Komu szpital tyle płaci?
Szpital w Gorzowie wydaje coraz więcej, ale na zatrudnionych na kontraktach. Pozostali pracownicy są nadal bez podwyżek. Może dojść do strajku.
Znamy już wyniki analizy zatrudnienia w gorzowskim szpitalu. Zleciała ją marszałek Elżbieta Polak po spotkaniu ze związkowcami z gorzowskiej lecznicy (pisaliśmy o tym w „GL” z 16 grudnia ubiegłego roku). Związkowcy wskazywali, że są znaczące różnice w płacach między pracownikami na umowę, a tymi zatrudnionymi na kontraktach. Z dokumentów, do jakich wtedy dotarliśmy wynika, że na tzw. usługi zewnętrzne (czyli na płace dla osób, które świadczą usługi jako jednoosobowa firma) szpital w ubiegłym roku wydał 38 mln zł, czyli dwa razy tyle co w 2013 r.
Analiza przeprowadzona przez urząd marszałkowski potwierdza to, o czym mówili związkowcy. W ciągu dwóch lat, czyli od momentu powołania szpitalnej spółki, zatrudnienie wzrosło o 131 osób. Liczba osób, które są zatrudnione w szpitalu na umowę o pracę spadła. Ale więcej jest tych, którzy umowę o pracę łączą z kontraktem lub inną umową oraz zatrudnionych na podstawie kontraktu albo nawet kilku. Przez to aż dwukrotnie wzrosły koszty usług medycznych tzw. obcych.
Zarząd szpitala ma przeprowadzić wewnętrzną analizę zatrudnienia i wynagradzania pracowników
- Największą ich część stanowią kontrakty lekarskie oraz kontrakty pielęgniarek i położnych - informuje Wojciech Fi-lipczak, dyrektor biura audytu kontroli i nadzoru właścicielskiego w Urzędzie Marszałkowskim. Dodaje, że urząd zobowiązał prezesa szpitala do podjęcia działań, które mają zapobiec podnoszeniu kosztów. Zarząd szpitala ma też przeprowadzić wewnętrzną analizę zatrudnienia i wynagradzania pracowników. Próbowaliśmy się wczoraj dowiedzieć, czym zarząd gorzowskiego szpitala uzasadnia tak duży wzrost zatrudnienia na kontraktach. Jednak prezes Ryszard Hatała poinformował, że do wyników analizy odniesie się dopiero w przyszłym tygodniu.
- Nie wiemy nic o wynikach analizy ani nawet o planach budżetowych na 2016 r - powiedział wczoraj „GL” Andrzej Andrzejczak, szef szpitalnej Solidarności. I na wstępie poinformował, że w przyszłym tygodniu związki rozpoczynają negocjacje z zarządem. - Chodzi o podwyżki dla pracowników na etacie, których nie było od lat. Ludzi już szlag trafia. Najpierw był komornik, później inwestycje, a teraz co? Zarząd nie wywiązuje się z umowy - Andrzejczak przypomina porozumienie płacowe między dyrekcją a związkami zawodowymi. Zostało zawarte wiosną 2013 r. Od tego czasu pensje pracowników jednak nie wzrosły.
Andrzejczak zapowiada, że jeśli w środę związki się nie dogadają, to w czwartek przedstawią żądania, a za dwa tygodnie ogłoszą pogotowie strajkowe. - Nie może tak być, że jedni zarabiają po kilkadziesiąt tysięcy, a innym nie starcza do końca miesiąca - mówi związkowiec.