Długo przy dworcu nie paliły się lampy, to przez uszkodzony słup energetyczny. - Na dniach wszystko wróci do normy - mówił burmistrz.
Mieszkańcy Będowa są oburzeni, że do tej pory po letnich wichurach nie udało się naprawić prądu przy dworcu PKP. - To jest nie do pomyślenia, by naprawa trwała tak długo. Pozrywało trakcję i powaliło słupy. Pracownicy to naprawili, ale prądu jak nie było tak nie ma. Latem i jesienią to tak nie przeszkadzało. Ale teraz zimą jest dramat. Rano ciemno. Ludzie chodzą na pociąg do pracy z latarkami. Niektórzy mają nawet takie mocowane do czapki. Matki z dziećmi boją się tamtędy chodzić - opowiadał o sytuacji pan Henryk. Tę kwestię na sesji poruszył radny Cezary Woch (z okręgu sołectw nadodrzańskich). - Dlaczego to tak długo trwa? - dopytywał.
- To nie od wichury. Tu chodzi o to, że pracownicy firmy, którzy wymieniali punkty świetlne na stacji kolejowej niestety uszkodzili nam słup energetyczny, dlatego to tak długo trwa. Zobowiązali się, że na dniach mają wszystko naprawią - uspokajał burmistrz Piotr Iwanus.
Firma zamontuje przy stacji dodatkową lampę i wtedy włączą światło na całej długości. Problem nie powinien wrócić - Cała awaria nie jest od nas zależna - mówił burmistrz.