Książka Kazimierza Kłósaka „Materializm dialektyczny. Studia krytyczne” z 1948 r. stanowiła symboliczny koniec jakiegokolwiek krytycznego namysłu nad odgórnie zadekretowaną filozofią marksistowską.
Tę ostatnią reprezentował Adam Schaff, z którym to Kłósak podjął ostatnią jawną polemikę przed nastaniem „jednej prawdziwej idei”, nie znoszącej żadnych znaków zapytania.
Po drugiej wojnie światowej głównym propagatorem odgórnego wprowadzenia filozofii marksistowskiej na polskie wyższe uczelnie był prof. Adam Schaff, lwowiak pochodzący z zamożnej rodziny prawniczej, komunista, niegdyś członek Komunistycznej Partii Polski, uczeń prof. Tadeusza Kotarbińskiego. Stał się jednym z głównych trybów państwa totalitarnego, które zdewaluowało filozofię w imię ideologii, a nauce narzucało rolę polityki. Marksizm miał się stać jedyną podstawą uprawiania nauki w Polsce. Marksiści i komuniści polscy prowadzili swoistą krucjatę przeciwko filozoficznej szkole lwowskiej Kazimierza Twardowskiego i jego uczniów.
Polski marksizm
Jak pisał Leszek Kołakowski, marksizm w Polsce miał własną tradycję, całkowicie niezależną od rosyjskiej. Tradycja ta nie posiadała jednak ortodoksji i nie była częścią partyjnej ideologii. Marksizm stanowił jeden z wielu nurtów w szeroko pojętej kulturze umysłowej. Według ks. Józefa Tischnera przed II wojną światową Polska nie posiadała ani jednego wybitnego marksisty. Mieliśmy za to w Polsce do czynienia z uczonymi, którzy w sensie doktrynalnym nie byli jego wyznawcami, jednakże w większym lub mniejszym stopniu posługiwali się w swojej pracy marksistowskimi kategoriami. Należeli do nich m.in. uczniowie Ludwika Krzywickiego i socjologa i religioznawcy Stefana Czarnowskiego.
W pierwszych latach po II wojnie światowej tradycje te zostały wznowione. Myśl ta nie była związana rygorystycznymi schematami, występowała raczej jako wyraz racjonalizmu i ogólna tendencja do analizowania zjawisk kultury w kategoriach konfliktów społecznych. Początkowo propagowano marksizm nienachalnie na łamach miesięcznika „Myśl Współczesna” oraz tygodnika „Kuźnica”. Uniwersytety w Polsce zostały zrekonstruowane według przedwojennych wzorów i obsadzone początkowo przez przedwojennych naukowców. Nie mogło być też inaczej skoro czysto marksistowskich uczonych prawie nie było. Władze komunistyczne musiały ich dopiero „wychować”. Poza tym taktyka polityczna stosowna przez towarzyszy z PPR na to nie pozwalała. Ideologia rządzącej partii początkowo wysuwała na czoło motywy patriotyczne, nacjonalistyczne lub antyniemieckie, nie zaś wprost komunistyczne. Ukazywały się książki, czasopisma, artykuły nie mające z marksizmem nic wspólnego. Mało tego, możliwe było wydanie w 1948 r. książki krytycznej w stosunku do marksizmu - „Materializm dialektyczny. Studia krytyczne” ks. dr. Kazimierza Kłósaka. Okres względnego pluralizmu filozoficznego zakończył się w roku 1949. Do tego czasu marksizm był tylko marginalną formą życia umysłowego. Głównym jego rzecznikiem stał się wspomniany Adam Schaff, autor podręczników i książek propagujących leninowsko-stalinowską wersję materializmu dialektycznego i historycznego.
Kłósak kontra Schaff
Intelektualne starcie Kłósaka z Schaffem rozpoczęło się na łamach „Znaku” w 1947 r., natomiast jego uwieńczeniem filozoficznym była książka „Materializm dialektyczny”. Warto w tym miejscu przytoczyć wspomnienie Schaffa dotyczące tej konfrontacji. Pisał: O marksizmie, który znałem, nie wolno było pisać - gdy podjąłem dyskusję z ks. Kłósakiem na temat filozofii marksistowskiej, zostałem wezwany do KC (Komitet Centralny PPR), gdzie Berman (człowiek odpowiedzialny w partii m.in. za sprawy ideologiczne) udzielił mi reprymendy i pouczył, że po marksistowsku należy myśleć, ale pisać o marksizmie nie należy. Była to tzw. komunistyczna mądrość etapu, kiedy to oficjalnie jeszcze nie pisano o wprowadzaniu marksizmu-leninizmu czy też komunizmu. Sytuacja ta jednak szybko się zmieniła i marksizm-leninizm stał się zadekretowaną ideologią.
