otworzył się na nowych odbiorców. Warsztaty, czytania performatywne dramatów, wystawy, śniadania przed teatrem, potańcówka - dawały naturalną możliwość spotkań publiczności z twórcami. I po raz pierwszy festiwal otwierał spektakl przygotowany specjalnie na tę okazję przez toruńskich aktorów „Wielkie niebo. Od wschodu do zachodu”. Organizatorzy nie skupili się w tym roku na promocji i identyfikacji, ale na realnej obecności, wymianie myśli i emocji, poza głównym nurtem. Kameralność i spotkanie znowu stały się walorem. To inny, świeży wymiar Kontaktu, a po tej edycji, mam wrażenie, że wektor poszukiwań skierowany jest na właściwą stronę, w przyszłość festiwalu.