Koniec śmietnika z... pożyczki dla gminy
Ponad sto tysięcy złotych kosztuje Bydgoszcz usuwanie dzikich wysypisk śmieci. Rząd zapowiedział pieniądze dla samorządów na ich likwidacje - także odpadów niebezpiecznych. Tyle że te pieniądze będą bardzo trudne do zdobycia...
W przypadku Bydgoszczy - pomijając skażone tereny po zakładach Chemicznych Zachem - trudno mówić, że likwidacja dzikich wysypisk śmieci to walka z wiatrakami. Cyfry są jednoznaczne, a koszty wyraźnie maleją po wprowadzeniu nowego systemu gospodarki odpadami. W 2015r. ratusz musiał na usunięcie wydać 250 tys. zł, w ubiegłym roku już „tylko” 110 tys. zł.
- Zmniejsza się ich liczba, bo rośnie świadomość mieszkańców - uważa Marta Stachowiak, rzecznik prezydenta miasta. Zastrzega jednak: - Dzikich wysypisk jest mniej. Nie ma możliwości zredukować ich do zera, bo dzikie wysypiska tworzą ludzie, chcący unikać opłat za śmieci.
Koszty w miliony
Największy problem jednak to wciąż usuwanie odpadów niebezpiecznych - choćby zwyczajnych puszek z farbą wyrzuconych byle gdzie. Ich utylizacja kosztuje. W skali kraju koszty idą w miliony złotych. Minister środowiska Henryk Kowalczyk uznał niedawno problem za poważny. Walkę z procederem ma wspomóc inspekcja ochrony środowiska, która od 1 stycznia tego roku ma kompetencje zbliżone do innych służb mundurowych. Podobno po reorganizacji powoli rusza do działania, efekty niebawem.
Z dalszej części artykułu dowiesz się:
- na jakie kwoty może liczyć miasto na walkę z usuwaniem dzikich wysypisk śmieci
- co najczęściej ludzie wyrzucają do lasów
- jak często Straż Miejska w Bydgoszczy interweniuje ws. nielegalnie wyrzucanych śmieci
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień