Konstytucja 3 Maja 1791 r. według Jana Matejki

Czytaj dalej
Fot. FOT. CC
Anita Czupryn

Konstytucja 3 Maja 1791 r. według Jana Matejki

Anita Czupryn

Matejko uważał, że jego obrazy mają mieć charakter nie fotografii, ale dzieła historycznego. W założeniu jest to całe wydarzenie; swój sposób malowania nazywał teorią całości faktu. Czyli: przyczyny, przebieg i skutek – mówi Sławomir Szczocki, historyk i muzealnik z Zamku Królewskiego w Warszawie.

Tak wyglądało uchwalenie pierwszej w Europie i drugiej na świecie konstytucji, jak to przedstawił Jan Matejko na obrazie „Konstytucja 3 Maja 1791 roku”?

Konstytucja 3 Maja 1791 r. według Jana Matejki
Materiały prasowe Sławomir Szczocki, absolwent historii i muzealnictwa Uniwersytetu Warszawskiego. Od 1999 r. związany z Zamkiem Królewskim w Warszawie. Autor scenariuszy popularyzatorskich filmów historycznych, specjalista od symboli i braw narodowych. Ekspert w zakresie historii zniszczenia i odbudowy Zamku Królewskiego. Stworzył autorskie seminaria online dla nauczycieli polonijnych. Autor cyklicznych spotkań stacjonarnych i online dla rodzin Zamkowa Akademia Młodego Eksploratora (Z.A.M.Ek.), dzięki któremu dzieci i młodzież mogą poznać historię, kulturę i zabytki naszego kraju.

Jan Matejko nigdy nie malował tego, co rzeczywiście miało miejsce. Wynikało to nie tylko z tego, że nie był uczestnikiem tych wydarzeń. Do malowania podchodził profesjonalnie: badał źródła, pytał historyków, szukał ikonografii. Ale też, co ważne, przede wszystkim miał swój sposób na malowanie obrazów.

Jaki to był sposób?

Nie zawsze zrozumiały. Był niezrozumiały w dawnych czasach, dziś też bywa niezrozumiały właśnie dlatego, że nie malował on fotografii. Wynikało to z idei Matejki, który uważał, że jego obrazy mają mieć charakter nie fotografii, ale dzieła historycznego. W założeniu jest to całe wydarzenie, swój sposób malowania nazywał teorią całości faktu. Czyli: przyczyny, przebieg i skutek. Na obrazie skumulowanie tego wszystkiego w jednym miejscu powoduje pewien miszmasz. Ale taka była idea Matejki. Uważał się za historiozofa, który na płótnie tworzy malarską wizję na zasadach, na jakich konstruuje się pracę historyczną.

Pójdźmy tym tropem. Gdzie na obrazie Matejki szukać przyczyn tego, co się stało – uchwalenia Konstytucji 3 Maja, symbolu polskiej walki o wolność i niepodległość, jednego z najważniejszych wydarzeń w polskiej historii?

Przyczyny są na obrazie jasno zaznaczone przede wszystkim w postaci wojska. Wojsko, które obstawia katedrę i Plac Zamkowy daje przesłankę wskazującą, że kraj jest w zagrożeniu. Rzeczywiście tak było. Kiedy w 1772 roku nastąpił I rozbiór Polski, to wojsko nie było w stanie temu wydarzeniu zapobiec. Sytuacja Polski na arenie międzynarodowej była zła, więc coś z tym trzeba było zrobić. Jedynym organem w Rzeczypospolitej, który mógł dokonać zmian i reform był Sejm. Stąd na obrazie mamy posłów i senatorów jak również działaczy mających ogromny wpływ na kształtowanie się ówczesnej sytuacji politycznej. Jedną z postaci jest Andrzej Zamoyski, ekskanclerz, który złożył urząd w ramach protestu przeciwko brutalnej działalności rosyjskiego ambasadora Repnina. Zamoyski to postać z przeszłości, bo wprawdzie zasłynął jeszcze tym, że próbował bezskutecznie przeprowadzić kodyfikację prawa Rzeczypospolitej – to jego działalność w okresie Sejmu Czteroletniego była ograniczona. Był też jedną z osób, które wprowadzały reformę w procesach, które następowały na wsi – chodziło o czynszowanie chłopów, dlatego na obrazie ciągnie chłopa. Postacią z przeszłości jest też Dekert.

