Konrad Dybaś z Cieszyny drugi raz został mistrzem Polski

Czytaj dalej
Fot. Mateusz Odrzygóźdź
Rozmawiał Tomasz Ryzner

Konrad Dybaś z Cieszyny drugi raz został mistrzem Polski

Rozmawiał Tomasz Ryzner

Rozmowa z Konradem Dybasiem z Cieszyny koło Frysztaka, mistrzem Polski freestyle football.

Grałeś w piłkę nożną?

Na podwórku z kolegami. Pasowała mi gra w ataku, ale nie lubiłem podawać, dużo kiwałem. Może dlatego też zacząłem uprawiać freestyle, gdzie mogę pracować na sukces indywidualnie.

Zostałeś mistrzem Polski w kategorii sick three. Co to takiego?

Połączenie trzech jak najtrudniejszych trików w jedną kombinację w stylu air, na stojąco. Każdy zawodnik ma 7 prób na zaprezentowanie comba.

Wygląda, że stolicą polskiego freestylea jest Cieszyna (gm. Frysztak).

Pochodzę z tej miejscowości, podobnie jak Jarek Poprawa, który zdobył tytuł w battle. To główna kategoria we freestyle football, pojedynki 1 na 1. Zasady są proste. Dwóch zawodników, trzy minuty, podczas których przeciwnicy prezentują na zmianę wejścia po 30 sekund. Lepszy przechodzi do następnej rundy. Pojedynki rozgrywane są pod muzykę puszczaną przez DJa. Z Jarkiem jesteśmy kumplami. Po liceum wybraliśmy tę samą uczelnię, wynajmujemy razem mieszkanie.

Ile lat ćwiczysz?

Od 2009 roku. Zachęciły nas filmiki w internecie. Podstawowe triki umiał wykonać też chłopak kuzynki, co mi zaimponowało. Na początku potrafiłem ćwiczyć nawet 5 godzin dziennie.

Łatwiej było ci o tytuł mistrza teraz, czy rok temu?

W tym roku byłem lepiej przygotowany, ale źle się czułem w dniu zawodów. Wykonałem kombinację, która dała mi zwycięstwo rok temu. Nie byłem zadowolony, bo staram się podwyższać poprzeczkę. Combo wystarczyło, ponieważ inni ryzykowali trudniejsze kombinacje. Tym razem szczęście mi dopisało, ale w przyszłości wolę polegać na swoich umiejętnościach.

Jakie były nagrody?

Szału nie było. Puchar i drobne nagrody rzeczowe. W tamtym roku wygrałem skok ze spadochronem z 4 kilometrów.

Skąd pochodzą najlepsi zawodnicy na świecie?

Czołówka to przede wszystkim Polska, Skandynawia, Ameryka Środkowa i Południowa. Na uwagę zasługuje również Japonia.

O sukces łatwiej niskim zawodnikom?

Nie ma reguły. Niski po prostu musi szybciej zamiatać nogami. Jaj mam 173 cm. Patrząc jednak na czołówkę światową, znajdziemy zarówno zawodników mających 2 metry, jak i takich mierzących 160 cm.

Studiujesz?

Na trzecim roku logistyki Politechniki Rzeszowskiej. Oprócz tego pracuję w hurtowni sportowej. Z innych dyscyplin sportu lubię kalistenikę (trening siłowy oparty o wykorzystanie własnej masy ciała - przyp. red.). Interesuję się dietetyką. Słucham dużo muzyki, głównie rapu, analizuje teksty piosenek. Kręcą mnie też podróże. Od czasu do czasu z kolegami, koleżankami szukamy tanich lotów i odwiedzamy jakieś zagraniczne miasto. Wtedy mam też szansę spotkać tamtejszych freestylerów.

Słowem, nigdy się nudzisz.

Dawniej montowałem również filmy, ale zaniedbałem to. W przyszłości mam zamiar wrócić do montażu, gdy sprawię sobie jakiś lepszy sprzęt do nagrywania.

Plany na 2017 rok?

Marzę o tytule mistrza Świata w sick three lub Chellange. Wystartuję w Otwartych Mistrzostwach Świata Freestyle Football. Moim celem jest również utrzymywanie się z freestylu, jednak w naszym kraju jest to mało prawdopodobne. Kolejny cel to propagowanie freestylu jako sportu i sztuki na Podkarpaciu, w Polsce, oraz dawanie pokazów na różnego rodzaju eventach razem z moją grupą Ballwizards.

Rozmawiał Tomasz Ryzner

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.