Komornik popełnił przestępstwo, a właściciel ziemi stracił miliony? Sprawę bada prokuratura. W tle inwestycja wielkiej firmy
Ponad 30 mln zł – nawet tyle mogą być warte tereny w gminie Kostrzyn należące do pana Dariusza. Chociaż mężczyzna miał już podpisaną przedwstępną umowę sprzedaży gruntów za kilkanaście milionów złotych, jego plany pokrzyżował komornik z Wrześni. Ten, podczas licytacji, sprzedał tereny za niespełna 2 mln zł. Chętna do zainwestowania na tych gruntach jest jedna z największych firm w swojej branży na świecie. Z kolei do prokuratury wpłynęło zawiadomienie w sprawie możliwości popełnienia przestępstwa przez komornika.
Pan Dariusz od ponad 20 lat prowadzi gospodarstwo rolne. W 2003 roku kupił od swojego wujka 30,5 hektara terenów rolnych z kilkoma budynkami gospodarczymi w gminie Kostrzyn. – Ta ziemia od dawna była w naszej rodzinie. Jej właścicielami byli nawet moi dziadkowie – opowiada. Nowe grunty miały pozwolić mu rozwijać swoje gospodarstwo. Chociaż przez długi czas wszystko szło zgodnie z planem, na przełomie 2009 i 2010 roku popadł w problemy finansowe i długi. Po jakimś czasie pojawił się też komornik z Wrześni.
Na pierwszy rzut oka to tylko pole. Ale to pole może być warte ponad 30 mln zł a kupić chce je jedna z największych firm na świecie w swojej branży. Tymczasem komornik zlicytował je za niespełna... 2 mln zł. Sprawę bada prokuratura. Cała historia w poniedziałek w @gl_wielkopolski pic.twitter.com/N1tahwHjk8
— Norbert Kowalski (@norkowalski) December 6, 2019
Mężczyzna łącznie ma ok. 1,5 mln długów wobec jednego z banków. Rozwiązaniem problemów miała być sprzedaż części posiadanych przez niego gruntów. Jeszcze w 2013 roku pan Dariusz zlecił wykonanie operatu wartości jego terenów. Wynikało z niego, że jego grunty mogą być warte nawet ok. 30 mln zł.
Dwa lata później, w 2015 roku, na zlecenie komornika powstał jednak drugi operat. Tym razem wynikało z niego, że grunty i nieruchomości pana Dariusza warte są zaledwie ok. 2,4 mln zł. Z czego wynika tak duża różnica?
– To może zależeć od tego, jak podchodzi się do szacowania wartości tych gruntów. Jeśli traktuje się je tylko jako grunty rolne, to rzeczywiście ich wartość może oscylować w granicach 2-3 mln zł. Jednak, jeśli weźmie się pod uwagę, że są to tereny, które znajdują się obok innych wielkich firm i na nich samych też może powstać inwestycja, to wtedy ich wartość znacząco rośnie i wynosiłaby ok. 30 mln zł – tłumaczy pan Dariusz.
Ponad rok temu na horyzoncie pojawił się potencjalny kupiec. To firma będąca jednym z największych na świecie koncernów zajmujących się nieruchomościami przemysłowymi i budowaniem hal lub magazynów. W grudniu 2018 roku doszło do podpisania przedwstępnej umowy sprzedaży między panem Dariuszem a wspomnianą firmą.
– Firma chciała kupić ode mnie mój cały teren, czyli ponad 30 hektarów. Ostatecznie zgodziłem się na sprzedaż ok. 15 hektarów ziemi za ok. 15 mln zł. Średnio wychodziło milion zł za hektar, czyli było to zgodne z wykonanym w 2013 roku operatem – mówi pan Dariusz.
Komornik z Wrześni odsyła do córki. A ta żąda 20 tys. zł za... trzy rodzaje pism
O wspomnianej umowie pan Dariusz poinformował także komornika. Mężczyzna prosił go, by wstrzymał się jeszcze z egzekucją długów do czasu zakończenia procesu sprzedaży nieruchomości. Wtedy byłby w stanie spłacić wszystkie swoje długi wierzycielowi.
