Komu przeszkadzają koty?
- Mojemu pupilowi już nie pomogę. Ale może da się uczulić mieszkańców i ocalić inne zwierzęta - mówi Czytelniczka.
- Do zdarzenia doszło w okolicy ul. Liliowej na Jędrzychowie - opisuje nasza Czytelniczka. - Sąsiadka przybiegła do nas, mówiąc, że nasz kot leży bez ruchu. Na początku było podejrzenie, że jakiś samochód go potrącił. Ale ani miejsca, ani obrażenia na to nie wskazywały. Żałuję, że za późno zareagowałam i nie zdecydowałam się na obdukcję. Zrobiłam tylko w tym szoku jedno zdjęcie rany. Sąsiad, który był myśliwym i leśniczym, potwierdził, że to wygląda jak rana po postrzale z wiatrówki...
Jak opisuje nasza Czytelniczka do zdarzenia doszło w porze obiadowej, dlatego nie było żadnych bezpośrednich świadków zdarzenia.
- Mój chłopak wybiegł i okazało się, że kot był jeszcze ciepły, więc to musiało stać się kilka minut wcześniej. Kot dostał postrzał w brzuch. To była śmierć na miejscu... Mieszkamy niedaleko lasu, więc ktoś może nie miał na co polować w lesie i zaczął strzelać do kotów? Najgorsze jest to, że kot był taki młodziutki, wesoły, nikomu nic nie zrobił. Nasz pies nie może zrozumieć, dlaczego kota już nie ma. Bardzo się przyjaźnili...
Sprawa została nagłośniona przez organizacje zajmujące się w mieście zwierzętami. Czy mają one jednak jakąś moc sprawczą, by reagować w takich sytuacjach? Tym bardziej że w ostatnich tygodniach pojawił się też problem trucia zwierząt na ogródkach działkowych.
- Najczęstszy przypadek jest taki, że mieszkańcy podkładają jedzenie z trutką dla kotów - wyjaśnia Katarzyna Sobieszek z zielonogórskiego stowarzyszenia Inicjatywa dla Zwierząt.
- My piszemy pisma do zarządu działek czy osiedla, na którym mają miejsce takie incydenty. Osobie zgłaszającej też udostępniam takie pisma, by mogła porozwieszać je i informować, że tego robić nie wolno. I zachęcamy do zgłaszania takich spraw na policję. Jako organizacja pożytku publicznego nic więcej zrobić nie możemy. Takimi sprawami powinna się zająć policja. A takie zachowanie podlega pod paragraf o znęcaniu się nad zwierzętami. Karą może być pozbawienie wolności do lat trzech i grzywna, przeznaczona na organizację pożytku publicznego. Niestety, często trudno wykryć sprawcę.
- Sprawami znęcania się nad zwierzętami policja zajmuje się na bieżąco - informuje rzecznik zielonogórskiej policji, Małgorzata Stanisławska. - Najczęściej te kwestie zgłaszają nam organizacje zajmujące się zwierzętami. Przypadki, jakie są nam zwykle zgłaszane to niewłaściwe warunki bytowania zwierząt i długotrwałe ich nieleczenie.
Sprawa jest też znana inspektoratowi OTOZ Animals.
– Faktycznie taką informację wrzuciliśmy na swoją stronę internetową, by przestrzec przed tym innych - informuje nas jedna z wolontariuszek organizacji. - Staramy się na takie zgłoszenia jeździć jak najszybciej. Jednak działamy w ramach wolontariatu, mamy swoje prace, więc nie zawsze jest możliwość dojechania na czas. Jednak takie interwencje można do nas zgłaszać, staramy się pomagać, jak tylko możemy.
– Nie słyszałam o strzelaniu - mówi pracowniczka schroniska. - Jedynie od pani dokarmiającej koty wiem, że ktoś podtruwa zwierzęta na działkach „Stokrotka” (które też znajdują się na Jędrzychowie – dop. red.). Największym problemem jest fakt, że nie wiadomo, kto to robi... My, jako schronisko, możemy uczulać na takie kwestie. Chyba, że wiemy kto za tym stoi. Wtedy jedziemy i rozmawiamy. Bo też nie mamy mocy sprawczej. I jeżeli mamy dowody, to taką sprawę możemy zgłosić na policję. Wtedy podjęcie takiego tematu pozostaje w gestii funkcjonariuszy.