Komu wadzi wychodek, czyli o szalecie na rynku w Katowicach [WIDEO]
Palmy na rynku robią furorę, za to szalet odbija się miastu czkawką. Będzie się mieścił w pawilonie gastronomicznym, który powstaje na wysokości Domu Handlowego Skarbek. Już pawilon budzi sporo kontrowersji, bo zdaniem wielu jest szpetny, za duży i psuje widok na aleję Korfantego i Spodek. Do tego szalet. Ma jeszcze jeden minus, to właśnie budowa pawilonu i szaletu opóźni zakończenie przebudowy centrum Katowic.
Nowy rynek w Katowicach, zwłaszcza w ciepłe dni, przyciąga tłumy. Większość chwali zmiany, które widać tu po raz pierwszy od czasu rozpoczęcia przebudowy, bo po raz pierwszy rynek przestał być placem budowy. Przynajmniej w większej części nie jest, bo jego fragment, na wysokości ulicy Mickiewicza, to wciąż teren budowlańców. Teoretycznie powinni się stąd wyprowadzić pod koniec czerwca, taki pierwotnie przyjęto termin zakończenia budowy pawilonu gastronomicznego, który zamykałby plac Kwiatowy oraz centralny od północy i byłby przedłużeniem ulicy Mickiewicza.
Już kilka miesięcy temu termin ukończenia pawilonu przesunięto na koniec sierpnia. Powodem była decyzja prezydenta, aby w jednej z „nóg” pawilonu, który w całości miał być przeznaczony na gastronomię, zamiast bistra zrobić publiczną toaletę. Dziś już wiadomo, że ta zmiana mocno pokrzyżowała urzędnikom plany, nie uda się bowiem zakończyć przebudowy centrum w połowie tego roku, a najwcześniej pod koniec, bo dopiero wówczas pawilon ma być gotowy.
Skąd ten poślizg? Przypomnijmy, że pawilon będzie dwukondygnacyjny, powstaje w konstrukcji stalowej i żelbetowej, a jego elewacja na parterze i na piętrze od strony rynku ma być w całości przeszklona. W formie ma być prostą bryłą, tyle że część parterowa będzie przedzielona szerokim przejściem do parku platanów, który znajduje się na jego tyłach oraz do fontanny Sztucznej Rawy.
W pawilonie będzie miejsce na trzy lokale gastronomiczne, z tym że dwie przestrzenie na piętrze można połączyć i urządzić tu jeden lokal. Na parterze z kolei będzie miejsce na jedną kafejkę lub małą restaurację, choć planowano tu również bistro. Z tego ostatniego zrezygnowano, a w jego miejsce ma powstać szalet. Ta decyzja, ale również rozmiary pawilonu (40 metrów długości i osiem wysokości) i jego wygląd (miasto zrezygnowało z podświetlanej ażurowej elewacji ze względu na koszty) mocno podzieliła katowiczan. Wielu podnosi, że budynek będzie szpetny. Bez widoku na aleję Korfantego i Spodek i zwyczajnie jest tu niepotrzebny.
Jednak bez względu na komentarze, budowa trwa, choć mocno przystopowała. Miasto dopiero w ostatnich dniach ogłosiło przetarg na zaprojektowanie i wykonanie w pawilonie szaletu. Oferty można składać do 5 lipca. Przetarg był konieczny, bo tych prac, jak się okazało nie można było zlecić generalnemu wykonawcy pawilonu, stąd poślizg na budowie.
- Obowiązuje nas prawo zamówień publicznych, które nie pozwala nam na zmianę umowy z generalnym wykonawcą pawilonu - przyznaje Adam Kochański, naczelnik Wydziału Inwestycji w Katowicach. W umowie miasto zapisało, że we wschodniej „nodze” pawilonu ma być bistro, więc generalny wykonawca nie może tu wykonać szaletu.
Dlatego prace w pawilonie trwają, ale tylko w tym zakresie, który nie dotyczy części, w której ma powstać toaleta, a biorąc pod uwagę, że cała ta konstrukcja będzie miała wspólne sieci, to właściwie nie prowadzone są tu żadne większe roboty.
