Komu naprawdę przeszkadza kiosk?
Po piętnastu latach kiosk przy Kochanowskiego w Żaganiu stał się zagrożeniem dla ruchu.
Prowadzenie własnego biznesu, nawet małego, może okazać się bardzo kłopotliwe. Szczególnie, kiedy nagle okazuje się, że jego lokalizacja zaczyna być zagrożeniem drogowym. Na własnej skórze przekonała się o tym jedna z mieszkanek Żagania.
- Po otrzymaniu pisma od Prezesa Spółki Pałac Książęcy dotyczącego przeniesienia kiosku w inne miejsce byłam bardzo zdziwiona. Po kilku latach mojej działalności stwierdzono, że kiosk zasłania widoczność kierowcom wyjeżdżających z kompleksu – mówi Natalia Łoś.
Kobieta od pięciu lat dzierżawi teren od spółki Pałac Książęcy. 3 czerwca zarząd spółki wystosował do N. Łoś pismo z prośbą o przeniesienie kiosku w inne miejsce. Uzasadnieniem tych zaleceń jest niebezpieczeństwo jakie stwarzają zatrzymujące się pod kioskiem auta klientów, a także sama lokalizacja punktu, która ogranicza widoczności podczas włączania się do ruchu tym, którzy wyjeżdżają z parkingu Areny. Zagrożenia te, według spółki, nasilają się w okresach ograniczonej przejrzystości powietrza i zwiększonej frekwencji klientów kompleksu. Działalność handlowa ma zostać przeniesiona w ciągu trzech miesięcy od otrzymania przez dzierżawcę pisma.
W dokumencie wskazano również działkę, na którą właścicielka ma przenieść kiosk, z zachowaniem dotychczasowych warunków umowy dzierżawy. Jest to róg skrzyżowania ulic Kochanowskiego i Bema. Według zarządu spółki tam będzie bezpieczniej. Kiosk handlowy przy Kochanowskiego stoi od 15 lat. Do tej pory nikomu nie przeszkadzał. Nie było w tym miejscu żadnych kolizji czy choćby niebezpiecznych sytuacji związanej z brakiem widoczności przy wyjeździe z kompleksu. Nikt z klientów nie skarżył się na takie zdarzenia.
Po otrzymaniu wezwania do zmiany lokalizacji kiosku N. Łoś postanowiła działać. Aby zwiększyć bezpieczeństwo ruchu w obrębie kiosku zwróciła się do starostwa o zmianę znaku „ustąp pierwszeństwa przejazdu” na „stop” przy wyjeździe z basenu oraz zamontowanie lustra drogowego naprzeciwko parkingu. Liczy na to, że starostwo przychyli się do jej prośby i wesprze ją w kłopotach. Ma również nadzieję, że to rozwiąże problem bezpieczeństwa i nadal będzie mogła spokojnie pracować. Nie chce rezygnować ze swojego zajęcia. - Przeniesienie kiosku wiąże się dla nas z dużymi stratami. Na własny koszt doprowadziliśmy tu wodę i kanalizację. To był wydatek rzędu 10 tys. zł. Wszystko za zgodą spółki Pałac Książęcy. Teraz mamy inwestować w innym miejscu nie mając nawet pewności jak długo tam zostaniemy? – pyta radny Piotr Łoś, który prywatnie jest ojcem właścicielki pechowego kiosku.
Według niego takie działania raczej nie zachęcają do prowadzenia działalności gospodarczej w Żaganiu. Do kasy spółki z tytułu dzierżawy wpływa rocznie 3 tys. zł. Jeśli N. Łoś zrezygnuje z handlu, nie wpłynie już nic. Kiosk opustoszeje, a na tym na pewno nikt nie skorzysta.
Według Piotra Łosia powodem całej sytuacji jest jego niepokorna postawa jako radnego. - Mam wiele negatywnych uwag do pracy ludzi odpowiedzialnych za życie w naszym mieście. Za te uwagi, które staram się, jako radny zgłaszać, władza usiłuje mnie uciszyć - mówi radny. Wyjaśnia, że w kierunku jego osoby od dawna padają różnego rodzaju zarzuty, mające na celu zdyskredytowanie go. Od podejrzenia o sfałszowanie podpisu na aneksie do umowy, po artykuł na stronie internetowej zatytułowany “wyjątkowy łoś”, w którym autor sugerował wyłudzenie przez P. Łosia diety radnego. Doszło też do próby pozbawienia go mandatu radnego. Jak dotąd bez powodzenia.
- Postanowiono więc, że najwyższy czas wziąć się za kiosk, który daje utrzymanie czteroosobowej rodzinie - mówi P. Łoś.
Klienci punktu handlowego są zadowoleni z jego lokalizacji. Radny zapowiada, że napisze petycję do zarządu spółki i zbierze podpisy mieszkańców, którzy są przeciwni przenosinom kiosku. Całkiem możliwe, że w proteście wyjdą na ulice z transparentami.