Materializm dialektyczny
W swojej książce Kłósak odnosił się do dwóch książek Schaffa z 1947 r.: „Pojęcie i słowo” oraz „Wstęp do teorii marksizmu”, i do
artykułu „Problem powszechników w świetle materializmu dialektycznego” z „Przeglądu Filozoficznego”. Czym jest ów materializm dialektyczny? W szerszym rozumieniu stanowi po prostu synonim filozofii marksistowskiej, która obok doktryny ekonomicznej i strategii politycznej tworzy ideologię tzw. naukowego socjalizmu i komunizmu. Stanowi wówczas integralny i podstawowy element określonego światopoglądu. Jest ideologią określonej grupy, stanowiącą podstawę i narzędzie jej działania. W znaczeniu węższym tworzy orientację lub doktrynę filozoficzną, będąc jedną z dwóch (obok materializmu historycznego) dziedzin tego, co nazywane jest filozofią marksistowską.
Warto przytoczyć kilka wyjątków z książki Kłósaka. W części dotyczącej dialektycznej interpretacji ruchu przywoływał myśli Schaffa, który za Engelsem i Plechanowem opisywał sprzeczność tkwiącą w ruchu mechanicznym: Wedle dialektyki ciało w ruchu w danym momencie i znajduje się w danym miejscu, i nie znajduje się w nim… W konsekwencji, wedle dialektyki, nie można twierdzić, że dane ciało albo się znajduje w danym miejscu, albo się w nim nie znajduje, należy natomiast twierdzić, że ono i znajduje się, i nie znajduje się w tym miejscu. Ks. Kłósak nawet specjalnie nie komentował tego cytatu, pozostawiając to czytelnikowi. Brak komentarza dobitniej wskazywał na absurdalność tych słów. Na następnej stronie Kłósak pisał wprost. „Diamatycy (materializm dialektyczny) jak Engels, Plechanow, Schaff przyjmują swojego rodzaju dualizm logiczny. Sądzą oni, że istnieje pewna grupa faktów o których rozumowanie nie może się nie dokonywać w myśl zasad tożsamości, niesprzeczności i wyłączonego środka logiki tradycyjnej i że istnieje inna grupa faktów, w odniesieniu do których trzeba wyrzec się tych zasad, gdyż tu jedynie logika dialektyczna jest na miejscu. Mówiąc krótko i wprost mamy tu do czynienia ze szczególną dowolnością w interpretowaniu logiki, która była słuszna tylko wtedy gdy była zgodna z „linią logiczną” partii. Autor „Materializmu dialektycznego” ujął to w ten sposób: „Powiemy najpierw, że na drodze obserwacji nie stwierdzamy, żeby żyjący organizm był w jakieś chwili ten sam i równocześnie nie ten sam, to znaczy, żeby posiadał pewne określone cechy i równocześnie ich nie posiadał. Przy weryfikacji empirycznej dialektyczny rozwój organizmu okazuje się fikcją.
Skok rewolucyjny
W części dotyczącej dialektyki i tradycyjnej teorii ewolucji ks. Kłósak przywoływał myśl materializmu dialektycznego, jakoby w pewnych momentach proces rozwojowy dokonywał się na sposób nagłego skoku rewolucyjnego. Tę gwałtowną zmianę przedstawia dialektyka jako przejście ilości w jakość. Ale według dialektyki nie tylko ilość w pewnym momencie przechodzi w jakość, ale również jakość przechodzi w ilość. Tym razem ks. Kłósak rozprawiał się z ową „teorią” bezwzględnie pisząc: „Na wstępie uwag krytycznych chciałbym zaznaczyć, że twierdzenie o przemienianiu się ilości w jakość i jakości w ilość robi wrażenie twierdzenia z zakresu magii”. Przytaczając kolejne argumenty, swoją polemikę kończył pisząc: „W rezultacie naszych uwag krytycznych dochodzimy do wniosku, że głoszona przez prof. Schaffa wyższość dialektycznej teorii ewolucji nad tradycyjną teorią ewolucji jest iluzją, wypływającą albo z niedostatecznej znajomości wyników współczesnej względnie nowszej wiedzy, albo z zapuszczenia się na tory pseudo-naukowego rozumowania o jakiś magicznych przemianach.”
Była to jedna z ostatnich jeśli nie ostatnia jawna krytyka marksizmu przed faktyczną likwidacją filozofii przez system stalinowski. Filozoficzny spór z doktryną marksistowską nie przeszkodził ks. Kazimierzowi Kłósakowi stać się członkiem Komitetu Intelektualistów i Działaczy Katolickich, istniejącego w latach 1950–1953 przy Polskim Komitecie Obrońców Pokoju. Organizacja ta, o prorządowym charakterze, obliczona była na rozbicie Kościoła Katolickiego w Polsce, a jej członków, duchownych, określano mianem „księży patriotów”. Pomimo oficjalnej, ale nie rzeczywistej przegranej Kłósaka z marksizmem, pracował na państwowym etacie do 1958 r., kiedy to został zwolniony za krytykę materializmu dialektycznego. Ponownie przyjęty na uczelnię został dopiero w 1964 r., pracę na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim kontynuował do początku lat. 70