
Przewoźnicy robią, co mogą, by zapewnić klientom letnie atrakcje. Autobusy omijają korki, a turyści oblegają kolejowe stacje.
Co prawda do komunikacyjnego chaosu jeszcze daleko, ale podróżni wybierający transport publiczny narażeni są na niezbyt przyjemne niespodzianki. Nad morzem mimo pogody w kratkę ludzi przybywa, a co za tym idzie, na drogach nie brakuje samochodowych pielgrzymek. Szczególnie teraz, gdy sezon urlopowy jest na półmetku. Na własnej skórze przekonują się o tym mieszkańcy i turyści we Władysławowie i na Półwyspie Helskim.
Obserwując sytuację na ulicach, przewoźnicy próbują zminimalizować niedogodności wynikające z zakorkowanych tras. Kolejny raz naprzeciw temu wyszedł PKS Gdynia, obsługujący nadmorską komunikację autobusową.
Jeszcze przed wakacjami zwiększono liczbę połączeń do nadbałtyckich kurortów. Krótkie kursy na trasie Karwia - Władysła-wowo - Karwia odbywają się nawet co dziesięć minut. Wszystko po to, by jak najwięcej ludzi mogło wypocząć nad morzem. Jednak pewnych rzeczy po prostu nie da się ominąć. Tak jest na przykład z korkami.
Wakacyjny tłok na dworcu PKP w Helu
Cetniewo nieczynne
Turyści i część mieszkańców Cetniewa, dzielnicy Władysławowa bezpośrednio graniczącej z Chłapowem, mocno zdziwili się, gdy na przystanku w pobliżu Ośrodka Przygotowań Olimpijskich pojawiła się żółta tabliczka informująca o jego tymczasowym wyłączeniu. Autobusy nie zatrzymują się tam w godzinach sezonowego szczytu, czyli od 9.30 do 14.
- W związku z zatorami ulicznymi wszystkie autobusy jadące z Karwi i Jastrzębiej Góry kierowane są objazdem - czytamy w oficjalnym komunikacie PKS Gdynia. Wszystko po to, by uniknąć opóźnień.
W zamian za to przewoźnik proponuje kilometrowy spacer na przystanek znajdujący się na dworcu we Władysławowie. Tyczy się m.in. to osób chcących dojechać „piekielną linią” 666 (relacja Dębki - Hel), ale także tych, którzy planują wizytę w Trójmieście.
O zmianach gdyński PKS informował oficjalnie na swojej stronie internetowej. Zmiany oczywiście nie wszystkim przypadły do gustu. Najbardziej oburzeni zdają się być władysławowianie, którzy codziennie muszą dojechać lub wrócić z pracy. Przewoźnik prosi o uzbrojenie się w cierpliwość i zapewnia, że sytuacja wróci do normy po tzw. wysokim sezonie. Koniec wakacji będzie także końcem problemów.
Helska zmiana turnusu
Nie tylko linie autobusowe przeżywają letnie przesilenie. Podobnie jest na półwyspowych peronach. Tutaj prawdziwy szturm na stację kolejową miał miejsce w Helu. Przełom lipca i sierpnia to czas zmiany turnusu. Mieszkańcy przyzwyczaili się już do widoku tłumów oczekujących na pociąg powrotny. Jednak to, co działo się w tym roku, przeszło najśmielsze wyobrażenia helan.
Setki osób z ogromnymi bagażami, niekończące się kolejki i wyczuwalna w powietrzu nerwowość. Ilu dokładnie było pasażerów? Trudno ocenić, bo tłum zaczynał się od początkowej krawędzi peronu i sięgał aż do samego końca. Wszyscy z utęsknieniem patrzyli w kierunku toru, gdzie lada moment miał podstawiać się skład jadący w kierunku Trójmiasta.
- Nie wiem, czy wszyscy się zmieścili - relacjonuje pani Bożena, która postanowiła nagrać całą sytuację telefonem.
Autorka filmu utrzymuje, że pociąg to w dalszym ciągu najlepsza alternatywa do tego, by dostać się na Początek Polski. Kilkudziesięciominutowe opóźnienia są niczym wobec godzin spędzonych w samochodzie na „pomorskiej Zakopiance”.