Konrad Skuza bronił w Coventry, sprawdza go Stal Rzeszów

Czytaj dalej
Fot. Krzysztof Kapica
Miłosz Bieniaszewski

Konrad Skuza bronił w Coventry, sprawdza go Stal Rzeszów

Miłosz Bieniaszewski

Konrad Skuza ma 18 lat, ostatnio bronił barw angielskiego Coventry City. Obecnie jest testowany przez Stal Rzeszów. – Niebawem będzie jasne, czy zostanę – mówi.

Jak to się stało, że chłopak, który ostatnio grał w Coventry trafił do Rzeszowa?

Mój menedżer mnie tutaj polecił. Mówił mi, że jest dobra trzecioligowa drużyna, z dużym potencjałem i aspiracjami na awans do 2 ligi. Spodobała mi się ta koncepcja i dlatego zdecydowałem się przyjechać.

Jesteś blisko podpisania kontraktu ze Stalą?

To się dopiero okaże.

Czyli, jak to się mówi „rozmowy trwają”?.

(śmiech). Tak. Zagrałem w dwóch sparingach, trenuję od jakiegoś czasu i w najbliższym czasie wszystko powinno się wyjaśnić.

Podoba ci się w Rzeszowie?

Jak na trzecią ligę są naprawdę bardzo dobre warunki.

A miasto udało się zwiedzić?

Nie bardzo. Na razie koncentruję się na pokazaniu własnych umiejętności i na treningach. Jak podpiszę kontrakt to pewnie poproszę o jakiegoś przewodnika po mieście (śmiech).

Z tego co wiem wcześniej byłeś na testach w Pogoni Szczecin...

Byłem tam po zakończeniu ostatniego sezonu. Nie udało się, ale nie ma się co załamywać, tylko trzeba iść dalej.

O tym, że nie zostaniesz w Pogoni decydował już trener Maciej Skorża?

Wtedy jeszcze nie był trenerem Pogoni, ale wydaje mi się, że mnie oglądał, widział moje filmy i to on podjął decyzję.

Twoim poprzednim klubem było angielskie Coventry. W jaki sposób trafiłeś do Anglii?

Jak miałem 11 lat rodzice tam wyjechali, a ja oczywiści z nimi. Przez dwa lata grałem w małych klubikach raz tygodniowo. Wpadłem w oko skautom Coventry i podpisałem dwuletni kontrakt juniorski. Jak miałem 16 lat umowa już była bardziej profesjonalna i pojawiły się pewne zarobki. Broniłem tam, a po dwóch latach zdecydowali, żeby nie przedłużać ze mną kontraktu.

Byłeś zaskoczony tą decyzją?

Po naprawdę dobrym sezonie w moim wykonaniu mogę powiedzieć, że się tego nie spodziewałem. Kolegów też ta informacja zaskoczyła. Taka już jest jednak piłka. Nie widzieli mnie w drużynie i swoich planach, a więc trzeba było zakasać rękawy i iść gdzie indziej.

W Coventry czuć, że to klub, który wiele sezonów spędził w Premie League?

Klub jest dobrze poukładany. Warunki do treningu są świetne. Organizacyjnie też to dobrze wyglądało.

A otoczka wokół klubu?

Na mecze u siebie musieliśmy chodzić, a więc poczuł człowiek trochę tej angielskiej atmosfery. Muszę jednak przyznać, że teraz w Coventry to trochę siadło. Stadion jest na pewnie jakieś 25 tys., a na mecze chodziło ok. 6 tys. Stało się tak m.in. dlatego, że drużyna spadła na czwarty poziom ligowy i coraz mniej osób chodziło na mecze. W mieście dalej jest jednak dużo fanów i pewnie jak drużyna pójdzie w górę, to oni wrócą na stadion.

Jak się tobie żyło w Anglii?

Więcej płacą (śmiech). Nie mieszkaliśmy w dużym mieście, tylko w pobliżu Coventry i tam żyło się bardzo spokojnie.

Do Polski wróciłeś sam?

Tak, ale mam dziadków w Katowicach, a więc w sumie niedaleko od Rzeszowa. Jest autostrada i szybko można tę trasę pokonać.

Miłosz Bieniaszewski

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.