Jan Dekert, prezydent Warszawy, który na obrazie wita króla w wejściu do kościoła, a w rzeczywistości zmarł rok przed uchwaleniem Konstytucji 3 Maja. Dlaczego Matejko go umieścił na obrazie?

Na obrazie kłania się przed królem. Dekert był inicjatorem czarnej procesji delegatów miejskich, domagających się przyznania im praw publicznych, która miała miejsce na początku Sejmu Czteroletniego – i to kolejny element tej układanki, czyli po sprawie chłopów – sprawa mieszczaństwa. Matejko daje nam odczuć stan zagrożenia ze strony sąsiadów, ale również wskazuje polityków, którzy kształtowali rzeczywistość ówczesnej Rzeczpospolitej. Obecność wojska podkreśla to, że to już jest ostatni moment. Tak też starali się to wydarzenie przedstawić działacze, którzy uchwalali Konstytucję 3 Maja – że sytuacja w Europie przestaje być dla nas korzystna. Jeśli więc w tym momencie nie przyjmiemy konstytucji, nie dokonamy tego zdecydowanego kroku, to w zasadzie za chwilę będzie za późno. Dziś często zapominamy o szerszym kontekście ówczesnej sytuacji międzynarodowej. Masze oceny przeszłości ukształtowały dwie szkoły historyczne, które wykształciły się w XIX wieku, w czasach Jana Matejki.

Szkoła krakowska i szkoły warszawskia?

Szkoła krakowska, nazywana pesymistyczną, której wyznawcą w jakimś sensie był sam Jan Matejko, mówiła, że za to, co się wydarzyło w XVIII wieku odpowiadają przede wszystkim sami Polacy. Brak reform, anarchia, która panowała w kraju, samowładza i samozadowolenie szlachty – wszystko to spowodowało, że sąsiedzi wykorzystali tę okazję, a myśmy sami przyczynili się do upadku Rzeczpospolitej. Matejko temu przyklaskiwał; miał wielu kolegów historyków, którzy byli twórcami tej szkoły i reprezentowali takie rozumienie tego, co się wydarzyło w XVIII wieku.

A szkoła warszawska?

To szkoła optymistyczna, która w dużej mierze kładła nacisk na to, że upadek Rzeczypospolitej w XVIII wieku to sprawa zewnętrzna, działalność sąsiadów i sytuacji międzynarodowej. Matejko dostrzega dualizm tej oceny rzeczywistości, która miała miejsce w XVIII wieku, stąd na obrazie to wojsko mówi o zagrożeniu międzynarodowym. Lud Paryża zdobył już Bastylię, sytuacja w Europie zaczyna się diametralnie zmieniać. Sejm Czteroletni startował z takich przesłanek, że wybuchła wojna rosyjsko-turecka. Rosję w tej wojnie wspierała również Austria i w efekcie tych działań wojennych plan króla był taki, aby podpisać sojusz z Rosją, a w zamian za to uzyskać zgodę na reformy; chodziło przede wszystkim o reformy wojska. Wojna zaczęła się toczyć niekorzystnie dla Rosji; sam fakt, że trwała 4 lata świadczy o tym, że Rosja nie zrealizowała swoich planów. To dało nam czas; mogliśmy zacząć działać samodzielnie. Opozycja zdecydowała się na kroki zdecydowane – o żadnym sojuszu z Rosją nie było mowy. W konsekwencji wpływy rosyjskie zostały z Rzeczpospolitej całkowicie wyparte. Ale dostrzegano, że ta sytuacja zaczyna się zmieniać; Rosja na froncie odnosiła sukcesy i wskazywało to na zbliżający się koniec wojny.

Co dla Rzeczpospolitej nie wróżyło dobrze.

Trzeba było brać pod uwagę bardzo ważną sprawę: na pytanie, dlaczego nastąpił I rozbiór Polski, Matejko w innym obrazie wskazuje winę po stronie Rosji i ambasadora rosyjskiego.

Ma Pan na myśli obraz „Rejtan”?