– Wiem, że mam długi i od początku chciałem je spłacić. Gdybym sprzedał swoją ziemię za 15 mln zł, wystarczyłoby mi pieniędzy zarówno na spłatę długu, jak i na inwestycje i rozwój mojego gospodarstwa. Mimo że prosiłem komornika, by poczekał z licytacją, na nic się to zdało – opowiada.
I dodaje:
– Kontakt z komornikiem nagle się urwał, mimo że wcześniej niejednokrotnie rozmawialiśmy o mojej sytuacji. A jakiś czas później otrzymałem pismo z informacją, że licytacja komornicza została wyznaczona na 24 czerwca. Nie pomogły moje prośby do komornika o wstrzymanie się z tym.
Komornik odesłał mężczyznę do swojej córki, która na co dzień prowadzi biuro usługowo-prawne w Strzałkowie (ok. 20 km od Wrześni). – Stwierdził, że nic nie jest w stanie zrobić, ale jego córka mi pomoże. Kiedy się do niej zgłosiłem, doskonale znała moją sprawę, mimo że nie była zatrudniona w kancelarii i prowadziła osobną działalność. Tymczasem i tak spotykałem się z nią głównie w kancelarii komorniczej jej ojca – opowiada pan Dariusz.
Córka komornika zaproponowała, że sporządzi trzy rodzaje pism, które miałyby pomóc powstrzymać zaplanowaną na 24 czerwca licytację. Zażyczyła sobie za to... 20 tys. zł. – Dzięki tym pismom licytacja miała zostać wstrzymana. Kilka dni przed licytacją zapłaciłem, dostałem pokwitowanie i otrzymałem od niej trzy rodzaje pism, które miałem wydrukować i osobiście zanieść do sądu. Tak też zrobiłem. Bałem się, że jeśli nie zapłacę, to moja ziemia zostanie zlicytowana po niskiej cenie – wspomina pan Dariusz.
Zamiast sprzedaży za 15 mln zł, licytacja komornicza za niecałe 2 mln zł
Jeszcze 21 czerwca mężczyzna osobiście zaniósł do sądu we Wrześni pisma przygotowane przez córkę komornika. Były to m.in. skarga na czynności komornika oraz wniosek o przeprowadzenie dodatkowego operatu nieruchomości. Oprócz tego mężczyzna złożył wniosek o wyłączenie wszystkich sędziów z sądu we Wrześni z jego sprawy.
Czytaj też: Wypadek w Puszczykowie: Pociąg staranował karetkę na przejeździe kolejowym. Dwie osoby zginęły. Proces kierowcy karetki się opóźni
Trzy dni później pan Dariusz zjawił się na licytacji. Chociaż mecenas Sabina Kaszkowiak, pełnomocnik mężczyzny, wskazywała na złożone wcześniej pisma, a dodatkowo złożyła też wniosek o wyłączenie ze sprawy komornika, sąd zdecydował o przeprowadzeniu licytacji komorniczej. – Ostatecznie ziemia pana Dariusza została sprzedana za nieco ponad 1,9 mln zł, czyli poniżej jej wartości – mówi mecenas Sabina Kaszkowiak.
I dodaje: – Sąd jednak wstrzymał przybicie licytacji do czasu rozpatrzenia skargi na czynności komornika, wniosku o wyłączenie komornika ze sprawy oraz wniosku o wyłączenie sędziów z Wrześni. W praktyce oznacza to, że pan Dariusz formalnie nadal jeszcze jest właścicielem gruntów.
Chociaż od licytacji komorniczej minęło już prawie pół roku, do dziś nic się nie wyjaśniło. – Sąd do tej pory nie rozpatrzył skargi i wniosków – mówi mecenas Jakub Antkowiak, drugi z pełnomocników pana Dariusza.
Sędzia Joanna Ciesielska-Borowiec, rzecznik poznańskiego Sądu Okręgowego, potwierdza, że skargi i wnioski do tej pory nie zostały rozpatrzone przez sąd rejonowy we Wrześni. – Dlatego też prezes sądu rejonowego we Wrześniu postanowił objąć je swoim nadzorem – mówi sędzia Ciesielska-Borowiec.