Tak jest. To jest ta wizja jednej strony. Wtedy też trwała wojna rosyjsko-turecka. Zapominamy o tym, że w Europie XVIII-wiecznej istotna była równowaga europejska. To przekleństwo naszego kraju, bo kiedy Rosja w wojnie 1768-1772 wygrała z Turcją i zajęła pewne terytoria, to wtedy inne państwa powiedziały: „A co my z tego będziemy mieli?” I tak nastąpił I rozbiór Polski. Ten kontekst jest ważny – za równowagę europejską, za wygraną w wojnie rosyjsko-tureckiej zapłaciła Rzeczpospolita. I po 20 latach sytuacja się niejako powtarza. Rosja znowu ma sukces na Wschodzie, inne kraje oglądają się za jakimiś zdobyczami, dochodzi do tego sytuacja we Francji, która była bardzo niepokojąca. Katarzyna Wielka uznawała, że to załamanie całego układu europejskiego, który był kształtowany setki lat. Myślała o interwencji we Francji. Rzeczpospolita ze swoimi reformami, z niepokojami była więc kłopotem dla Rosji. Dlatego ta sytuacja międzynarodowa jest ważna w kontekście uchwalania Konstytucji 3 Maja.

Skupmy się teraz na przebiegu tego wydarzenia. Jan Matejko nie był pierwszym malarzem, który uwiecznił ten moment. Przed nim był Norblin, był Kazimierz Wojniakowski. Przedstawili to, co działo się w Zamku Królewskim, gdzie uchwalano Konstytucję 3 Maja. Ale Matejko ujął to inaczej.

Matejko doskonale wiedział, jak wyglądał dzień 3 maja 1791 roku, właśnie z przekazów ikonograficznych. Norblin, który to narysował, prawdopodobnie był w trakcie uchwalania Konstytucji 3 Maja, siedział w loży dla widzów i przez całą sesję, która trwała 7 godzin, szkicował scenki, a potem ze szkiców stworzył rysunek, który jest podstawowym ikonograficznym zapisem tego, co się wtedy wydarzyło.

Posiedzenie Sejmu odbywało się wówczas w Zamku Królewskim w Warszawie.

Tak, w Zamku Królewskim mieściły się sale sejmowe. Sala senatorska i sala poselska znajdowały się na I piętrze. W momencie uchwalania Konstytucji obie izby parlamentu były połączone, więc posiedzenie odbywało się w sali senatorskiej. Król również musiał być obecny. Istnieją dokładne opisy tego wydarzenia, więc wiemy, co się działo. Sesja rozpoczęła się po godzinie 11, a skończono około godziny 18. obrady zaczęły się od tego, że zostały odczytane raporty – dziś powiedzielibyśmy, że ministerstwa spraw zagranicznych – na temat sytuacji w Europie. Chodziło o to, aby wprowadzić posłów w nastrój zagrożenia. O konstytucji czasem mówi się, że był to przewrót, rewolucja, a rewolucji nie robi się zgodnie z prawem. Mamy więc sytuację „rewolucyjną”, uchwalanie Konstytucji 3 Maja nie zostało przeprowadzone zgodnie z obowiązującą tradycją, ale też prawem. Choć - co wydaje się nie do pomyślenia – Sejm Polski nie posiadał formalnego regulaminu obrad. Ale były pewne tradycje, pewne prawa, a jednym z nich było to, że nowy projekt powinien zostać przedstawiony posłom na 3 dni przed zgłoszeniem go w Sejmie i przed obradami. Tego nie było.

Nie mogło być, bo inaczej Konstytucja 3 maja nie zostałaby uchwalona.

Owszem. Ale ten fakt podnoszony był przez ówczesnych polityków i późniejszych historyków. Część posłów nie wróciła jeszcze z ferii wielkanocnych, część nie wiedziała, że ma być uchwalana konstytucja. Ten dzień był przeznaczony na zupełnie innego rodzaju sprawy, które miano wtedy omawiać. Tymczasem 3 maja, w sali senatorskiej na fotelach siedzą senatorowie, za nimi na ławach siedzą posłowie, widzowie są na galerii, na miejscach przeznaczonych dla publiczności. Wśród tej publiczności jest wiele znanych osób, są też bardzo patriotycznie nastawione damy. Wśród widzów jest również książę Józef Poniatowski.

Znajdzie się na obrazie Matejki, ale w innym miejscu i innej roli.

Książę Józef, bratanek króla był człowiekiem, który właśnie ze strony wojskowej dowodził oddziałami, które miały zabezpieczyć przed wszelkimi gwałtownymi wystąpieniami opozycji. Tego się obawiano, przede wszystkim hetmana Branickiego, który miał pewne możliwości i mógł zorganizować akcję niemalże zbrojną. Stąd zabezpieczono się w ten sposób – książę Józef siedział na galerii, obserwował obrady Sejmu. Król zasiadł na tronie i zaczęły się obrady. Po odczytaniu raportów pojawiło się pytanie: „Co z tym zrobimy?”. Oczywiście było to zaaranżowane, jak w teatrze, część polityków wiedziała, co ma mówić.

Obrady zakłóci Jan Suchorzewski.

Znalazł się na obrazie Matejki. Jan Suchorzewski, poseł ziemi kaliskiej od samego początku protestuje, że dzieje się tu coś niezgodnego z prawem, zagrożone są prawa szlachty…

… a tak naprawdę był przekupiony przez Rosjan.

Tak jest. Był człowiekiem, który dostawał od Rosjan pieniądze, zresztą wielu było takich, którzy brali wówczas pensję z ambasady rosyjskiej. Wśród nich byli nawet zasłużeni dla Rzeczpospolitej. Mieli wspierać Rosjan w działaniu, pewnie wynikało to też z pewnej kalkulacji politycznej – bez Rosji nic w tym kraju nie można było zrobić. Trudno jest to oceniać zgodnie z dzisiejszymi kryteriami, ale wówczas było to nagminne i w zasadzie akceptowane. Z Suchorzewskim było tak, że dostawał on te pieniądze w bardzo wyjątkowy sposób.

Rosjanie pozwalali mu wygrywać w karty, stąd na obrazie ta rozrzucona talia obok niego.

Był kiepskim graczem, takie opinie znajdują się w źródłach, ale jak chodził do ambasadora rosyjskiego, to zawsze wygrywał duże sumy. Jednoznacznie chodziło o to, żeby go też nie urazić, tylko w taki sposób przekazywać mu środki pieniężne. Wracając do obrad w Zamku Królewskim, to Suchorzewski protestuje od samego początku. Udaje się go usadzić na miejsce, pojawia się propozycja, że jest projekt, który można by uchwalić, a który Rzeczpospolitą uratuje. Dla nas Konstytucja 3 Maja to świętość. Tymczasem uchwalano ją aż 7 godzin! Posłowie dostali alternatywę: albo uchwalamy konstytucję w całości, albo w całości ją odrzucamy. Nie było możliwości dyskusji nad poszczególnymi punktami. To był kolejny zarzut opozycji – nie mieli szansy modyfikować tekstu. Stąd pojawiły się z sali krytyczne głosy nie tylko przekupionych przez Rosjan, jak Suchorzewski, który czynił barokowe niemal popisy. Na obrazie widzimy go jako leżącego szlachcica z wysypującymi się kartami i wyrywającym się dzieckiem. Ale były też osoby, które w poszanowaniu prawa uważały, że nawet jeżeli konstytucja jest jak najbardziej potrzebna, to tak nie powinno się odbywać.

Wracając do Suchorzewskiego – scena, która namalował Matejko faktycznie miała miejsce?

Tak, Suchorzewski w zapamiętaniu wyłuskał z tłumu swojego syna, wyciągnął szablę i zagroził, że zabije swoje dziecko, nie pozwoli, żeby żyło ono w takim kraju, gdzie obowiązuje tak straszna konstytucja. To był typowy gest, nie chodziło o publiczne morderstwo. Ale jednak szacunek dla posła – osoby wybranej przez społeczność był tak duży, że posadzono go na ławie i dalej brał udział w obradach.

Rzecz w tym, że Matejko całe to wydarzenie uchwalenia Konstytucji 3 Maja umieścił między Zamkiem Królewskim a katedrą. Dlaczego tam?

Prowadził dyskusję z kolegami malarzami, z kolegami historykami. Uznał, że przeniesie miejsce akcji z sali senatorskiej zamku przed Katedrę Warszawską.

Taki przemarsz faktycznie się odbył?