Co w praktyce to oznacza? – Prezes tamtejszego sądu jest osobą bardzo pracowitą. Jeśli osobiście objął te pisma swoim nadzorem, można spodziewać się, że chce sam zadbać o to, by były one nareszcie rozpatrzone – słyszymy od jednego z sędziów.
Kolejny operat: ziemia może być warta ponad 30 mln zł. Co z wielką inwestycją w Kostrzynie?
Co dalej z terenami w gminie Kostrzyn należącymi do pana Dariusza? Sytuacja jest niepewna. Gdyby sąd odrzucił wszystkie skargi i wnioski złożone przez mężczyznę, oznaczałoby to przybicie licytacji i sprzedaż jego terenów za nieco ponad 1,9 mln zł. W tym przypadku nieaktualna stałaby się przedwstępna umowa sprzedaży, którą mężczyzna zawarł z jedną z firm na 15 mln zł.
– Gdyby jednak sąd przychylił się do któregoś z wniosków, zwłaszcza do najbardziej oczywistego, czyli wniosku o wyłączenie komornika ze sprawy, oznaczałoby to konieczność powołania nowego komornika i ewentualnego ponownego przeprowadzenia licytacji. To jednak dałoby panu Dariuszowi szansę na zrealizowanie przedwstępnej umowy sprzedaży ziemi wspomnianej firmie oraz spłatę swojego zadłużenia – wyjaśnia mecenas Jakub Antkowiak.
W październiku 2019 roku pan Dariusz zlecił wykonanie kolejnego operatu, który miał oszacować wartość jego nieruchomości. – Biegła sporządzająca operat wykonała go w dwóch wariantach. Pierwszy z nich zakładał, że moja nieruchomość jest terenem nadającym się pod inwestycję. W takim przypadku oszacowano wartość na ok. 35 mln zł. Z kolei drugi wariant zakładał oszacowanie wartości nieruchomości przy założeniu, że są to tylko tereny rolne. W takiej sytuacji byłyby one warte ponad 3 mln zł – opowiada właściciel terenów.
Chociaż jego ziemia na razie formalnie wciąż występuje jako tereny rolne, w przyszłości najprawdopodobniej ulegnie to zmianie. Mężczyzna już wnioskował o zmianę przeznaczenia tych terenów w studium uwarunkowania przestrzennego z rolnych na grunty pod inwestycję.
– Początkowo podchodziliśmy do tego sceptycznie, ale jest coraz mniej argumentów na „nie”. Istotne jest także to, że obok tych nieruchomości są już tereny, na których znajdują się podobne inwestycje wielkich firm – mówi Szymon Matysek, burmistrz gminy Kostrzyn.
Z naszych informacji wynika również, że firma, która chciałaby zakupić tereny pana Dariusza, już rozpoczęła działania pod przyszłą inwestycję. Docelowo miałyby tam powstać hale magazynowo-produkcyjne. Firma wystąpiła już o wydanie decyzji środowiskowej dla tej inwestycji. – Postępowanie środowiskowe jest w toku – przyznaje Szymon Matysek.
Śledztwo prokuratury w sprawie komornika z Wrześni
Pan Dariusz zgłosił prokuraturze sprawę komornika z Wrześni oraz jego córki, zawiadamiając o możliwości popełnienia przestępstwa płatnej protekcji przez komornika. Śledztwo wszczęła prokuratura w Złotowie, która bada sprawę pod kątem możliwości popełnienia przestępstwa niedopełnienia obowiązków przez komornika.
– Śledztwo jest w toku. Na razie nikomu nie zostały przedstawione żadne zarzuty – informuje prokurator Michał Smętkowski, rzecznik prasowy poznańskiej Prokuratury Okręgowej. Prokuratorzy wciąż gromadzą materiały, lecz przesłuchali już samego pana Dariusza.
O całej sprawie chcieliśmy także porozmawiać z komornikiem i jego córką. Mimo że dwukrotnie wysłaliśmy im maila z pytaniami, nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi. Nie udało nam się także do nich dodzwonić. Oboje nie odpowiedzieli też na wysłane przez nas smsy.