Odpowiedź brzmi: i tak, i nie. Przed zamachem na Zygmunta III, zwyczaj był taki, że król z orszakiem wychodził przez bramę zamkową, szedł do katedry, wchodził głównym wejściem. Po zamachu zbudowano specjalne przejście z zamku do katedry. Ono teraz nie funkcjonuje. Wtedy najważniejsze osoby, jak król, senatorowie poszli tym przejściem. Ale część posłów, część senatorów, by zaprezentować się publiczności, przekazać tę radosną wiadomość, że konstytucja została uchwalona, przeszło w ten sposób, jak Matejko namalował. Malarz to kumuluje, musi pokazać króla, którego tam nie było. Co ciekawe, na pytanie, gdzie na obrazie jest król, publiczność zwykle popełnia błąd.

Ponieważ król wcale nie jest w centrum obrazu.

Właśnie. Jedna z interpretacji jest taka, że Matejko króla niezbyt lubił. W XIX wieku królował czarny pijar Stanisława Augusta, tak też było w okresie międzywojennym, a dyskusja o jego rolę w naszej historii i jego wpływ na to, co się stało pod koniec XVIII wieku trwa do dziś. Ale można spojrzeć na to inaczej. Król stoi przed katedrą, malarz zaznaczył go czerwonym płaszczem, wyciąga ręce do przodu, podając je do pocałunku, a przed bramą stoi Dorota, księżna kurlandzka z wieńcem laurowym dla zwycięzcy, którego trzeba nagrodzić, bo był motorem sprawczym tego całego wydarzenia. Zaś w centrum obrazu widzimy niesionego marszałka Sejmu Stanisława Małachowskiego z tekstem Konstytucji w ręku. Matejko podpisał kartki trzymane przez marszałka Konstytucja 3 Maja. Trzeba tu powiedzieć, że Konstytucja 3 Maja wcale się tak nie nazywała – nazywała się Ustawą Rządową. Zaczęła obowiązywać dopiero od momentu wpisania do ksiąg grodzkich, co stało się dwa dni później. A obok marszałka Małachowskiego niesiony jest drugi marszałek, Kazimierz Nestor Sapieha. To siostrzeniec hetmana Branickiego, jednego z twórców konfederacji targowickiej, opozycjonista. Trudno sobie wyobrazić, aby człowiek tak blisko związany rodzinnie z opozycją nagle stał się bohaterem 3 maja.

To co się stało?

Kryje się za tym anegdota, którą Matejko na pewno znał i uznał, że warto ją pokazać. Albowiem, kiedy kończono obrady i posłowie postanowili przejść do katedry, Kazimierz Nestor Sapieha nie kwapił się, by do tej katedry pójść. Wizerunkowo źle by to wyglądało, gdyby jeden z marszałków Sejmu nie poparł konstytucji. Wtedy jeden z oficerów królewskich, widząc, że Sapieha się waha, chwycił go na ramię i wyniósł z sali senatorskiej. I w taki sposób przetransportowany został do katedry. Oczywiście mógł złożyć przysięgę, a potem razem z wujem Branickim zabrać się do Petersburga i mówić, że został przymuszony. Ale kiedy został zaniesiony do katedry, poprosił o chwilę ciszy i złożył deklarację, że wobec tak dużego poparcia on zaprzysięgnie wierność konstytucji i będzie jej strzegł. To tragiczny moment, bo w tym momencie zrywa ze swoim wujem. Ale wytrwał, do końca walczył o konstytucję. To modelowa postać człowieka, który we właściwym momencie zachowuje się we właściwy sposób. Ale na obrazie są też twórcy konstytucji i warto o nich wspomnieć: Hugo Kołłątaj, Ignacy Potocki, a postać z tyłu to Scipione Piattoli, włoski sekretarz króla, któremu król po spotkaniu z Potockim podyktował tekst po francusku. Był to pierwszy tekst, od którego rozpoczęła się dyskusja o konstytucji.

Ostatnia sprawa to skutki. Jakie skutki uchwalenia Konstytucji pokazał Matejko na obrazie? Wspomniał już Pan o księciu Józefie Poniatowskim, ale Matejko umieszczając go na obrazie chciał zainicjować jego późniejszą rolę, jaką odegra.

Zdecydowanie. Książę Józef Poniatowski, bratanek króla, przyjechał na jego wezwanie z Austrii. Urodził się w Wiedniu; pewnie język niemiecki i francuski był mu bliższy niż polski. Robił karierę w wojsku austriackim i nagle dostaje list od króla, aby przyjeżdżał do Polski, bo jest potrzebny. Jako, że kochał stryja – przyjechał. I w tym momencie zaczyna się ta jego rola – przyjechał, żeby reorganizować wojsko. A kiedy wybuchła wojna w obronie konstytucji, to właśnie on dzielnie dowodził polskimi oddziałami i pokonał część armii rosyjskiej pod Zieleńcami. Napisał do króla list, w którym chwalił żołnierzy i zasugerował nagrodę dla nich. To bardzo ważny moment, bo wtedy powstaje Virtuti Militari ustanowione przez Stanisława Augusta z inicjatywy księcia Józefa Poniatowskiego. Książę Józef Poniatowski jest więc na obrazie zapowiedzią wszelkich walk, które miały miejsce już w XIX wieku, kiedy Polska upadła. To ten dowódca, który do końca walczy o niepodległość naszego kraju i umiera pod Lipskiem, ze słowami: „Bóg mi powierzył honor Polaków i tylko Bogu go oddam”. To postać zupełnie ikoniczna; jest symbolem tego, co będzie później, w XIX wieku.

Do tych skutków, jakie zobrazował Matejko należy też Tadeusz Kościuszko?

Kościuszki w tym czasie w Warszawie nie było. Na obrazie jest z tyłu, ukryty. To postać bardzo symboliczna zarówno dla kraju, jak i na obrazie. Ponieważ jest tym, który trzyma chorągiew Rzeczpospolitej. Na obrazie są trzy chorągwie – dwie to prawdopodobnie chorągwie cechowe, bo udział mieszczaństwa był w tych wydarzeniach bardzo istotny. Mieszczanie stali pod zamkiem i wznosili okrzyki, żeby zmobilizować posłów do uchwalenia konstytucji. Ale na środku obrazu znajduje się najważniejsza chorągiew, z herbem Rzeczpospolitej. To symboliczny gest.

Sam Kościuszko ma głowę obwiązaną chustą, widać, że jest ranny. Matejko znów pokazuje, co się dopiero wydarzy?

To zapowiedź jeszcze dalszej historii, już nawet nie wojny w obronie konstytucji, w której dzielnie walczył i zatrzymał Rosjan pod Dubienką, ale tego co się stało później. Czyli Powstania Kościuszkowskiego i rany, którą odniósł pod Maciejowicami. I znów Matejko daje nam tu sugestię – co dalej. Czyli: walka, walka, walka. Innego wyjścia nie ma.

Matejko namalował ten obraz w okrągłą, setną rocznicę uchwalenia Konstytucji 3 Maja.

Wcale nie chciał go malować. Namalował dlatego, że wszyscy oczekiwali, że taki obraz stworzy. Sam mistrz powiedział, że nie lubi malować XVIII wieku, że nie podobają mu się gesty, stroje, peruki i gdyby mógł, to by nie malował. Kończąc ten wywód powiedział: „Ale ten wiek malować trzeba”. Wszyscy oczekiwali, że 3 maja 1891 roku w Sukiennicach mistrz zaprezentuje gotowy obraz.

Zaprezentował, choć obraz nie był gotowy.

Gdyby chciał go skończyć na czas, powinien zacząć malować w maju 1889 roku. A zaczął w styczniu 1891, więc nie było szans, żeby skończył. I tak namalował go ekspresowo, bo w 10 miesięcy, a nie w dwa lata. Ale publiczność była troszkę zawiedziona. Obraz nie wzbudził zachwytu, bo został namalowany inaczej niż wszystkie inne. Z bliska wygląda tak jakby został przemyty terpentyną, kiedy jeszcze farba nie wyschła. Tak też było. Mistrz chciał spróbować czegoś nowego, więc stylem nawiązał do impresjonizmu. Publiczność tego nie zrozumiała. Mimo to, chciano mu za obraz zapłacić, a wtedy zaskoczył wszystkich pozytywnie – postanawia oddać obraz narodowi polskiemu. Na dodatek życzył sobie, że kiedy przyjdzie na to czas, obraz zawiśnie w sali, gdzie uchwalono Konstytucję 3 Maja.

Marzenie prawie się spełniło.

Prawie. Trzeba było na to czekać niemal 100 lat. Obraz zawisł w Zamku w 1984 roku. Umieszczono go tuż obok zrekonstruowanej sali senatorskiej.

Anita Czupryn

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.